Media, szczególnie publiczne, miały duże trudności z ekspozycją trzeciej rocznicy prezydentury Andrzeja Dudy. Trudno było bowiem wskazać konkretne i wymierne dokonania. Eksponowanie aktywności w polityce zagranicznej, też było wątpliwe, z uwagi na kontrowersyjną nowelizację ustawy o IPN ze stycznia tego roku. Jej szkodliwość od początku była oczywista. Dopiero po półrocznym konflikcie dyplomatycznym z Izraelem i USA, obecne władze  polskie uchyliły nieszczęsną nowelizację ustawy o IPN. Ale nie ulega wątpliwości, że prezydent A. Duda mógł i powinien zapobiec jej uchwaleniu. Kancelaria Prezydenta RP też nie zadbała o należyte przygotowanie finału trzeciej rocznicy prezydentury A. Dudy. A w ostatnich dwóch tygodniach, odnotowano wręcz spektakularne porażki i protesty obywatelskie przed Pałacem Prezydenckim. Upadł projekt tzw. referendum konstytucyjnego. Przypomnijmy, że była to autorska inicjatywa prezydenta A. Dudy.  Głosami senatorów PiS,  dnia 26 lipca 2018 roku, odrzucono inicjatywę Prezydenta RP. Warto takie daty zapamiętać. W tych samych dniach lipcowych, większość parlamentarna przeforsowała pakiet ustaw sądowniczych, pozbywających niezależności i niezawisłości Sąd Najwyższy. Prezydent A. Duda … podpisał je „w ekspresowym tempie”, jak odnotowały media. Ale prezydent A. Duda zupełnie nie przewidział reakcji wielu zwykłych obywateli (i nie tylko). Nie spodziewał się masowej manifestacji pod Pałacem Prezydenckim w obronie Sądu Najwyższego (w środku lata, w pełni urlopów, na początku weekendu), dnia 27 lipca 2018 roku, gdzie padały mocne słowa, w tym nierzadko słowo: „marionetka”.

W mojej ocenie, prezydenturę A. Dudy należy zmierzyć trzema podstawowymi aspektami: 1/ Zapowiedziami przedwyborczymi, 2/ Powinnościami konstytucyjnymi, 3/ Współodpowiedzialnością za stan demokracji w naszym kraju. Ale może, zwięźle i po kolei.

Po pierwsze, zwycięstwo wyborcze A. Dudy zaskoczyło, nie tylko ówczesny obóz rządzący z koalicją PO-PSL na czele, ale i kierownictwo PiS z Panem Prezesem na czele. W imię pokory, nie zapominajmy, że jeszcze wiosną 2015 roku, nie ukrywam bliski mi prezydent Bronisław Komorowski, miał w sondażach przedwyborczych 70 % poparcia. Niekiedy odnosiłem wrażenie, po zachowaniu niektórych liderów partii rządzącej, że bardziej brano pod uwagę perspektywę, aby zwycięstwo B. Komorowskiego nie było nadmierne, niż spodziewano się zagrożenia ze strony konkurencji. Przecież nie kandydował żaden z liderów opozycji PiS. A jednak A. Duda, wbrew sondażom i spekulacjom profesjonalnych polityków, wygrał i został Prezydentem RP. Trudno do końca ocenić, na ile zaważyło na tym wyniku zmęczenie rządami PO-PSL, chęć odreagowania po światowym kryzysie finansowym z lat 2008-2013, a na ile przekonujące były efekty amerykańskiego stylu kampanii wyborczej? A teraz, proszę sobie przypomnieć, trzy pierwsze zobowiązania A. Dudy z jego prezydenckiego tzw. manifestu wyborczego: „Jak będę wypełniał swoje obowiązki – 10 zobowiązań”. Oto one: „1. Będę prezydentem, który słucha i służy obywatelom, 2. Będę Prezydentem dialogu, porozumienia i rozmowy, 3. Będę Prezydentem, który przywróci Polakom zaufanie do państwa i poczucie godności”. Słowem – obietnice ujmujące, czarujące i bardzo atrakcyjne, i chciałoby się rzec, ciągle aktualne. Po 3 latach prezydentury A. Dudy, można chyba wyrazić głęboki żal, iż obietnice pozostały niespełnione. I właściwie, nie do końca wiadomo, dlaczego pragmatyka, tak bardzo jest inna.

