54. posiedzenie Senatu RP IX kadencji. 17-19.01.2018. Fot. M. Józefaciuk - Kancelaria Senatu

Rządząca partia zadała sobie wiele trudu, aby szybko i niemal po cichu zakończyć procedurę uchwalania budżetu państwa. Wyraźnie spieszono się. Szkoda, albowiem wedle wieloletniej praktyki, to właśnie w Senacie korygowano zapisy budżetowe i poszukiwano kompromisu. I tu dała się zauważyć pycha rządzących. W sumie głosami senatorów PiS, w piątek 19 stycznia 2018 roku, przyjęto ustawę budżetową państwa na 2018 rok. Nie przynosi ona chluby Senatowi RP. Ale po kolei. Przyjrzyjmy się kilku podstawowym faktom.

54. posiedzenie Senatu RP IX kadencji. 17-19.01.2018. Fot. M. Józefaciuk – Kancelaria Senatu

Po pierwsze, mitem jest, że uchwalono dostatni budżet państwa i rzekomo korzystny dla społeczeństwa. Dochody budżetu państwa w 2018 roku wyniosą 355,7 miliarda złotych, co przy wysokiej koniunkturze gospodarczej w naszym kraju, Europie i świecie, nie jest zbyt wysoką kwotą. W porównaniu z zaplanowanymi dochodami budżetu państwa na 2017 rok, mają one być większe w tym roku jedynie o 30,3 mld zł. Słowem skromnie. Jeszcze gorzej wypadają wydatki budżetu państwa w 2018 roku. Na bieżący rok uchwalono kwotę 397, 2 mld zł. Co to oznacza? Ano tyle, że wydatki w stosunku do roku 2017 (też przy wysokiej koniunkturze gospodarczej) wzrastają  jedynie o 12,5 mld zł, procentowo o 3,2 % . Niepokoić też musi, przy rosnącym PKB, wysoki deficyt budżetowy w kwocie aż 41,5 mld zł. To oznacza, że zadłużenie naszego państwa, już i tak przekraczające sumę 1 biliona zł, wzrośnie dodatkowo o ponad 41 mld zł. Nie wiadomo też,  dlaczego twórcy budżetu państwa, założyli wzrost PKB jedynie na poziomie 3,8 %. A jak wiadomo, większość fachowych ośrodków analityczno-ekonomicznych, wyraźnie mówi i pisze o 4,0 % PKB w Polsce w 2018 roku. Ta niepewność, jak się wydaje, i w pewnym stopniu niekompetencja, daje się lepiej zauważyć przy prognozowanej inflacji. Wedle uchwalonego budżetu państwa na 2018 rok ma ona wynieść 2,3 %. To nie jest mało. Albowiem bezpieczny poziom inflacji przyjęty przez NBP i Radę Polityki Pieniężnej wynosi 2,5 %. Wiele wskazuje na to, że inflacja roku 2018, może być znacznie większa niż owe 2.3 %. Tu uczy nas doświadczenie. Przykładowo, do ustawy budżetowej państwa na 2017 rok, przyjęto inflację na poziomie 1,3 %. W  rzeczywistości, i wedle obliczeń GUS, wyniosła ona 2,1 %. Taki błąd kłóci się z profesjonalizmem. I oby się już nie powtórzył. Jak będzie, zobaczymy.

