Słupsk może stracić inwestycję wartą 300 milionów złotych. Mimo obietnic rządu, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wykreśliło z listy inwestycji budowę tak zwanej „małej obwodnicy”. Czy droga powstanie, ostatecznie dowiemy się za tydzień.
Decyzja rządu, która zapadła w miniony piątek zaskoczyła nie tylko władze miasta, ale także pomorskich działaczy Platformy. Zdobycie pieniędzy na „słupski ring” miało bowiem przed październikowymi wyborami przekonać do partii wszystkich niezdecydowanych wyborców. Jeszcze dwa tygodnie temu podczas konferencji prasowej słupscy działacze Platformy Obywatelskiej, na czele z wiceprezydentem miasta chwalili się swoimi największych sukcesami podczas półrocznego współrządzenia miastem. Na czele listy sukcesów znalazła się „mała obwodnica” Słupska.
To nie decyzja polityczna, lecz kryzys gospodarczy – zapewniają urzędnicy Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. W budżecie państwa były pieniądze na dofinansowanie tylko pierwszego etapu inwestycji w wysokości 97 milionów złotych. Już dziś wiadomo jednak, że na II i III etap, rząd nie ma pieniędzy. Zamiast kończyć „słupski ring” w szczerym polu, lepiej więc inwestycji nawet nie zaczynać – zdecydowało ministerstwo. Przekreślenie szans na budowę ringu najbardziej załamało słupskich kierowców.
W środę, przedstawiciele władz miasta spotkali się w Warszawie z przedstawicielami resorty infrastruktury. Wyjaśniano nieporozumienia i starano się cofnąć niekorzystną dla Słupska decyzję. O inwestycję mocno zabiega także poseł PO Zbigniew Konwiński, który zapewnia, że jest szansa na powrót słupskiego ringu do rządowych planów. Jakie będą efekty działań samorządowców przekonamy się za tydzień.
Mała obwodnica Słupska miała nie tylko odciążyć ruch w centrum miasta, ale także ułatwić dojazd do nadmorskich miejscowości środkowego wybrzeża. Według najbardziej optymistycznych planów budowa pięciokilometrowej drogi miała zakończyć się w 2015 roku.
