fot. gdansk.pl

Pierwsza refleksja na wieść o zabójstwie Pawła Adamowicza, była dla mnie pytaniem dramatycznym. A mianowicie, jak mogło dojść do takiej zbrodni pod koniec 27. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy? Jako historyk sięgnąłem do historii Polski. Na szczęście rzadko dochodziło w niej do zabójstw i aktów przemocy. Był jednak jeden niezwykły i haniebny wyjątek, a mianowicie zamordowanie Prezydenta II Rzeczypospolitej prof. Gabriela Narutowicza, dnia 16 grudnia 1922 roku, podczas otwarcia wystawy w warszawskiej Zachęcie Sztuk Pięknych, przez chorego psychicznie – z nienawiści artystę. Pomyślałem sobie, że w każdym czasie, w atmosferze nienawiści, agresji i szerzonej nietolerancji, może dojść do zbrodni, czynów strasznych i nieprzewidywalnych. Sprawca zbrodni, zwykle wybiera czas największego zaskoczenia i niekiedy obnosi się z swoim okrutnym i bezwzględnym czynem. Tak było, niestety, i tym razem. Naturalnie, po śmierci każdego człowieka, najważniejsza jest solidarność z rodziną, środowiskiem, tu stołecznym miastem naszego pięknego regionu Pomorza.  Oczywiście modlitwa, pamięć, szacunek i często wyrazy wdzięczności.

Druga refleksja, dotyczy Pawła Adamowicza jako Prezydenta miasta Gdańska. Tu prawie wszystko jest wiadome i widoczne. W okresie ponad 20. letniej jego prezydentury, miasto Gdańsk awansowało z średniej wielkości i znaczenia miasta wojewódzkiego, do ekstraklasy miast polskich, w towarzystwie takich miast jak:  Warszawa, Kraków, Wrocław i Poznania. Jakże mocno P. Adamowicz zabiegał o rozwój nowoczesnego Gdańska, miasta niemal w ciągłej budowie (w tym zabudowy po pół wieku – Wyspy Spichrzów). W tej wielkiej piątce głównych i chyba najbardziej dynamicznie rozwijających się miast polskich, jest godne i ważne miejsce dla Gdańska, czy może szerzej Trójmiasta. Ale najbardziej zapamiętamy P. Adamowicza jako Prezydenta Gdańska, niewątpliwie miasta wolności, solidarności oraz tolerancji i nowoczesności. Miasta europejskiego i rozpoznawalnego w różnych częściach świata.

fot. gdansk.pl

Trzecia refleksja, dotyczy Pawła Adamowicza jako człowieka. Nade wszystko wyniósł z domu rodzinnego dobre i patriotyczne wychowanie. Dawał temu niejednokrotnie wyraz. Starał się być zawsze sobą, nie nadużywał też wzniosłych i wielkich słów. W latach 90. XX wieku, jako jeden z pierwszych mówił: Jesteśmy Pomorzanami! W naturalny sposób podkreślał swoje związki z Kościołem. Był człowiekiem wiary i tradycji, w sumie konserwatystą, ale otwartym na wyzwania i zadania współczesnych czasów. Ale w sferze religii i państwa, wyznawał zasadę; „Co boskie – oddajmy Bogu, co cesarskie – oddajmy Cesarzowi”. Był również człowiekiem odważnym, wrażliwym i bardzo oddanym sprawom ludzi kultury. Umiał i zawsze starał się dostrzec człowieka w dużej zbiorowości. Być może,  to największy dar w klasie ludzie rządzących i zarządzających, jak i w życiu prywatnym.   

Czwarta refleksja, a właściwie bardziej wspomnienie, dotyczy związków Pawła Adamowicza (najczęściej w roli Prezydenta Gdańska) z moim miastem rodzinnym – Tczewem. Znalem P. Adamowicza z działalności „Solidarnościowej” z końca lat 80. minionego wieku. A potem często spotykaliśmy się w ruchu komitetów obywatelskich 1989 roku. Miałem okazję zaprosić P. Adamowicza na szkolenie przyszłych radnych Rady Miejskiej w Tczewie, na miesiąc przed historycznych wyborami samorządowymi z 27 maja 1990 roku. Uczył zatem wtedy tczewian – sztuki uprawiania samorządności. W 1995 roku jako przewodniczący Rady Miasta Gdańska, Paweł Adamowicz był gościem na gali „Złotego Gryfa” w Tczewie, promującej aktywnych i przedsiębiorczych (w różnych dziedzinach) obywateli „Grodu Sambora”. W czasach AWS (1997-2001) szereg razy spotykaliśmy się przy konsultacji czterech reform ustrojowych (samorządowa, oświaty, zdrowia i ubezpieczeń społecznych). Jako Prezydent Gdańska spotykał się z kolejnymi prezydentami Tczewa. Jako poseł trzech kadencji, i jako obywatel Pomorza, miałem zaszczyt uczestniczyć w wydarzeniach i uroczystościach organizowanych przez prezydenta Pawła Adamowicza, szczególnie w zakresie kultury oraz dziedzictwa Pomorza i „Solidarności”.    

I refleksja, chyba najtrudniejsza i najważniejsza, to taka, jak zapobiegać takim dramatom, jak śmierć Pawła Adamowicza? Jak sprawić, aby podobna nieludzka i okrutna historia, nie mogła się już powtórzyć? Tak trzeba zmienić prawo, a może bardziej procedury i praktyki (w tym uczyć się szybciej i lepiej od państw zachodnich), aby zabójcy nie mogli tak prosto, łatwo i niestety skutecznie dokonywać zbrodni. Niezbędne jest, jak się wydaje, bliższe współdziałanie instytucji państwowych (rządowych) i samorządowych oraz służb specjalnych. Ale konieczna jest zmiana stylu i metod relacjonowania i komentowania wydarzeń polityczno-społecznych w mediach. W miejscu sporów, kłótni, epitetów, agresji i nietolerancji, potrzeba więcej dialogu, porozumienia i współdziałania dla dobra wspólnego (pro publico bono).   W moim przekonaniu, system demokratyczny powinien umieć skutecznie chronić swoich animatorów i liderów.

Niewątpliwie Paweł Adamowicz był perłą polskiej samorządności. Był również symbolem i drogowskazem budowania tożsamości oraz strzeżenia suwerenności samorządu terytorialnego.   

Jan Kulas

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.