Co więcej „nasz” człowiek sprawdził się na tym stanowisku. Zostało to potwierdzone powierzeniem mu kolejnej kadencji (słynne 27:1) przy kompromitującym sprzeciwie premier Beaty Szydło reprezentującej w tym wypadku nie Polskę, a rządzący w Polsce PiS oraz wybraniem go, po zakończeniu tej misji, przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej, skupiającej blisko sto partii – chadeckich, konserwatywno-liberalnych i ludowych, przy poparciu 93% wybierających.

Czas w którym przyszło mu pełnić tę zaszczytną funkcję do najłatwiejszych nie należał.

Przezwyciężanie kryzysu finansowego i gospodarczego, który najmocniej dotknął Grecję, grożąc jej bankructwem i wypadnięciem ze strefy Euro, wyzwania związane z napływem uchodźców, opuszczanie przez Wielką Brytanię UE, niechęć Donalda Trumpa do współpracy ze wspólnotą europejską, wojownicza postawa Władymira Putina potwierdzona aneksją Krymu i wojną z Ukrainą, zamrożenie rozmów rozszerzających UE o Ukrainę, Albanię i Macedonię. A pomniejszych, codziennych problemów możemy w książce odnaleźć bez liku. Okazuje się, że funkcja prezydenta Europy to nie tylko reprezentacja. To ciągłe, 24 godziny na dobę, ucieranie stanowisk, niekończące się rozmowy nie tylko z przywódcami 28. państw członkowskich, ale również USA, Kanady, Chin, Japonii, Islandii, Egiptu. Zabrakło mi istotnej rozmowy Donalda Tuska z Władymirem Putinem, ale widocznie czas do niej jeszcze nie dojrzał. Krajowi przeciwnicy Donalda zarzucają mu uległość i pasywność w jego działaniach. To nieprawda. Z Angelą Merkel różnił się w sprawie polityki wobec uchodźców stawiając na uszczelnienie granic UE, z Emmanuelem Macronem ostro spierał się w sprawie dalszego rozszerzenia Unii, z premierem Davidem Cameronem nie zgadzał się w sprawie sensowności referendum dotyczącego brexitu, z Donaldem Trumpem polemizował odnośnie lekceważenia euroatlantyckiej współpracy.

W interesującym wywiadzie jakiego były premier Ukrainy Peter Poroszenko udzielił Adamowi Michnikowi (GW z dnia 15-16.02.20) czytamy: „Jestem wdzięczny przywódcom UE, że potrafili znaleźć rozwiązanie, by zakończyć procedurę ratyfikacji (umowy stowarzyszeniowej-JK). Szczególną rolę odegrał Donald Tusk. On rozumie interesy całej Europy, umie się wznieść ponad ciasne interesy narodowe. Bez twardego wsparcia Tuska losy Ukrainy potoczyłyby się inaczej.(…..)   Dla Putina ogromną niespodzianką było jednomyślne nałożenie sankcji na Rosję za aneksję Krymu. Mógłbym długo wymieniać polityków, którzy odegrali główną rolę: Merkel, Hollande, Macron, Dalia Grybauskaite, ale słowa szczególnej wdzięczności kieruję do Donalda Tuska, bo on był szefem Rady Europejskiej, która podejmowała decyzje.” – kontynuował. Na taką oceną Donald Tusk, ze wszech miar, zasłużył.

Ale przeżywał też gorzkie chwile i były one związane z jego ukochaną Ojczyzną, Gdańskiem, Kaszubami. Wrogość polityków PiS, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, odczuwał prezydent Europy na co dzień. Niszczenie praworządności, łamanie Konstytucji, nacjonalistyczne nadęcie, ciągłe sprzeniewierzanie się wartościom na których zbudowana jest UE bardzo go bolało. Podczas całej pięcioletniej obecności na tak strategicznej pozycji nie odbył ani jednej poważnej rozmowy z prezydentem czy dwójką premierów swojego kraju, mimo składanych im propozycji. Co więcej ciągany przed oblicze prokuratury i sejmowych komisji nadzwyczajnych był upokarzany i traktowany przez władze swojego kraju i rządową telewizję jak potencjalny przestępca. A o tym jak źle mówią o nim czołowi politycy PiS dowiadywał się od zaprzyjaźnionych liderów państw trzecich. Czy takie zachowanie nie zahacza o zdradę stanu? Na to wszystko nałożyła się tragiczna śmierć jego przyjaciela, prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza zabitego przez szaleńca motywowanego polityczną nienawiścią.

W zapiskach nie pozostawia bez krytycznej oceny hierarchów kościelnych. Dziwi się, że tak łatwo idą na pasku PiS i radia Maryja. Szansę na odnowę Kościoła dostrzega w papieżu Franciszku, który podjął go w Watykanie, z pełnymi honorami, wraz z całą rodziną.

Mimo wielkiego obciążenia obowiązkami, ciągłymi podróżami po całym świecie, dylematami, które nie pozwalały mu na spokojny sen nie zapominał o swojej ukochanej żonie, dzieciach i wnukach. Zawsze znajdował dla nich czas i były to dla niego radosne chwile. Nie zrezygnował także z dbałości o tężyznę fizyczną. Mimo, że 60-ka mu stuknęła prawie codziennie biegał i pływał jak tylko nadarzała się okazja. Donald to rzeczywiste przeciwieństwo Jarka Kaczyńskiego. Ale niestety znaczna część naszych rodaków woli pić piwo, przybierać na wadze i oglądać TVP. Nie zaskoczył mnie swoją fascynacją piłką nożną, ale zaskoczył swoim umiłowaniem malarstwa, architektury oraz dobrej książki. On przeczytał kilka książek naszej noblistki  w przeciwieństwie do ministra kultury i wicepremiera, w jednej osobie, Piotra Glińskiego.

Mimo takiego dorobku, doświadczenia i pozycji w światowej polityce (jest po imieniu z ogromną liczbą najbardziej wpływowych polityków) zrezygnował z ubiegania się o prezydenturę w Polsce. Po chłodnej analizie swoich szans na zwycięstwo napisał: „Jeśli zatem ryzyko przegranej jest największe, gdy to ja kandyduję, musimy szukać innego rozwiązania. Przykre, ale chyba realistyczne. Przegrać w pięknym stylu, jeśli istnieje ktoś kto może wygrać? Nie do wybaczenia.”

Prezydenckie wybory zbliżają się nieuchronnie i Donald Tusk jednoznacznie wspiera Małgorzatę Kidawę-Błońską, szacowną i wiarygodną damę polskiej polityki. Sam nie wybiera się na polityczną emeryturę. Będzie mógł tak jak niezapomniani Zbigniew Brzeziński czy Jan Nowak-Jeziorański wspierać polskie sprawy z pozycji międzynarodowego i krajowego autorytetu. Powodzenia Donaldzie!

Jan Król, 18.02.2020.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.