Ustecka Syrenka miała być atrakcją turystyczną, tymczasem już wywołała wielki skandal. Autor rzeźby oburzony wyglądem rzeźby i żąda jej natychmiastowego zniszczenia. Właściciele pomnika, którzy bez zgody artysty zmienili wygląd Syrenki, nawet nie chcą o tym słyszeć.
Kilka lat temu powodem medialnego zamieszania był biust usteckiej Syrenki, gdy po miesiącach sporów udało się dojść do porozumienia co do jego rozmiaru i kształtu Syrenka wyszła z morza, a jej pomnik stanął na portowym molo. Gdy wydawało się że wszystkie spory są już zakończone, wojna o Syrenkę dopiero się rozpoczęła. – Odlew syrenki jest fatalny i nie przypomina projektu, bo bez mojej wiedzy i zgody dokonano zmian w gipsowym modelu – mówi Michał Rosa, autor pomnika usteckiej Syrenki. Zdaniem artysty rzeźba nie trzyma nawet pionu i jest zwrócona w kierunku morza, co zdaniem artysty jest nielogiczne, ponieważ Syrena wyszła z morza i powinna patrzeć w kierunku miasta. Michał Rosa dodaje, że „takiej masakry” swojej rzeźby nie wytrzymałby żaden szanujący się artysta.
Artysta zwrócił się do władz Ustki, aby natychmiast zdemontowały pomnik. – Chcemy tę sprawę wyjaśnić, a obecnie nie ma mowy o usunięciu pomnika – mówi Jacek Cegła, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Ustce. Właścicielem pomnika jest ustecka Lokalna Organizacja Turystyczna. Żaden z jej pracowników nie jest jednak wstanie wyjaśnić kto i dlaczego zmienił projekt Syrenki. Choć prawdopodobnie za całe zamieszanie odpowiada poprzedni prezes LOT-u, jego następca nawet nie dopuszcza myśli, że Syrenka miałaby zostać zdjęta z cokołu i zniszczona. Na razie zasłonięty zostanie napis, który mówi kto jest autorem rzeźby.