Dla mieszkańców kilku wsi na Kaszubach firma poszukująca gazu łupkowego zorganizuje piknik. W bardziej przyjaznej atmosferze chce przekonywać o bezpieczeństwie inwestycji dla środowiska. W informację o imprezie włączył się proboszcz, co niektórym nie spodobało się to.

Firmy poszukujące gazu łupkowego na Kaszubach cały czas starają się przekonać mieszkańców do bezpieczeństwa inwestycji. Jednym ze sposobów jest organizowanie pikniku – informuje gazeta Metro. W gminie Stężyca firma BNK Polska, która posiada koncesje na poszukiwania gazu łupkowego sielską imprezę organizuje w najbliższy weekend. Piknik ma trwać dwa dni, zaproszone są osoby z pobliskich wsi. Wśród nich jest spora liczba osób która nieustannie protestuje przeciwko odwiertom. – Ludzie popiją, potańczą. Firmy szukające gazu z łupków robią, co mogą, by miejscowi ich zaakceptowali – mówi Hieronim Więcek, lider protestujących. Co dokładnie planuje BNK? Nie wiadomo.
Poza plakatami informacja o pikniku padła z ambony na niedzielnych mszach, o co mają pretensje do proboszcza mieszkańcy. – Jak organizowaliśmy pikietę, prosiliśmy, by ją zapowiedział na ambonie, i się nie zgodził – denerwuje się Więcek, jeden z protestujących. – Zgodziłem się tylko powiedzieć, że jest takie wydarzenie, a po szczegóły odesłałem parafian do plakatu w gablotce. A informowanie z ambony o pikiecie mogłoby być odebrane jako zachęta do protestu – tłumaczy Ks. Dariusz Knut, proboszcz z Klukowej. Więcek zapowiada swoje uczestnictwo w pikniku. Przyjdzie z kolegami – Będziemy rozdawać ulotki z informacjami o możliwym zagrożeniu, jakie dla środowiska niesie wydobywanie gazu. Nie odpuścimy – ostrzega.
Przecież gaz łupkowy jest częścią środowiska, to jak może być dla niego szkodliwy ? Chyba, że wypierdziały go ufoludki.