Kampania do Parlamentu Europejskiego pomału rozkręca się. Najzabawniejsze, że będą w niej uczestniczyć także Brytyjczycy, chociaż w referendum zdecydowali opuścić Unię Europejską. W praktyce okazało się to nie takie proste i tak naprawdę nikt nie wie czym zakończy się osławiony BREXIT. Interesujące jest też to, że w tak kluczowej sprawie dla Wielkiej Brytanii nie wypowiedziała się Elżbieta II. Rozumiem, że królowa nie zajmuje się bieżącym rządzeniem. Nawet mowę tronową przygotowuje jej premier. Ale przecież opuszczenie lub pozostanie w UE to kwestia zupełnie strategiczna o daleko idących konsekwencjach politycznych, gospodarczych, społecznych, międzynarodowych łącznie z niebezpieczeństwem rozpadu królestwa. To trochę tak jak z wypowiedzeniem lub zakończeniem wojny. Przecież nawet papież wypowiada się bardzo konkretnie o bieżących zdarzeniach dziejących się w świecie, a nasz nieodżałowany Jan Paweł II jednoznacznie wspierał rozszerzenie UE i wstąpienie do niej Polski. A królowa milczy. Jej następcy – Karol i William także. Tego nie mogę zrozumieć. A ponadto strasznie jestem ciekaw czy Elżbieta II jest „za” czy „przeciw” pozostaniu jej kraju w UE. A może jak Lech Wałęsa: jest „za, a nawet przeciw”.