Jak co roku podczas swoich urlopowych peregrynacji dotarłem na Pomorze i moje ulubione Kaszuby. Z Dębek przemieszczałem się w kierunku Słupska, Bytowa, Chojnic. Po drodze zatrzymałem się w Główczycach znanych mi jeszcze z początków lat 90-tych, z okresu ustrojowego trzęsienia ziemi, które dotarło również do tej kaszubskiej, z tradycjami od XIII wieku, miejscowości. Aby się posilić zaszedłem do okazałego „Gościńca Staropolskiego” zlokalizowanego w samym centrum gminy. Ładne i zadbane wnętrze, klimatyzacja, sympatyczna obsługa z szefem kuchni i jednocześnie właścicielem na czele. Zaserwowano mi wspaniały żur, który wystarczył mi za cały obiad, bo tak bogato był przyrządzony (chyba po kaszubsku?). Lecz jedna rzecz mnie zaniepokoiła. Nadmierna ilość much fruwających wokół. Zapytałem co się dzieje skoro w tak przyjaznym lokalu tacy nieproszeni goście.

A jestem wrażliwy na tym punkcie bo w trudnym okresie stanu wojennego przez dwa lata parałem się dezynsekcją (karaluchy, prusaki, mrówki faraona, muchy, komary) i zdobyłem nawet papiery rzemieślnicze uprawniające mnie do takiej działalności.

Właściciel opowiedział mi, że mają problem z.…sąsiadem, który prowadzi gospodarstwo związane z posiadaniem kilkunastu krów mlecznych. I problem nie w krowach, ale w oborniku układanym w gigantyczną pryzmę na podwórzu bez żadnego zabezpieczenia, widoczną z ulicy, oddaloną o mniej niż 100 metrów od restauracji. I to ta kupa gnoju jest przyczyną plagi much oraz „aromatycznych” zapachów atakujących gościniec. Niewiele pomagają przeprowadzane dezynsekcje.

Jak w takim towarzystwie mogą mieszkać i żyć właściciele gospodarstwa? To ich sprawa. Ale dlaczego mają zatruwać życie sąsiadom i ich gościom? To już sprawa publiczna. I pomyśleć, że w uroczych Główczycach, mających ambicje bycia gminą turystyczną, leżącą w otulinie Słowińskiego Parku Narodowego, taka wizytówka. Wstyd!

Powstaje pytanie, a gdzie władze gminy, w których kompetencjach znajduje się ta problematyka, gdzie inspekcja sanitarna, gdzie ochrona środowiska? A przecież odpowiednie przepisy prawa o samorządzie gminnym, o nawozach i nawożeniu, o ochronie środowiska, a także kodeks cywilny oraz właściwe służby mają przeciwdziałać takim sytuacjom. Gnój i gnojowicę winno się przechowywać w szczelnych, zamkniętych zbiornikach o pojemności umożliwiającej gromadzenie co najmniej 4-ro miesięcznej produkcji tego nawozu. Ale cóż prawo sobie, „a chłop na zagrodzie równy wojewodzie”, jak powiada stare przysłowie. Tyle mówi się i pisze o ochronie środowiska, higienie, kulturze życia i współżycia. A muchy w Główczycach jak fruwały tak fruwają z powodu zwykłego niechlujstwa i niedbalstwa. Może potrzebne są nowe władze gminy, aby podejść poważnie do sprawy i uczynić swoją miejscowość atrakcyjniejszą.

Jan Król, 27.08.2018.

14 KOMENTARZE

  1. Opisany przypadek nie jest wyjątkiem, a raczej smutną regułą. Mniejszość Polaków ma w tak zwanym głębokim poważaniu spokój i zdrowie sąsiadów oraz przepisy prawa, a większość po prostu milcząco cierpi, aż do czasu gdy ,miarka się przebierze, i dotyczy to spraw minilokalnych, lokalnych i… ogólnokrajowych. Ciekawy jestem, co władze Główczyc zrobią z gnojem. Czy zgodnie z prawem skasują samowolę gospodarza szkodzącą sąsiadom i wizerunkowi miejscowości, czy też sprawa nabierze takiego rozgłosu, że zajmą się nią wyższe instancje władzy.

  2. Śmiech. Jakoś nie słyszałam żeby ktoś inny się na to skarżył. Gospodarstwo jest tam odkąd pamiętam, a jak właściciele otwierali Gościniec to przecież dokładnie widzieli w jakim miejscu :) Poza tym muchy są wszędzie, tak to już jest :)

  3. Od Zawsze tak tam było i nikomu nie przeszkadzało. Jesteśmy na wsi a jak nie pasuje ,to won do miasta. Główczyce to wieś Rolnicza a nie metropolia gdzie krowa albo świnka tylko na zdjęciach .