Po drugie, obecny rząd, głównie w ujęciu propagandowym może pochwalić się wysokimi wydatkami na cele społeczne. Formalnie wskazywana kwota 75 mld zł wydaje się być duża. Ale jak jest istotnie i na co jest przeznaczana?, przyjrzyjmy sie na przykładzie programu 500 plus oraz przyjętej waloryzacji emerytur i rent. Pani minister pracy E. Rafalska od kilku tygodni zapewnia, że kwota 24,5 mld zł z nawiązką zabezpiecza wydatki programu 500 plus. I w tym aspekcie można jej wierzyć, gdyż kwota sama w sobie jest znacząca. Ale to nie wszystko. Przypomnijmy, że w kampanii wyborczej 2015 roku p. B. Szydło (była Pani premier z ponad dwuletnim stażem) zapewniała, że 500 plus będzie na każde dziecko. I okazuje się, że nawet przy wysokim wzroście gospodarczym (4 %), obecny rząd nic nie robi, aby zapewnić wspomniane 500 zł na pierwsze dziecko. Jednakże największa krzywda spotyka tych, którzy rzetelnie i sumiennie oraz wiele lat pracowali dla własnego państwa, społeczeństwa. Mam na myśli rzeszę 9 mln emerytów i rencistów. Liczono w tym środowisku  na uczciwą waloryzację świadczeń. Przypomnę, że w 2017 roku była to kwota symboliczna, rzędu 3,30 zł, 4 50 zł, 7,20 zł, ale nie więcej niż 10 zł brutto. Jeszcze kilka tygodni temu, politycy partii rządzącej zapowiadali godziwą waloryzację, w tym specjalne świadczenie dodatkowe. Skończyło się i tym razem na obiecankach. Istota rzeczy zawiera się w ogólnej kwocie na tegoroczną waloryzację emerytur i rent, w uchwalonym budżecie państwa. Niestety, zaplanowano tutaj jedynie 5,4 mld zł, W porównaniu z programem plus, nie kwestionując jego podstawowej zasady, jest to 4,5 razy kwota mniejsza!? Co to oznacza? Tyle, że jedynie matematycznie waloryzacja wzrośnie o 100 %. Innymi słowy, kto miał w 2017 roku 7,20 zł, otrzyma około ok. 15 zł. I proszę zauważyć, że wszystkie kwoty przy waloryzacji podawane są brutto, czyli na rękę będą o 1/3 mniejsze.

Po trzecie, zaniechano uregulowania niezwykle istotnej sprawy, jaką od wielu lat są niskie wynagrodzenia pracowników. A była przecież okazja, aby przy stosunkowo wysokim PKB, podjąć wysiłki na rzecz realnego i istotnego wzrostu wynagrodzeń. Przykład należało dać przy znaczącym podniesieniu wskaźnika wynagrodzeń w uposażeniach pracowników państwowej sfery budżetowej i szczególnie przy należnym wzroście płac dla nauczycieli oraz pracowników wyższych uczelni. A tyle mówi się o tym, jak ważna jest oświata, szkolnictwo wyższe, nauka, innowacje. Skończy się bardzo połowicznie i skromnie. Może i mało kto, oczekiwał tu przełomu. Ale właśnie przy wysokiej koniunkturze gospodarczej, należało uruchomić proces wzrostu płac w kilkuletniej perspektywie. Wiele wskazuje na to, że korzystna koniunktura gospodarcza utrzyma się przez najbliższe 2-3 lata.

Dnia 29 stycznia 2018 roku prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę budżetową państwa na 2018 rok. Tym samym weszła ona w życie. Zabrakło pewnego krytycyzmu i szerszej refleksji. Prezydent państwa nie ujął się np. za skrzywdzoną rzeszą ok. 9 mln emerytów i rencistów. Ale nie tylko.

I na sam koniec dwie krótkie refleksje. Piszę te słowa z pewnym żalem, gdyż będąc w Sejmie RP zajmowałem się problematyką budżetową w sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Światowy kryzys finansowy 2008 roku pokrzyżował niejedne ówczesne ambitne plany. Nie ustrzegliśmy się też i błędów własnych (PO-PSL). Ale od 2016 roku, rządzący obóz PiS ma przywilej kreowania nowoczesnej polityki społecznej, i to w oparciu o naprawdę wysoki wzrost gospodarczy, który, podkreślmy wyraźnie, ma miejsce praktycznie na całym świecie (3,9 % PKB, według ekspertów Międzynarodowego Funduszu Walutowego). Niestety, wiele wskazuje na to, że lata korzystnej koniunktury gospodarczej w naszym kraju zostaną zmarnowane. A jak uczy życie, po latach tłustych, z reguły przychodzą lata chude. A i w rozdawnictwie środków publicznych również trzeba zachować umiar, gdyż 500 plus pobierane przez ludzi zamożnych (np. prezesów, dyrektorów, posłów, senatorów, ministrów), kłoci się z podstawową zasadą sprawiedliwości społecznej.     

Jan Kulas

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.