Bałtyccy rybacy wypływają w morze. O północy na Bałtyku skończył się dwumiesięczny zakaz połowu dorszy spowodowany tarłem tego gatunku ryb. Rybacy spodziewają się obfitych połowów. Obawiają się jedynie kapryśnej aury i jesiennych sztormów.

Mimo, że dwumiesięczny okres ochrony dorszy na wschodnim Bałtyku skończył się o północy, większość jednostek wypływa w morze już w przeddzień kończ zakazu. Dlatego w poniedziałek od rana na kutrach trwały gorączkowe przygotowania do pierwszego od wielu tygodni rejsu. – Pakowanie jedzenia, tankowanie jednostek i uzupełnianie zapasów lodu – to dzisiaj robimy, bo pora iść w morze – mówi Krzysztof Molenda, armator z Ustki. Armatorzy usteckich kutrów nie ukrywają, że liczą na doskonałe połowy.
Do jak najszybszego wyjścia w morze zachęca rybaków nie tylko dobra pogoda ale i wysoka cena dorszy. Dziś za kilogram mogą dostać nawet osiem złotych. W poprzednich latach, gdy na rynku pojawiało się dużo dorszy ich cena za kilogram spadała nawet do trzech złotych. W tym roku rybacy nie muszą się jednak obawiać tak dużego spadku cen. Łodzie do 12 metrów długości będą mogły wyjść w morze dopiero w listopadzie. Wtedy też ceny dorszy znacznie spadną. W tym sezonie nasi rybacy będą mogli złowić około 17 tysięcy ton dorszy.
