Nie ma wątpliwości, że wydarzenia sprzed 25 lat, związane z obaleniem rządu Jana Olszewskiego, powinny być omawiane, ale rzetelnie, a więc z wykorzystaniem wszystkich dostępnych źródeł i nade wszystko przy zachowaniu elementarnego pluralizmu komentatorskiego. Warto też zastanowić się, film J. Kurskiego z 1994 roku pt. „Nocna zmiana” nie jest najlepszą płaszczyzną do tej debaty. Z perspektywy upływu kolejnych 23 lat, wiedza historyczna i politologiczna uległy istotnemu rozszerzeniu i wzbogaceniu. Mamy zatem podstawy, aby obawiać się manipulacji i lękać przed tworzeniem obrazu historii dyspozycyjnej. Prowadzący debatę (TVP 1, 4.06.2017 wieczorem) pt. „Nocna zmiana. U źródeł III RP” red. Michał Adamczyk nie zadbał o podstawowy pluralizm i rzetelność dziennikarską. A szkoda, albowiem głos np. Aleksandra Halla, red. Tomasza Lisa, czy Stefana Niesiołowskiego, zapewniłyby wymogi obiektywizmu i wzbogaciłyby z pewnością zasób naszej wiedzy. A i Prezes partii rządzącej miałby z kim dyskutować.

Naturalnie o wydarzeniach tamtej nocy z 4/5 czerwca 1992 roku, trzeba pamiętać, dyskutować i wyciągać wnioski. Oczywiście są to fakty historyczne w naszej najnowszej historii, gdzie nie ma jednej racji i jedynie słusznej oceny. Trzeba pokazać szeroki kontekst wydarzenia i nade wszystko jego przyczyny. Dla mnie jako historyka i ówczesnego posła Klubu Parlamentarnego NSZZ „Solidarność”, kwestia ta wymaga dalszych badań i przede wszystkim wyciągania wniosków na przyszłość. Ale może wpierw ABC faktografii.

Nie da się zrozumieć dramatu nocy z 4/5 czerwca 1992 roku bez poznania jej podstawowej genezy. Niestety, tkwiła ona już w rezultatach pierwszych demokratycznych wyborach do Sejmu RP z 27 października 1991 roku. W ich rezultacie (nie było wtedy 5 % progu wyborczego) nie udało się wyłonić trwałej i wyraźnej większości parlamentarnej. W Sejmie RP funkcjonowało aż 18 ugrupowań politycznych. Pomiędzy dwoma największymi klubami parlamentarnymi tj. Unią Demokratyczną i SLD różnica wynosiła dosłownie 2 głosy (62:60). Najbardziej martwił fakt, że chociaż w Sejmie potencjalna większość należała do szeroko rozumianej opcji centroprawicowej, to fakt jej rozbicia politycznego i osłabienia wskutek wcześniejszej „wojny na górze”, nie dawał możliwości skonstruowania większościowej i stabilnej koalicji rządzącej. Dużo w ówczesnym systemie konstytucyjnym do powiedzenia miał Prezydent RP. A Lech Wałęsa konsekwentnie dążył do powiększenia swoich prerogatyw konstytucyjnych, najlepiej do wymiarów systemu prezydenckiego. Inna rzecz, czy intelektualnie L. Wałęsa mógł sprostać ówczesnym wysokim wyzwaniom i trudnościom? Jego kolejne warianty i manewry trafiały raczej w próżnię polityczną. A casus wszechwładnego Mieczysława Wachowskiego zniechęcał potencjalnych sprzymierzeńców. Ani wtedy, ani dzisiaj Polacy nie oczekują rządów prezydenckich, ani tym bardziej ukrytej dyktatury. Cóż zatem wydarzyło się w nocy z 4/5 czerwca 1992 roku? Widziałem te wydarzenia całkiem blisko. Albowiem tej dramatycznej nocy, jako sekretarz Sejmu RP,  siedziałem po lewej stronie Marszałka Sejmu. Faktem jest, że wskutek obaw o los uchwały lustracyjnej (wykonywanej nomen omen, przez ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych  Antoniego Macierewicza), zawiązała się doraźna (duża) koalicja dla jej storpedowania i odwołania rządu Jana Olszewskiego. Pamiętam dobrze, że „mój” Klub Parlamentarny NSZZ „Solidarność” opowiadał się zdecydowanie za dekomunizacją i lustracją. Szło bowiem o  przejrzystość i wiarygodność osób życia publicznego. O wyniku głosowania nocnego w Sejmie RP zadecydowały głosy klubów parlamentarnych SLD i PSL, jako, że partie postsolidarnościowe były już podzielone. Za odwołaniem rządu J. Olszewskiego oddano aż 273 głosy, a w jego obronie zaledwie 119 głosów (w tym ZCHN, PC. PL i NSZZ „Solidarność”), oddano też 33 glosy wstrzymujące. Zaledwie po 3 latach od zwycięskich wyborów parlamentarnych (4.06.1989), dawne środowiska rodem z PRL, uświadomiły sobie swoją siłę i możliwości. Trzeba podkreślić wyraźnie, że rząd J. Olszewskiego nie miał za sobą większości parlamentarnej, i upadłby prędzej, czy później. Jednakże dopowiedzmy wyraźnie, samo odwołanie rządu J. Olszewskiego w pośpiechu, pod osłoną nocy (tuż przed godz. 0.45 5.06.1992) i przy wielkich emocjach, nikomu nie przynosi zaszczytu, ani chluby.     

