Żyjące w rzece Słupi trocie i łososie dziesiątkuje tajemnicza choroba. Ichtiolodzy i wędkarze bezradnie rozkładają ręce. Naukowcy nie znają pochodzenia choroby, ani nie potrafią powstrzymać błyskawicznie rozprzestrzeniającej się epidemii.
Zobacz także: Groźna choroba dopadła trocie i łososie na Pomorzu >>
Od kilku dni w rzece umierają tysiące ryb. Przyczyną jest najprawdopodobniej wrzodzienica skóry, która dla zarażonych chorobą troci i łososi oznacza wyrok śmierci. Odpowiedzialna za chorobę bakteria powoduje bowiem, że ryby tracą naturalną ochronę w postaci łusek.
– Wówczas trocie i łososie atakują różnego rodzaju grzyby, więc po zaledwie kilku dniach od zarażenia się bakterią ryba pokryta jest olbrzymimi wrzodami. W ciągu kolejnych kilku tygodni ginie z wycieńczenia – wyjaśnia Teodor Rudnik, prezes PZW w Słupsku.
Zobacz także: Groźna choroba dopadła trocie i łososie na Pomorzu >>
Bezradnie rozkładają ręce nie tylko naukowcy, ale także wędkarze, którzy do lat sztucznie zarybiają Słupię. – Chociaż na temat choroby wiadomo niewiele, w jednym wszyscy jesteśmy zgodni – wszystkiemu winne są zanieczyszczenia w rzece Słupi – mówi Wiesław Kuś, wędkarz ze słupskiego PZW.
Wiadomo, że choroba rozprzestrzenia się błyskawicznie. Na razie ichtiolodzy nie są w stanie stwierdzić jak dużo ryb zarażonych jest chorobą nazywaną w skrócie UDN. Wędkarze obserwujący codziennie ryby płynące na tarło przerażeni są liczbą chorych osobników.
Wrzodzienica po raz pierwszy zdziesiątkowała trocie i łososie w Słupi cztery lata temu. Bakterie równie szybko pojawiły się w rzece, jak i zniknęły. Mimo prowadzonych wówczas badań nie udało się ustalić ich pochodzenia. Wiadomo jednak, że bakterie odpowiedzialne za wrzodzienicę pojawiają się w rzekach na całym świecie, zawsze tam, gdzie żyją łososie i trocie.