Z łezką w oku wspominam czasy gdy jako chłopiec kibicowałem słynnej wówczas mieleckiej Stali, ze wschodzącą gwiazdą Grzesia Laty. W Mielcu liczącym wtedy nieco ponad 30 tys. mieszkańców  zasiadało na trybunach nawet 20 tys. kibiców z udziałem mnóstwa dzieci. Na mecze przyjeżdżali miłośnicy piłki nożnej w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. To było rzeczywiste święto miasta i jego mieszkańców. Trzon drużyny dwukrotnego mistrza Polski tworzyli wychowankowie klubu zaczynający jako trampkarze. Potem grali jako juniorzy, aż wreszcie jako pierwszoligowa drużyna. A wybrani wchodzili do reprezentacji kraju. Czy przemawia przeze mnie nostalgia za młodością, czy za minioną bezpowrotnie epoką? NIE! Przemawia jedynie bunt przeciw uczynieniu jednej z piękniejszych dyscyplin sportu wielkiego targowiska, zbiorowiska także przekupnych aktywistów, którzy w dalekim poważaniu mają prawdziwych kibiców i piłkarzy.

Ale przed nami prawdziwe piłkarskie święto. EURO2012.  Prawie już  jesteśmy gotowi. Dumni możemy  być z wybudowanych, pięknych stadionów. Zmodernizowane zostały lotniska. Nie zdążymy, co było do przewidzenia, z autostradami i modernizacją linii kolejowych i dworców. Ale oczywiście generalnie damy radę bo „Polak potrafi”.

Na wielu spotkaniach omawiających stan przygotowań do Mistrzostw Europy stawiałem pytanie: stadiony będą, dojechać i przenocować będzie jak i gdzie. Ale co z naszą reprezentacją? Bo to czy odtrąbimy sukces, czy porażkę zależeć będzie od naszych piłkarzy. Ostatni sprawdzian przed czerwcowym turniejem – czyli mecz z Portugalią /0:0/ – nie był na szczęście kompromitacją. Ale nie był też sukcesem. Przez cały czas spotkania odnosiłem wrażenie jakby Portugalczycy /siódma drużyna świata/ grali na pół gwizdka. Więc i nasi wyszli z twarzą. Swego czasu także Wisła Kraków zremisowała z  Barceloną 1:1 ale nie pomogło jej to awansować w Lidze Mistrzów. Jeśli podczas EURO 2012 wyjdziemy co najmniej z grupy eliminacyjnej to będzie oznaczało, że klimat afery korupcyjnej w piłkarskim światku już nie wisi nad polską piłką nożną. Jeżeli natomiast odpadniemy w przedbiegach to dla mnie będzie oznaczało, że piłkarska  Polska tkwi nadal w skompromitowanych schematach.

2 KOMENTARZE

  1. Wprawdzie jestem z natury optymistą, jednak ni jak nie mogę sobie wyobrazić zbliżających się Euro 2012. Wcale nie chodzi mi o wynik polskiej reprezentacji, bo o niego jestem nadzwyczaj spokojny, będziemy jak zwykle zabezpieczali tyły. Źródłem moich trosk jest wielka improwizacja organizacyjna, którą niechybnie będziemy musieli prowadzić przy masie niedociągnięć, niedokończonych drogach, torach i pasach startowych, spacerowym tempie kolei, przy chciwych hotelarzach zapowiadających kilkuset procentowe podwyżki cen swoich usług i przy „chrzczonym” paliwie na co dziesiątej stacji paliwowej. Ucieszy mnie każdy sukces, każda drobna satysfakcja, a nawet każdy nisko przegrany mecz przez biało-czerwonych. A przy tym życzę sobie, aby przedstawiony powyżej czarny scenariusz nigdy nie znalazł racji bytu.

  2. Szanowny autor nie odniósł się zupełnie do kwestii chociażby wynagrodzeń prezesów spółek odpowiedzialnych za budowę stadionów, czy tego ile zarobimy na naprawdę na euro. Przykład – loża prezydencka na stadionie narodowym, którą słynny miliarder wykupił za kilka milionów złotych, całą kwota pójdzie do kasy UEFA i o ile się nie mylę, są to pieniądze nieopodatkowane, bo tak UEFA chroni swoje interesy w krajach organizujących imprezy tego typu. Poruszmy sprawy najtrudniejsze! Bo to że drużyna narodowa się skompromituje, to jest pewne :)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.