Martyna Wojciechowska opuściła Klinikę Chorób Tropikalnych i Pasożytniczych Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Wiadomo już , że dziennikarka nie zaraziła się tajemniczym wirusem od orangutanów na Borneo.

Martyna Wojciechowska opuściła szpital w Gdyni po serii specjalistycznych badań. Wiadomo, że autorka popularnego programu telewizyjnego „Kobiet na krańcu świata” jest chora i wymaga długotrwałego leczenia, jednak lekarze nie chcą ujawniać o jaki wirus chodzi. – Najgorsze były nawracające, coraz poważniejsze infekcje, kolejne serie antybiotyków, które nie sprawiały, że czułam się lepiej – napisała na swojej stronie internetowej Martyna Wojciechowska. – Mój organizm całkowicie stracił odporność i mimo bardzo złego stanu zdrowia w ogóle nie rozpoznawał, że jest chory. Znajomi Martyny spekulowali, że pomocy trzeba będzie szukać za granicą. Ostatecznie okazało się, że diagnozę postawili specjaliści z Gdyni. – Możemy tylko powiedzieć, że przyczyną było kilka jednostek chorobowych – mówią anonimowo IMMiT.
Wiadomo jednak, że Martyna Wojciechowska nie zaraziła się tajemniczą chorobą od orangutanów na Borneo, jak donosiła prasa. „Przyczyny były inne” – mówią tajemniczo lekarze z Gdyni. Po postawieniu diagnozy wiadomo już, jak należy te choroby leczyć, więc dalszy pobyt w szpitalu jest konieczny. Dziennikarka wróciła do Warszawy.
