Do pomorskich szpitali trafiło już ponad pięćdziesiąt osób ukąszonych w lipcu przez żmije. Turyści i spacerowicze mówią o pladze, a leśnicy o braku rozwagi.

Do szpitali w Gdańsku, Gdyni Słupsku trafiają pacjenci z całego Pomorza, których w ostatnim czasie ukąsiła żmija zygzakowata. Są to zarówno turyści, jak i mieszkańcy regionu. Najwięcej przypadków ukąszeń stwierdzono na Kaszubach – w okolicach Kartuz, Brodnicy Górnej i Wejherowa. – Trzeba być rozsądnym, do lasu nie wchodzić w klapkach, trampkach czy sandałach , bo przez przypadek możemy wejść w drogę żmii – mówi Waldemar Gąsiorski, leśniczy z Radwanek w gminie Ustka.
Żmija zygzakowata ma grzbiet o zabarwieniu brązowym, srebrzystoszarym, żółtawym, oliwkowozielonym, a nawet pomarańczowym. Na grzbiecie ma ciemniejszy zygzak. Spotykana jest na obrzeżach lasów, podmokłych łąkach, polanach leśnych. Lubi siedliska o chłodnym mikroklimacie. Głównym pokarmem żmij są małe ssaki – gryzonie, krety oraz żaby, jaszczurki i pisklęta ptaków. Żmija chętnie przebywa pod kamieniami, krzewami lub wśród korzeni drzew. Najczęściej ucieka przed napastnikiem, atakuje w sytuacji, gdy jest osaczona. Najpierw jednak zazwyczaj głośno syczy, stosunkowo rzadko kąsa.