Wszyscy, którzy zanieczyszczają rzekę Słupię muszą mieć się na baczności. Władze Słupska rozpoczęły właśnie akcję tropienia trucicieli rzeki. Czy przyniesie ona spodziewane efekty przekonamy się już za miesiąc, kiedy słupski sanepid zdecyduje czy Słupia nadaje się do kąpieli.
Każdego lata w słupskim Parku Kultury i Wypoczynku zamiast tłumu plażowiczów pojawiają się tablice zakazujące kąpieli w rzece Słupi. Powodem zakazu wchodzenia do wody są bakterie coli pochodzenia kałowego, których stężenie nawet kilkanaście razy przekracza dopuszczalne normy. Zdaniem pracowników Sanepidu, którzy przed każdym sezonem letnim badają wodę w Słupi, powód zanieczyszczenia rzeki jest zawsze ten sam – nielegalnie wylewane ścieki. W tym roku władze Słupska postanowiły jeszcze przed sezonem letnim rozprawić się z trucicielami rzeki.
– Będziemy szukać trucicieli rzeki, dlatego prowadzimy wodne patrole straży miejskiej, pracowników wodociągów i ekologów – mówi Waldemar Fuchs, komendant Straży Miejskiej w Słupsku
Choć podczas pierwszego dnia akcji nie udało się złapać za rękę żadnego truciciela. Strażnicy Miejscy zapowiadają jednak, że wodne i lądowe patrole będą strzegły czystości Słupi do skutku. Za nielegalne odprowadzenie ścieków do rzeki grozi kara nawet do 5 tys. złotych.