Moje pokolenie z roku 1957, doskonale pamięta okoliczności i gwałt zadany narodowi polskiemu wskutek narzucenia stanu wojennego. Kończyliśmy studia w pamiętnym 1980 roku. Niemało z nas zaangażowało się sercem i zawodowo po stronie „Solidarności”. Z „mojego” Uniwersytetu Gdańskiego spora grupa zatrudniła się w strukturach NSZZ „Solidarność”. Osobiście pracowałem jako historyk-archiwista w Zarządzie Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” w Gdańsku-Wrzeszczu, przy ul. Grunwaldzkiej 103. Wielka „Solidarność” z okresu 1980-1981 była dla nas drogą do wolnej i niepodległej Polski. Pierwsza praca w NSZZ „Solidarność” była zaszczytem i spełnieniem ideowych marzeń. Byliśmy całkowicie oddani „Solidarności”. Wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 (z soboty na niedzielę, w mroźne dni) podczas obrad Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” w Gdańsku, zaskoczyło nas, ale nie załamało. Bardziej spodziewaliśmy się stanu wyjątkowego (no bo jak stan wojenny, to z kim ta wojna?). Rankiem w poniedziałek (14.12.1981) udaliśmy się do centrali NSZZ „Solidarność” przy Grunwaldzkiej 103, a następnie do Stoczni Gdańskiej. Nie tyle żeby tu organizować strajk (tu byli dużo lepsi działacze), ale aby obsługiwać biuro i maszyny do pisania. Wtedy poligrafia była bardzo uboga, a ksero uchodziło za coś bardzo ważnego i użytecznego. I tak przez trzy dni przepisywaliśmy komunikaty i je upowszechnialiśmy, o tym, że w Stoczni Gdańskiej trwa strajk przeciwko stanowi wojennemu aż do jego odwołania. Po trzech dniach ZOMO, czołgi, wojsko – złamali strajk w legendarnej Stoczni Gdańskiej. Ale wtedy, po prostu trzeba było dać skromne osobiste świadectwo wierności i oddania „Solidarności”, czyli wolności i Polsce. Oczywiście wtedy, w beznadziejnej nocy stanu wojennego, nawet najwięksi marzyciele i futuryści, nie przewidywali, że już za 8 lat Polska będzie wolnym i demokratycznym państwem. W 1989 roku, rzeczywiście wydarzył się cud wolności. Cud nad Bałtykiem, cud nad Wisłą, w Gdańsku, w całej Polsce.

Minęło wiele lat. Albowiem od 27 lat żyjemy w wolnej i demokratycznej Polsce. Ale jakoś nie odczuwa się obecnie smaku radości i satysfakcji. Miał rację nieodżałowanej pamięci papież Jan Paweł II, mówiąc, że wolności nie można tylko posiadać, ale że trzeba stale troszczyć się o jej jakość i wartość ideowo-moralną. Ostatnie miesiące w Polsce (i okresowo na forum Parlamentu Europejskiego), będące wielką batalią o Trybunał Konstytucyjny, są w istocie rzeczy sporem o kształt i zakres wolności, demokracji. Idzie o poszanowanie Konstytucji Polski, uchwalonej blisko 20 lat temu (2.04.1997). W ostatnich licznych sporach politycznych, nierzadko nocnych debatach w parlamencie, autorytarnej woli rządzących, większości bezwzględnej jednej partii politycznej w Sejmie i Senacie – postawiły pod znakiem zapytania stabilność demokracji i niepewność o miejsce Polski w Europie, a szczególnie w Unii Europejskiej.

Jak zatem dojrzale i  z dystansem, spojrzeć na 35. rocznicę stanu wojennego? Niewątpliwie w pierwszej kolejności trzeba oddać szacunek i hołd bohaterom, którzy często wbrew realizmowi i nadziei, przeciwstawiali się stanowi wojennemu. Trzeba zadać sobie trud, aby niekiedy odnaleźć tych zapomnianych bohaterów, a i nierzadko zapalić znicze na ich grobach, zmówić modlitwę, pozdrowić żyjącą najbliższą rodzinę. Po drugie, jeśli historia ma być nauczycielką życia, a ufam, że tak jest, to trzeba być gotowym, aby w razie potrzeby bronić demokracji. Najbliższa przyszłość polskiej demokracji wydaje się być mglista i niepewna.

35. rocznica stanu wojennego, to także konieczność podjęcia refleksji nad miejscem i rolą Polski w Europie i w świecie. Pomimo wszystko, trzeba zabiegać o umocnienie Polski za granicą, dbać o jej pozytywny wizerunek. Oczywiście większa odpowiedzialność w tym dziele i szlachetnej powinności, zawsze spadać będzie na rządzących. Kolejna refleksja jest taka, że trzeba poszukiwać metod i dróg dialogu oraz porozumienia pomiędzy rodakami, chociaż dziś wydaje się być to takie trudne? Ale przypomnijmy: po 13 grudnia 1981 roku, zgodnie i solidarnie dobro wspólne i wolność Ojczyzny, stawialiśmy na pierwszym miejscu! I to jest nasze ważne dziedzictwo. Nie zapominajmy również, że nie wystarczy mieć swoją rację, czasem nawet największą i najbardziej moralną. Trzeba pamiętać, że Europa i świat uważnie nam się przyglądają. Przecież w latach 1989-1990 staliśmy się wzorem pokojowych i skutecznych przemian ustrojowych i politycznych w Europie Środkowo-Wschodniej. Może trzeba będzie jeszcze odkurzyć i ustawić ponownie okrągły stół – dla wielkich rozmów pomiędzy Polkami?

I na sam koniec. 35. rocznica stanu wojennego, to również obowiązek zgłębiania naszej historii. Trzeba po prostu znać najnowszą historię Polski. Należy naprawić błąd w nadmiernym ograniczaniu lekcji historii w szkołach, co niestety, miało miejsce w ostatnich latach. Ale tym bardziej trzeba obecnie zatroszczyć  się o rzetelne i profesjonalne nauczanie ojczystej historii. Przy obecnej rocznicy stanu wojennego, pozwalam sobie zwrócić uwagę na dwie publikacje związane z historią stanu wojennego na Pomorzu. I tak w kolejności wydania (Bernardinum 1999) zwracam uwagę na pracę zbiorową pod moją redakcją pt. „Stan wojenny. Wspomnienia i oceny”. Proszę zauważyć, że niektórzy bohaterowie tej książki już nie żyją np. ks. Henryk Jankowski, prof. Marek Latoszek, Alina Pienkowska, czy Stanisław Pestka. Druga publikacja została wydana w 2006 roku w Bibliotece Gazety Wyborczej. Została ona zatytułowana: „Świadkowie stanu wojennego. Wspomnienia mieszkańców Pomorza”. Zaletą obiektywną tej książki jest zapis blisko 40. relacji i wspomnień. W obu tych publikacjach,  mamy łącznie ponad 100 autentycznych świadectw z stanu wojennego na Pomorzu. Poświadczają one, że jako Pomorzanie dobrze zdaliśmy egzamin w niezwykle trudnym i bolesnym okresie dziejów.

Jan Kulas

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.