Chyba nikt nie przepuszczał, że 50. rocznicę dramatycznych Wydarzeń Marcowych,  obchodzić będziemy w okresie otwartego kryzysu stosunków polsko-izraelskich. Ale przypomnijmy, że w ostatnich dwudziestu latach, dużo dobrego działo się we wzajemnych stosunkach. Ich klimat sukcesywnie zmieniał się po wyborach parlamentarnych 2015 roku. Coraz częściej dochodziły do głosu akcenty i siły narodowo-radykalne. Czarę goryczy przelała nowelizacja ustawy o IPN z 26 stycznia 2018 roku. Potwierdziła się prawda, iż nie da się za pomocą Kodeksu karnego pisać i interpretować złożonych dziejów polsko-żydowskich. Ale mamy też kryzys w stosunkach polsko-amerykańskich i polsko-ukraińskich. Tym bardziej, trzeba oddać cześć i chwałę skrzywdzonej społeczności w Marcu 1968 roku.

Marzec 1968, a wcześniej Czerwiec i Październik 1956, a potem Grudzień 1970, Czerwiec 1976 i Sierpień 1980 – to wielkie daty w walce o wolną i demokratyczną Polskę. Z perspektywy minionych 50. lat, trzeba wyraźnie podkreślić, że w Marcu 1968, począwszy od Uniwersytetu Warszawskiego, a potem na innych uczelniach w Polsce, studenci wyraźnie upomnieli się wolność słowa i podstawowe prawa demokratyczne. Reakcją ekipy W. Gomółki było wysłanie milicji uzbrojonej w pałki i rozkręcenie antysemickiej kampanii propagandowej na skalę dotychczas niespotykaną. Tak bywało w systemie totalitarnym, że władza w sytuacjach kryzysowych, zawsze wskazywała winnych na zewnątrz, najlepiej z Zachodu. Tym razem wskazano na polską inteligencję pochodzenia żydowskiego. Po stłumieniu protestów marcowych i relegowaniu wielu studentów, szykany, represje objęły głównie inteligencję pochodzenia żydowskiego, ale nierzadko i fachowców tejże społeczności. Szacuje się prześladowania objęły blisko 15 tys. obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Wielu z nich przetrwało okupację hitlerowską, ale niespełna ćwierć wieku później, padli ofiarą polskiej dyktatury komunistycznej. W latach 1968-1970 z paszportem w jedną stronę i podręcznym bagażem, musieli opuścić Polskę. Najczęściej wyjeżdżali do USA, Izraela, Szwecji, czasem RFN. De facto, Ci uchodźcy pozostawiali dobytek wielu pokoleń. Dzisiaj wiemy z ujawnionych źródeł, że często nie pozwolono im zabrać nawet osobistych pamiątek, albumów, rodzinnych „staroci” itp. Ta wielka krzywda ze strony ekipy W. Gomułki, stała sie wielkim obciążeniem we wzajemnych stosunkach polsko-izraelskich. A antysemicki wizerunek Polski po 1968 roku, zaciążył nad postrzeganiem Polski na Zachodzie na wiele lat. Przełom 1989 roku, dopiero otworzył drogę do dialogu, pojednania i współpracy. Relacje polsko-izraelskie wciąż wymagają najwyższej staranności, delikatności i stałego pielęgnowania dziedzictwa współpracy. Należy podkreślać, że przez ponad 900 lat dziejów, Polacy i Żydzi żyli blisko i w zgodzie obok siebie. I nade wszystko, to, że w Polsce znajdowali swoją Ojczyznę. Fenomenem, wcale nie przypadkowym, był fakt że w Polsce międzywojennej mieszkało blisko 3,5 miliona mniejszości żydowskiej.

