fot. Post Scriptum

Niedawno ukazał się trzeci już tomik poezji Emilii Zimnickiej, która od lat mieszka i tworzy w Izbicy. Uczniowie z Gimnazjum w Główczycach przeprowadzili z autorką wywiad, w którym pytają o jej wspomnienia z przeszłości i kulisy wydania publikacji.

fot. Post Scriptum

Tym razem tomik wydano nakładem Starostwa Powiatowego w Pajęcznie (rodzinne strony Zimnickiej), a zatem to swoisty powrót do korzeni, co mnie osobiście bardzo cieszy. – mówi Maja Cysewska, nauczycielka z Gimnazjum w Główczycach oraz opiekunka uczniów tworzących pismo Post Scriptum. – W najnowszych utworach pani Emilia wspomina miejscowości swego dzieciństwa, Zamoście, Pajęczno, tamtejsze okolice. Czytając wiersze ze zbioru „Ścieżki życia”, można odnieść wrażenie, że poetka nieustannie tęskni za „krainą lat dziecinnych”. Nuta melancholii, poczucie nieuchronnego upływu czasu i ta znana czytelnikom Zimnickiej lekkość, ulotność, powiew wiatru znad jeziora Łebsko – dodaje.

Rozmowa z Emilią Zimnicką > Post Scriptum

PS:  Niedawno  ukazał się trzeci tomik Pani poezji pt. „Ścieżki życia”. Wiemy, że został wydany przez starostwo w Pajęcznie, a nie tak jak dotychczas przez starostwo słupskie…

Emilia Zimnicka:  Stało się tak, ponieważ  moja koleżanka stamtąd zaproponowała, by napisać  o terenach, z których pochodzę; o miejscu, w którym się urodziłam, chodziłam do szkoły… Żeby ludzie z tamtych okolic znali  moją poezję, utwory opisujące moje miejsca z dzieciństwa: Pajęczno, Zamoście, Bełchatów.

PS: W utworach  zawartych w najnowszym zbiorze „wraca”  Pani do stron rodzinnych. Czy tęskni Pani do tamtych miejsc?

Emilia Zimnicka:  Tak. W moim wieku tęskni się za tym. Tylko dziś nie ma już na przykład  domu, w którym się urodziłam, nie ma wielu ludzi, bo poumierali. Ale tęskni się też do tamtych miejsc, krajobrazów, pięknych cmentarzy, szkoły. Tęskni się ze względu na piękne widoki okolic, pola, łąki. Teraz tereny te są dużo ładniejsze, bogatsze. Ludzie mają dzisiaj pracę, jest tam kopalnia, elektrownia. Gospodarstwa są bardziej zadbane, drogi, a nawet kościół – ładniejszy niż kiedyś.

PS:  Gdyby miała Pani możliwość, chciałaby Pani wrócić do Zamościa i zamieszkać tam?

Emilia Zimnicka: Raczej nie. Jestem sentymentalnie związana  z tymi terenami. Tu mam znajomych, ludzi, których wbrew wszystkiemu co o mnie sądzą – kocham i szanuję. Kocham tutejszą młodzież; mam tu ludzi, którzy mi pomagają, sprzyjają. Cała Izbica, wszystkie tereny pomorskie są przepiękne, bez porównania z inną ziemią. Są tu piękne jeziora, lasy, dużo ptaków…no i ten specyficzny klimat. Tu, na tych ziemiach, odczuwa się historię. I ten  czas jesieni, czas zamglony… czuje się ludzi, którzy tu mieszkali  kilkanaście lat temu.

PS: Czy udało się Pani zwiedzić w ostatnim czasie swoje rodzinne strony?

Emilia Zimnicka: Udało mi się być tam kilka razy. Byłam w rodzinnych stronach 2 lata temu; udało  mi się zwiedzić  moją szkołę, w której byłam najlepszą uczennicą. Profesorowie o mnie pamiętają, podają uczniom za przykład. Tam właśnie zostałam zaproszona, by spotkać się z uczniami i nauczycielami w moim rodzinnym Zamościu. Poza tym mam tam siostrę, brata w Bełchatowie, było więc to spotkanie również rodzinne.

PS: Jaki jest Pani ulubiony wiersz z tomiku „Ścieżki życia”?

