fot. GK

Polskim rybakom nie opłaca się łowić dorszy. Wszystko za sprawą najniższych od wielu miesięcy cen. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku za kilogram dorszy rybakom płacono nawet 9 zł. Dziś w niektórych portach cena spadła  do 3,50 zł.

fot. GK

Choć na razie rybaków zatrzymał w portach sztorm, większość armatorów już dziś zapowiada, że gdy pogoda się poprawi, kutry dalej będą stały w portach. Wszystkiemu winna jest cena dorszy.

– Przy tak niskiej cenie, czyli 3,50 zł nie zarabiamy nawet na paliwo, nie wspominając o pensjach – mówi Andrzej Świniarski, armator UST –117.

Ceny dorszy dramatycznie spadły z powodu zagranicznej konkurencji, która coraz śmielej wkracza do naszych portów. To że Duńczykom, Szwedom czy Łotyszom w przeciwieństwie do polskich rybaków opłaca się sprzedawać dorsze po 4 złote, nie świadczy wcale o pazerności naszych armatorów. Gdy cena dorszy sezonowa spada, wówczas  zagraniczni rybacy otrzymują  finansowe wsparcie od sowich rządów.

Rybacy nie kryją oburzenia, że najniższe od wielu miesięcy ceny dorszy w skupie nie przekładają się na ich cenę w sklepach. Bez względu na to, czy rybacy za kilogram dorszy otrzymywali 9 zł, czy jak teraz zaledwie 3,50 zł, cena w sklepie nie zmieniła się.  – To dowodzi, że państwo zamiast wydawać pieniądze na promocje jedzenia ryb, powinno pomóc rybakom eliminować pośredników – mówi Stanisław Godek, armator UST–60.

Minimalna cena, za która rybakom opłaca sprzedawać dorsze to 6 zł za kilogram. Armatorzy zapowiadają, że jeżeli cena nie wzrośnie, większość  jednostek nie będzie wypływać w morze. Rybacy nie wykluczają także blokady portów jeżeli ministerstwo rolnictwa, podobnie jak w innych krajach Unii,  nie zagwarantuje im ceny minimalnej dorszy.

fot. GK

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.