Naturalnie o szczegółach wydarzeń nocy z 4/5 czerwca 1992 roku, możemy sporo wyczytać w podręcznikach i opracowaniach historycznych. Co nie oznacza, że wszystko już wiadomo. Dlatego na zakończenie warto sformułować kilka podstawowych wniosków. Po pierwsze, nie miało wtedy szans powodzenia powołanie rządu mniejszościowego premiera J. Olszewskiego,  którego kompetencje polityczne różnie oceniano, przy wysokim szacunku dla jego postawy moralnej. Po drugie, ambicje prezydenta L. Wałęsy nie mieściły się w ówczesnym systemie konstytucyjnym. Po trzecie, tzw. uchwała lustracyjna mocno podzieliła dawne partie postsolidarnościowe. Po czwarte, media wyolbrzymiały znaczenie lustracji dla młodej polskiej demokracji. Po piąte, błędem było głosowanie wniosku Prezydenta (o natychmiastowe odwołanie rządu J. Olszewskiego), przejętego przez kilka partii politycznych,  w nagłym, przyspieszonym, nocnym trybie. Spokojnie można było to przeprowadzić następnego dnia o zwyczajowej porze (np. o godz. 9-10.00) Po szóste, na tle dramaturgii wydarzeń nocy z 4/5 czerwca, zafunkcjonował mit polityczny, wykorzystywany i obecnie do bieżącej walki politycznej. Takie mity są z reguły szkodliwe. Po siódme, 25. rocznica wydarzeń z 4/5 czerwca, została jednostronnie i tendencyjnie wykorzystana przez telewizję publiczną, która ma przecież realizować misję publiczną, w tym wysłuchanie wszystkich stron, stosowanie rzetelności i obiektywizmu. I po ostatnie, jest obowiązkiem i podstawową powinnością wszystkich osób i podmiotów życia publicznego (szczególnie partii politycznych) troska o dobro wspólne (pro publico bono), godny styl uprawiania polityki i poszanowanie Pani Historii jako nauczycielki życia. 

Jan Kulas

2 KOMENTARZE

  1. Jeżeli ktoś był świadkiem wydarzeń nocnej zmiany 4/5.06. 1992 r. i kieruje się logiką, nie potrzebuje żadnych komentarzy, a szczególnie Tomasza Lisa. Nocą pracują oszuści i złodzieje, a gorzka prawda, jak zwykle, wychodzi na wierzch po czasie. Ta nocna zmiana, to przykład układu, którym obalono legalny rząd w obawie, że szydło wyjdzie z worka. W taki sposób zmarnowano szansę szybkiej naprawy Rzeczypospolitej, która, o dziwo, przez ludzi „Solidarności” została uwikłana w układ z postkomuną. Dalsze konsekwencje tej nieuczciwości, to ciągnące się jak flaki dalsze układziki, z których profity, czyli śmietankę, spijali ludzie z układów, a społeczeństwo mogło jedynie czuć niesmak, obserwując przeróżne afery, zamiatane pod dywan. Taka jest prawda i to jest właściwe tło, a nie mity. Warto tu potwierdzić, że historia jest nauczycielką życia, ale tylko ludzi mądrych.

  2. „..powinny być omawiane, ale rzetelnie””’-do kogo autor to czereje- nibë pòdając w wątplëwòsc,że wszëtsce òprócz gwësno niegò są łgôrzòma.Cytat”albowiem głos np. Aleksandra Halla, red. Tomasza Lisa, czy Stefana Niesiołowskiego, zapewniłyby wymogi obiektywizmu” -kogo?czym jest język tych i podobnuch-Schetyny ,Petru Lubnauer Komunę w Polsce obalano razem z komuną, a ta uwłaszczyła się na majątku narodowym, a bohaterowie, którzy mieli paskudne epizody w stanie wojennym i w czasach PRL-u, uniknęli rozliczenia za współpracę z SB. Frasyniuk więc nie uratuje neokomuny. Większość ludzi, którzy narażali się na co dzień na represje, aresztowania wypadła po 1989 roku jeśli nie przystąpił do” Salonu‘.Dziś niektórzy działacze „S” czy dawnej opozycji nagle maszerują po Warszawie z swoimi oprawcami?Przy 8-letniej wytężonej pracy PO -PSL nad tym żeby, nigdy niczego nie wyjaśnić np. afery Amber Gold bo prawda o nich definitywnie zakończyłaby „etos” pseudoelit III RP a jej skutki obnażyłyby cały przestępczy układ polityczno-ekonomiczny od czasów powojennej Polski…. mówił Cejrowski o komorowskim. – „Jeżeli wszyscy wiedzieli- Pytam Bronisława Komorowskiego: to dlaczego ci wszyscy, nic nie zrobili? Bo mnie to dzisiaj po tylu latach oburza, że do worków na śmieci były wrzucane szczątki ludzkie, ważone, żeby mniej więcej się zgadzało – kpił Cejrowski.
    – Skoro Bronisław Komorowski o tym wszystkim wiedział, to czemu żeś nic nie zrobił dziadu? – krzyknął.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.