50. rocznica Wydarzeń Marcowych, jest też niezwykłą okazją, aby przypomnieć godziwe i szlachetne zachowania najwybitniejszych przedstawicieli polskiej inteligencji. Mam tu szczególnie na uwadze Koło Poselskie „Znak”, które odważnie i stanowczo wystąpiło w obronie represjonowanej młodzieży studenckiej i w specjalnej interpelacji zażądało wyjaśnienia postępowania milicji i szerzej polityki rządu J. Cyrankiewicza w „trosce o spokój w naszym kraju w skomplikowanej sytuacji międzynarodowej”. W zakończeniu interpelacji napisano: „Nie jest wyjściem zdławienie manifestacji, ale wyjściem jest nieutracenie możliwości rozmawiania ze społeczeństwem. Apelujemy o ten kierunek rozwiązań”. Interpelację podpisali: Konstanty Łubieński, Tadeusz Mazowiecki, Stanisław Stomma, Janusz Zabłocki, Jerzy Zawieyski. To był akt wielkiej odwagi. W Sejmie PRL heroiczne przemówienie wygłosił Jerzy Zawieyski (1902-1969), pisarz, dramatopisarz, niekwestionowany lider środowiska polsko-katolickiego, często mediujący pomiędzy władzą (W. Gomułką) a niezależnym społeczeństwem (czytaj Kościół na czele z prymasem kardynałem S. Wyszyńskim). Sam Jerzy Zawiejski, nie tylko, że zrezygnował ze stanowiska członka Rady Państwa i kandydowania do Sejmu PR na nową kadencję, to swoją postawę przypłacił, ceną własnego życia. Prawie do końca życia pisał J. Zawieyski „Dzienniki”, które szczęśliwie ocalały. Dnia 21 kwietnia 1969 roku doznał on udaru mózgu. I po „dwumiesięcznym pobycie w klinice rządowej, 18 czerwca 1969 upadek z balkonu na czwartym piętrze zakończył jego życie”. I 5 dni później J. Zawieyski został pochowany w podwarszawskich Laskach. Ofiara jego życia, wywołała spory wstrząs w elitach ówczesnej Polski. A w szerszym kontekście historycznym, życie J. Zawieyskiego, wtedy i dzisiaj, stanowi wielkie świadectwo koegzystencji społeczności, nierzadko o różnym rodowodzie.

I prawie na sam koniec. Jako Pomorzanin mam poczucie dumy i satysfakcji, że w kluczowych dniach marca 1968 roku, studenci i społecznicy Trójmiasta dali również świadectwo prawdzie. Wykazali solidarność w obronie wolności i autonomii uczelni wyższych. Już dnia 12 marca 1968 roku odbył się duży wiec na Politechnice Gdańskiej. W dialogu ze studentami nie poradził sobie tutaj Stanisław Kociołek, I sekretarz KW PZPR w Gdańsku. Władza odwołała sie jednak do siły i przemocy. Ale „15 marca 1968 roku w rejonie Opery Bałtyckiej zebrał się 20-tysięczny tłum. Była to największa nielegalna demonstracja polityczna w latach 60.”. Tegoż dnia, starcia z milicją trwały do godzin wieczornych. W procesach po marcowych zapadały wysokie wyroki więzienia. Młodziutki Bogdan Borusewicz, uczeń Liceum Plastycznego, został skazany na 3 lata więzienia. Z kolei Jakub Szadaj (ur. 1948 w Gdańsku), działacz miejscowej społeczności żydowskiej, został skazany na 10 lat pozbawienia wolności za „kierowanie organizacją antyrządową”. Był to zarazem najwyższy wyrok w procesach Marca 1968 roku. I B. Borusewicz, J. Szadaj, odsiedzieli ponad połowę swoich wyroków.   

Niewątpliwie Marzec 68, to czarna i kompromitująca karta w dziejach PRL. Społeczności żydowskiej wyrządzono ogromną krzywdę. Po Holokauście, dramat taki na ziemiach polskich, nie powinien się zdarzyć. Ale w imieniu niezależnego społeczeństwa odważnie, mądrze i rozważnie zabierali głos posłowie Koła „Znak” i oczywiście Prymas Polski S. Wyszyński. Pomimo cenzury, odbicie ich szlachetnych postaw znajdowało wyraz na łamach „Tygodnika Powszechnego” i miesięcznika „Więź”.                   

Jan Kulas

1 KOMENTARZ

  1. Ob. Kulas Jan po raz pierwszy-za wyj .pierwszego akapitu napisał trochę prawdy historycznej bez manipulacji i kofabulacji

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.