  4. Hmm. Co do restauracji też bym przemyślala. Bywałam w wielu lokalach gastronomicznych ale kiedyś mnie ten gościniec zaskoczył. Odebrałam koło 12 dzieci z przedszkola zaplanowałem popołudnie na luzie bez gotowania w domu same zabawy itp. To jedziemy do restauracji na obiad około 12 przyjechaliśmy pod gościniec kelnerka dopiero otwierala drzwi bo jak się okazało gościniec czynny od 12 ok jesteśmy nie za wcześnie i pierwsi. Gdy weszliśmy do środka. Martwo zero ruchu na kuchni wszędzie ciemno, brak jakichkolwiek zapachów świadczących że możemy zjeść coś dobrego, świeżego. Pytam się pani czy mają coś świeżego do zjedzenia. A ona mi mówi żebym wybrała z karty. Co miałam wybrać jak nawet ziemniaki się nie gotowaly świeże. Pani jak zamknęła lokal dnia poprzedniego otworzyła o 12dnia następnego i ledwo zapaliła światło w kuchni gdzie nie było ani jednej osoby na kuchni proponuję mi i dziecia świeże jedzenie. W końcu wyszliśmy dzieci jeczaly bo nic nie zjedliśmy ale tam nic nie było świeże nawet kawałek chleba świeżego nie leżał. Znaleźliśmy restauracje o kilkanaście kilometrów oddalona i wszyscy byli zadowoleni.

  5. Dzeien dobry panu naredcie ktos sie zaja ta sprawa…. ja sie wychowalam na tym smrodzie i widok z balkonu byl nie zaciekawy… i od tylu lst czyli 30-stu nic sie nie zmenilo…
    pozdrowienia.
    M.

  6. Uważam za grubą przesadę wyrażania takich opinii. Gospodarz-
    Rolnik, ktory pracuje od rana do wieczora i nie ma czasu nawet
    pomyslec o wypoczynku (posiadajac bydlo mleczne nie ma
    mowy o urlopie). Poza tym w momencie powstania restauracji
    Ci ludzie posiadający gospodarstwo juz dawno tam mieszkali
    i nikomu nic nie przeszkadzało. Glowczyce to typowo rolnicz
    wies. Wlasciciele restauracji wiedzieli od samego poczatku
    jak wyglada podworko sasiada i jezeli to jego wlasnosc,
    to on moze tam miec co mu sie tylko podoba. Niestety taka
    jest prawda. Wolnoć Tomku w swoim domku.

  7. Witam . Myśle ,że ten Pan od much co pisał ten aryykuł dostał ten żur za darmo . Jest w tym jakaś reklama lokalu. Co do składowania obornika to małe gospodarstwa nie posiadaja takiego obowiazku więc podejrzewam że gospodarz już był u prawnika i dostaniecie odpowiednie pismo . I jeszcze jedno . Pan autor artykułu chyba nie dowiedział się dokładnie że te muchy mogły wziąsć się z tąd ponieważ Gościniec Staropolski był budowany 20 lat . Mury które tam stały 20 lat mokły na deszczu opróżniali sìę tam wszyscy menele i osoby które potrzebowały . Przez 20 lat . Była tam jedna kupa gówna . A jak wiadomo mucha ciągnie do gówna . Pozdrawiam

  8. Panie Mariuszu niech Pan najpierw przeczyta odpowiednie akty prawne regulujące tematykę przechowywania obornika, gnojówki i gnojowicy a później pisze te bzdury które Pan napisał. Bardzo dobrze że ktoś się za to zabrał bo „rolnik” który ma taki syf na podwórku to żaden rolnik, a dodatkowo świadczy to o nim jako o człowieku który widocznie syf i gnój lubi a wręcz kocha. Tylko po co sobie taką wizytówkę tworzyć. Trzeba to posprzątać i problemu nie będzie a i podwórko będzie ładnie wyglądało tak jak powinno wyglądać.Gratuluję artykułu – trafiony w 10 -tkę. Pozdrawiam

  9. Pani Alu widocznie w Glówczycach ludziom się to podoba. Czytając opinie ludzi, którzy pozytywnie się wypowiadają na tem śmierdzący temat jestem w szoku. Widocznie każdy z nich tak ma na swoim podwórku i to im noe przeszkadza. Ciekawe co by było jakby musieli zamieszkać w pobliżu tego syfu ???. Tekst typu ze Glówczyce to gmina rolnicza mnie rozśmiesza. Bo może być gmina rolniczą ale o porządek trzeba dbać !!!! Ten „rolnik” za swój syf powinien płacić srogie kary. Jakby zapłacił pare stówek co tydzień szybko by się nauczył porządku. Pozdrawiam

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.