Po drugie, powinności konstytucyjne. Młodszym czytelnikom przypomnijmy, że w Polsce po 1989 roku, ustanowiono gabinetowo-parlamentarny system rządów. Zatem od rządzenia państwem jest rząd, mający oparcie w większości parlamentarnej. Prezydent ma jedynie pewne i ściśle określone kompetencje. O roli i powinnościach prezydenta mówi rozdział V Konstytucji RP (artykuły 126-145). Art. 126 pkt. 1 stanowi: „Prezydent Rzeczypospolitej Polskie jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej”. Misję i główną rolę ustrojową Prezydenta RP określa art. 126 pkt. 2: „Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium”. Stąd wzięło się powiedzenie, że „Prezydent RP jest strażnikiem Konstytucji”. Z kolei w zakresie polityki zagranicznej i obronności, Konstytucja stanowi jednoznacznie: „Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem” (art. 133 pkt. 3) oraz „W czasie pokoju Prezydent Rzeczypospolitej sprawuje zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi za pośrednictwem Ministra Obrony Narodowej” (art. 134 pkt. 2). Prezydent ma również prawo „inicjatywy ustawodawczej” (art. 144 pkt. 3.4). Najmocniejszym narzędziem Prezydenta RP wobec parlamentu jest jego prawo do „podpisania lub odmowy podpisania ustawy„ (art. 144 pkt. 3.6). Stąd wywodzi się tzw. veto prezydenckie do ustawy, którego progu 2/3 nie jest w stanie odrzucić praktycznie żaden parlament. Konstytucja przewiduje także odpowiedzialność  Prezydenta wobec najwyższej ustawy. Art. 145 ustęp 1 Konstytucji RP stanowi wyraźnie i jednoznacznie: „Prezydent Rzeczypospolitej za naruszenie Konstytucji, ustaw lub za popełnione przestępstwa może być pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu”. Oczywiście, wymagałoby to co najmniej 2/3 głosów „za” Zgromadzenia Narodowego (posłów i senatorów). Niestety, w świetle praktyki ostatnich 2 lat, rządzący obecnie – wielokrotnie naruszali lub łamali Konstytucję RP. Zwracał na to uwagę niezależny do niedawna Trybunał Konstytucyjny. Wypowiadał się podobnie w tej kwestii Sąd Najwyższy. Prezydent A. Duda podpisał prawie wszystkie ustawy poddające kontroli politycznej Trybunał Konstytucyjny, wymiar sądowniczy na czele z Sądem Najwyższym. Raził szczególnie styl i pospiech składania podpisu przez prezydenta. W kluczowej kwestii Sądu Najwyższego, stało się to wciągu jednej doby!? I w tym wypadku, fakty mówią za siebie.  

Po trzecie, współodpowiedzialność za stan demokracji. To kluczowa kwestia z punktu widzenia sprawowania Urzędu Prezydenta RP. Prezydent nie może być jedynie notariuszem obozu rządzącego. Na podstawowe zagrożenia demokracji w Polsce, w tym klasycznego trójpodziału władzy, zwracał uwagę Parlament Europejski i Komisja Europejska. Ostatnio,  sprawy powagi i suwerenności polskiego Sądu Najwyższego, trafiła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu. Jako pełnoprawny członek Wspólnoty Europejskiej, mamy obowiązek przestrzegania systemu wartości i praw tej Wspólnoty. W takich kwestiach, w moim przekonaniu, Prezydent RP nie może, nie powinien milczeć.

Jako obywatele, mamy prawo i obowiązek przypomnieć Panu Prezydentowi, wielkie słowa z jego przysięgi złożonej (6.08.2015) wobec Zgromadzenia Narodowego, w tym: „uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji”.

I na sam koniec. Optymista powie: pozostały jeszcze 2 lata tej prezydentury, a finał wieńczy dzieło!? I niech ta odrobina nadziei, pomimo wszystko, pozostanie żywa.

Jan Kulas

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.