Święto zakochanych, jak sama nazwa wskazuje jest dla zakochanych! Tego dnia zdecydowana większość singli albo płacze w poduszkę, albo melancholijnie patrzy się w przestrzeń. Nie wspominając już o tym, że jak ognia unikają wychodzenia na ulicę, coby nie pozabijać słodkich objętych, całujących się par, które denerwują bardziej niż zwykle.

Trzeba ten dzień wykorzystać, jakkolwiek. Trochę finezji i polotu cenione jest zawsze, aczkolwiek dla przykładowego lotu balonem, który mógłby, co najmniej, spowodować ostre zapalenie płuc, dobrą alternatywą jest ulubiony film, koc i lody. Słyszałam kiedyś zdanie, które utkwiło mi w pamięci: nie po to jestem w związku, żeby teraz spędzać walentynki na kupowaniu szynki na śniadanie, bo mój chłopak marzy o oglądaniu meczu z kumplami i puszką piwa. Tak więc ja w tym momencie znalazłam mój 1%, który został po odjęciu 99% komercji. Tym jednym procentem jest miłość i nieposkromiona chęć pokazania tejże miłości, podzielenie się nią z całym światem, chęć wykrzyknięcia: ludzie, patrzcie na mnie, jestem zakochany i najszczęśliwszy na świecie, bo obok mnie właśnie pali się ze wstydu najcudowniejsza kobieta na całej kuli ziemskiej!

Według mnie, właśnie po to są walentynki. Tak samo dzień dziadka, dzień babci, taty, mamy i dziecka. Właśnie po to, żeby obdarowywać się skromnymi prezentami i spędzić ze sobą czas. Żeby zatrzymać się na chwilę, rozejrzeć dookoła i docenić to, co się ma, pokazać tę miłość, której jesteśmy tak pewni. W XXI wieku wszyscy są zabiegani, zajęci i najzwyczajniej nie mają czasu, żeby spędzić ze swoją drugą połówką miło wieczór. Przygotować razem kolację, nie patrzeć na zegarek, nie spieszyć się. Po co się buntować przeciwko temu dniu? Nie słyszałam, żeby ktokolwiek kiedyś tak zacięcie awanturował się o dzień matki. Ustanowiony na 26 maja, obchodzony przez wszystkich, bez najmniejszego grymasu. Identycznie 14 lutego, nikt nikogo nie skaże na karę więzienia za założenie rąk i wyraźne manifestowanie, jak bardzo nie obchodzi go to święto, ale jeśli można wywołać uśmiech na twarzy ukochanej/ukochanego, to dlaczego tego nie zrobić?

Aleksandra Gomoracka

1 KOMENTARZ

  1. Ja nie znam nikogo kto by się buntował przeciwko temu dniu. Jest parę osób, które po prostu zaznaczają że tego dnia nie obchodzą i nie jest to wcale złe. Znają swojego partnera, wiedzą że uczucie które ich łączy jest miłością dojrzałą i nie wymaga udowadniania sobie czy innym że się kogoś kocha akurat w Walentynki. Jeżeli ten dzień „zaakcentują” to fajnie, jeżeli nie to też nic się nie stanie. Druga sprawa co to znaczy „obchodzić ten dzień”. Dla mnie wystarczy buziak w najmniej oczekiwanym momencie i po Walentynkach :-) Jak się domyślam buntujących się jest więcej facetów niz kobiet, ale to chyba tak jest właśnie przez kobiety. Facet z natury nie lubi jak się mu coś każe czy narzuca, a kobiety niby im to nie przeszkadza jak nie dostana „kwiatka”, ale jednak chcą, w konsekwencji na koniec dnia siedzą obrażone i twierdzą, że nic im nie jest :-D no to jak taki facet ma się nie buntować. Święto jak święto dzisiaj jest jutro już go nie ma, a jak się gospodarka na te parę dni przed i 14 ożywi :-) z pkt widzenia ekonomisty ;-)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.