Mariusz Stec, prowadzący w wyścigu Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski miał w Sopocie poważny wypadek. Na trasie wypadł z zakrętu i całkowicie rozbił swój samochód.
Wypadek wyglądał bardzo groźnie, ale kierowca po chwili wyszedł z wraku auta o własnych siłach. Nic mu się nie stało. – Jest w idealnej kondycji – zapewnia w rozmowie z tvn24.pl organizator wyścigu, Leszek Orski. Wypadek zarejestrowały kamery TVN Turbo.

Do wypadku doszło w niedzielę, w drugim dniu Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski rozgrywanych w Sopocie. Mariusz Stec, jadący mitsubishi, wychodząc z zakrętu wypadł z trasy. Auto odbiło się od drzewa, przekoziołkowało i zapaliło się. Ani zawodnikowi, ani nikomu z publiczności nic się nie stało. – Nie spodziewałem się, że ostatni zawodnik na ostatnim zakręcie będzie miał wypadek – powiedział w rozmowie z tvn24.pl organizator wyścigu Leszek Orski. Jak dodał jednak, trasa była zamknięta dla ruchu i zabezpieczona przez służby, które zadziałały błyskawicznie. – Straż natychmiast ugasiła ogień. Zawodnik został przebadany przez lekarzy. Pół godziny po wypadku, podczas wręczenia nagród, biegał już i skakał. Jest w idealnej kondycji – zapewnia Orski, choć, jak przyznaje, wypadek wyglądał wyjątkowo groźnie. Stec stracił jednak szansę na zwycięstwo. W wyścigu 5 i 6 rundy Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski na ponad trzykilometrowej trasie z Sopotu do Gdyni zwycięstwo i punkty w klasyfikacji Międzynarodowych Mistrzostw Polski walczyło ze sobą blisko 70 zawodników.
Czy ktoś coś więcej wie na temat przyczyn wypadku. Albo jakiś film
http://www.youtube.com/watch?v=ytOTx7fQv-A