Emilia Zimnicka: Najbardziej lubię „Moje strony rodzinne”. W tym wierszu jest  wspomniana szkoła, do której chodziłam w Pajęcznie, moja historia, mój życiorys, rodowód… Utwór mówi też, jak żyli moi rodzice; kiedy się urodziłam, były czasy przedwojenne. Mieszkaliśmy na wsi, gdzie moi rodzice mieli gospodarstwo, dziadek był wójtem, dlatego wtedy nie odczuwałam bardzo biedy tamtych czasów. Później jednak przyszła wojna, czasy się zmieniły, matkę wywieziono do Niemiec, ojciec się ukrywał… Ale przeżyłam. I chciałam się tym wszystkim podzielić.

PS: Skąd widoczny w każdym Pani utworze zachwyt nad  otaczającą przyrodą? Dlaczego często Pani wraca do tego motywu?

Emilia Zimnicka: Od dziecka byłam osobą wrażliwą, lubiłam piękno, zauważałam urodę każdego drzewa, rośliny, od małego lubiłam każde zwierzątko…Tu, na tych terenach, każdy chyba zauważa to piękno, lasy, łąki, niebo, ptaki. A poeta jest szczególnie wrażliwy na urodę tego wszystkiego.

PS: Jakie jest Pani pierwsze skojarzenie ze stronami rodzinnymi? Jakie  wspomnienia wywołuje „kraina lat dzieciństwa”?

Emilia Zimnicka: Pierwsze wrażenie, kiedy tam po latach pojechałam, to  ogromne zmiany tych terenów, nowe budynki, bramy, wszystko zupełnie inne od tego  co było, gdy opuszczałam to miejsce.  Kiedyś były w tych stronach nawet drewniane domy kryte dechą, a teraz – piękne wille. Dlatego gdy tam wróciłam, to poczułam zachwyt nad tymi terenami. To tak, jakby ta ziemia była jeszcze młodsza, te piękne sady, ogrody całe w kwiatach… Po prostu inna ziemia, odrodzona.

PS: Czy myśli Pani o wydaniu następnego zbioru poezji?

Emilia Zimnicka:  Tak. Nawet widziałam już nowy tomik. Będzie tym razem wydany przez starostwo w Słupsku, pod tytułem „Z ziemi do nieba”.

PS: Co trzeba zrobić, by wydać swój autorski tomik z wierszami?

Emilia Zimnicka: Najpierw trzeba te wiersze napisać. Potem ktoś musi te utwory złożyć. Następnie trzeba napisać swój życiorys. No i wydać książkę; a to wymaga pieniędzy. Dlatego właśnie ostatni zbiór wierszy wyda  starostwo słupskie; na tę książkę otrzymałam stypendium, jeszcze trochę dołoży gmina i drukarnia – z moich stron.

PS: Jaka  jest Pani ulubiona książka z dzieciństwa?

Emilia Zimnicka:  W dzieciństwie czytałam bardzo dużo. Szczególnie wiersze Konopnickiej. Uwielbiam jej poezję, ponieważ Konopnicka pisze o ludzkim cierpieniu, o ciężkim losie człowieka. Poza tym czytywałam Sienkiewicza, znam całą trylogię, bo właściwie już dziadek  czytał mi, gdy byłam zupełnie małą dziewczynką. Lubię też Kraszewskiego, przeczytałam prawie wszystkie jego książki; najbardziej podoba mi się „Ulana”. Czytałam Prusa, Żeromskiego, podobały mi się wszystkie lektury szkolne.

PS: W jaki sposób zachęciłaby Pani młodych ludzi do czytania książek?

Emilia Zimnicka: Radziłabym najpierw czytać fragmenty utworów. Następnie zacząć od noweli może i od tekstów współczesnych. Ale przepiękne są również książki historyczne na przykład Bunscha. Warto zainteresować się początkowo taką książką, którą  czyta się jak baśń. Na początek dobrze też czytać utwory krótkie, bo długie mogą zniechęcać, mogą się znudzić. Gdy ktoś już się przyzwyczai do czytania, polubi to, radziłabym poza współczesną literaturą – sięgnąć też  po „Chłopów” Rejmonta. Należy ona do moich ulubionych książek, bo przedstawia psychikę polskiego chłopa. Warto czytać, zawsze.

Rozmawiali: członkowie redakcji pisma „Post scriptum” – Gimnazjum w Główczycach.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.