Wikileaks ujawnia kulisy negocjacji Obamy i Putina w sprawie tarczy antyrakietowej, która miała powstać na Pomorzu. Dzięki amerykańskiemu portalowi na jaw wychodzą tajne dokumenty Pentagonu, w tym prawie 1000 depesz z Polski.

– Można współczuć naszym amerykańskim sojusznikom, że akurat im przytrafił się taki wyciek, ale dziś wszelkie przekazy informacji odbywają się niemal publicznie – powiedział podczas konferencji prasowej gen. Stanisław Koziej. Zdaniem szefa BBN konsekwencje rewelacji Wikileaks dla relacji Polska-USA będą „żadne”.

S.Koziej powiedział również, że ćwierć miliona poufnych i tajnych dokumentów amerykańskiej i sojuszniczej dyplomacji ujawnionych dziś przez portal Wikileaks to „doskonała ilustracja nowej jakości polityki informacyjnej”. W dokumentach tych są także tajne informacje na temat negocjacji w sprawie tarczy antyrakietowej w Redzikowie koło Słupska. Negocjacje prowadził sam Władimir Putin z prezydentem USA Barackiem Obamą. Premiera Rosji amerykańscy analitycy w ujawnionych notatkach nazywają „samcem alfa”, czyli przywódcą stada. To właśnie on miał wymusić na nowym prezydencie USA rezygnacją z budowy tarczy w Polsce. W zamian obiecał Amerykanom poparcie sankcji przeciwko Iranowi w ONZ. Tarcza w Redzikowie – jak wiadomo – nie powstała.

– To było, jak wiadomo, spowodowane objęciem urzędu przez nowego prezydenta, który szukał porozumienia z Rosjanami, więc nie czujemy się oszukani – skomentował tę informację szef BBN. – Nie sądzę, by Polska została wykorzystana. Żadnych konsekwencji dla relacji z Waszyngtonem nie będzie, bo negocjacje USA-Polska odbywały się przy pełnej świadomości obu stron – dodał generał. Dla Polski z tego zdarzenia wynika konieczność „zdecydowanego przyspieszenia” prac nad strategią bezpieczeństwa informacyjnego oraz formalnego zdefiniowania kategorii cyberbezpieczeństwa czy cyberprzestrzeni – oświadcza Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.

WikiLeaks (z ang. leak – „przeciek”) to portal działający w oparciu o zmodyfikowaną wersję oprogramowania MediaWiki, umożliwiającą publikowanie w sposób anonimowy tajnych dokumentów rządowych i korporacyjnych przez informatorów chcących zasygnalizować działania niezgodne z prawem. Operatorzy tej witryny twierdzą, iż niemożliwe jest wyśledzenie, skąd pochodzą wpisy, w związku z czym ich autorzy nie ponoszą ryzyka związanego z ujawnianiem takich informacji. Witryna rozpoczęła działalność w grudniu 2006. Tworzą ją byli hakerzy i niezależni dziennikarze.