Na te fakty kraje demokratyczne nie mogą przymykać oczu. Ale co w związku z tym mają czynić? Czy nie współpracować z Chinami? Obecnie drugą a niedługo pierwszą potęgą gospodarczą świata zamieszkiwaną przez bez mała 1,5 miliarda ludzi. Czy rzeczywiście zbojkotować tak oczekiwane i dopięte na ostatni guzik Euro 2012? Przed takimi dylematami stają nie tylko politycy, ale także opinia publiczna. Łatwo jest wezwać do zerwania współpracy i stwierdzenia, że pieniądze nie są najważniejsze. Po tę broń sięga zarówno opozycja spod znaku PiS jak też zawodowi obrońcy praw człowieka. Trudniej jest z niej skorzystać  stojącym na czele Polski politykom, której obywatele chcą kupować produkowane w Chinach rzeczy, a miliony lubiących dobrą piłkę nożną chcą uczestniczyć w tej prestiżowej imprezie.

Czy jest dobre wyjście z takiej sytuacji? W moim przekonaniu należy podejmować , w obydwu tych przypadkach, jak i w nim podobnych, współdziałanie, ale na własnych warunkach. Należy zatem jasno stawiać sprawy praw człowieka i prezentować nasz, w tej materii, punkt widzenia. Pamiętając jednocześnie, że tak dynamiczny rozwój Chin jak i organizacja Mistrzostw Europy na Ukrainie przybliżają, a nie oddalają te kraje od uznawania praw człowieka za niezbywalne. Mam nadzieję, że sprosta temu niełatwemu zadaniu prezydent Bronisław Komorowski podczas swojej rychłej obecności w Jałcie.

Bezwarunkowe, bezpośrednie wiązanie respektowania praw człowieka z możliwością współpracy z danym krajem nakazywałoby zerwanie stosunków nie tylko z Chinami i Ukrainą, ale także z Rosją, Arabią Saudyjską, Kazachstanem czy wieloma krajami Azji, Afryki i Bliskiego Wschodu. A czy „demokratyczne” Indie, z kastowym systemem społecznym, samo okaleczającymi się dorosłymi i dziećmi, milionami śpiącymi na ulicach, respektują czy nie respektują prawa człowieka?

Drażni mnie, w podejściu do relacji: prawa człowieka – współpraca z krajami w których nie są respektowane, hipokryzja w zachowaniu wielu polityków naszego, euroatlantyckiego kręgu kulturowego. Wątpliwe uwięzienie Michaiła Chodorkowskiego jakoś nie przeszkadzało Niemcom w budowie wspólnie z Rosją gazociągu na dnie Bałtyku. Gigantyczne pieniądze, lokowane  w bankach europejskich i amerykańskich przez arabskich szejków, nikomu nie śmierdzą. Oczekiwanie kupowania rządowych obligacji, zadłużonych ponad miarę krajów Unii Europejskiej przez, mające ponad trzy biliony dolarów rezerw walutowych, Chiny nie budzi moralnych dylematów. Bądźmy więc konsekwentni.

Organizatorem Mistrzostw Europy jest UEFA. To ona winna zapewnić bezkolizyjny  udział polityków na meczach swoich narodowych reprezentacji. A czy wezmą oni udział w meczu otwarcia czy finałowym muszą rozstrzygnąć sami i w tym przypadku zachować się bardziej jak kibice. Czy któremukolwiek z polityków uwłaczałoby gdyby zasiadł na trybunie z kibicami swojego kraju? A sprawy bezpieczeństwa – zaraz ktoś zapyta? To sprawy techniczne, należy odpowiedzieć.

Warto również zauważyć, że nacisk na Janukowycza w sprawie Julii Tymoszenko przynosi już jakieś owoce. Pani premier zgodziła się na leczenie w Charkowie pod nadzorem niemieckich lekarzy, a ustami swojej córki powiedziała, że bojkot Euro 2012 nie jest dobrym, dla zbliżenia Ukrainy z Europą, rozwiązaniem. Lecz ani na moment nie należy dać się uśpić różnym trikom, które będą stosowane przez żądnych władzy absolutnej autokratów.

Jan Król, 05.05.2012.

1 KOMENTARZ

  1. Na ten temat powiedziano w ostatnich dniach wiele. Nie powinno się upolityczniać sportu i przekonaliśmy się o tym juz kilka razy. Trafne refleksje, panie Janie!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.