Zaskakujący finał przyniosła akcja gaszenia pożaru w Smołdzinie. Strażacy odnaleźli w płonącym warsztacie olbrzymią plantację marihuany wartą miliony złotych. Policja zatrzymała holenderskiego rolnika i jego rodzinę.
W piątek wieczorem w Smołdzinie w powiecie słupskim wybuchł pożar, który gasiło siedem jednostek straży pożarnej. przyjechała do płonącego warsztatu. Ogień wybuchł w warsztacie jednego z gospodarstw rolnych. Zapalił się także skład paliwa do ciągników, gdzie eksplodowały beczki z ropą. Gdy akcja gaśnicza dobiegała końca, ekipa ratunkowa przypadkiem w częściowo spalonym budynku znalazła sadzonki marihuany.
– Uwagę policjantów, których wezwali strażacy, wzbudziła profesjonalnie wykonana instalacja elektryczna w części budynku, w której ujawniono nielegalną uprawę. Pomocy w dalszych poszukiwaniach udzieliła nam Straż Graniczna, która przywiozła specjalnie wyszkolonego psa. Okazało się, że odnalezione sadzonki to tylko niewielka część nielegalnej uprawy – mówi Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji. – Za specjalnie skonstruowaną ścianą była zamaskowana uprawa około 4 tysięcy krzaków marihuany z instalacją do nawadniania i nawożenia – dodaje policjant. Rośliny zajmowały kilka tysięcy metrów kwadratowych w trzech ukrytych pomieszczeniach. Zdaniem policji to profesjonalna i bardzo duża plantacja, warta nawet 5-6 milionów złotych. Ze wstępnych ustaleń wynika, że uprawa marihuany mogła tu działać od kilku miesięcy. Funkcjonariusze zatrzymali właściciela gospodarstwa, który jest obywatelem Holandii, a także jego małżonkę i pracownika. Sąd w Słupsku aresztował całą trójkę na 3 miesiące. Grozi im kara 8 lat więzienia.