„Polska powinna powstać z kolan” zapowiadali w dwóch kampaniach wyborczych reprezentanci zwycięskiego obozu (chociaż tylko 19% uprawnionych do głosowania ich poparło, o czym nie można zapominać, gdyż w zdecydowanej większości suweren, albo pozostał w domu, albo nieprawomyślnie zagłosował). Lecz z klęczek, na których NIE pozostawaliśmy, nie tylko nie udało się obecnej ekipie podnieść, ale odnoszę wrażenie, że coraz bardziej zbliża się ku podłogowym deskom. To nie jest jeszcze nokaut spowodowany dobrowolnymi uderzeniami w głowę, ale zapach drewna już można poczuć.

Pominę tym razem chaos wywołany populistycznym politykierstwem (ubezwłasnowolnianie sądów na czele z Trybunałem Konstytucyjnym, nadrzędna wobec wymiaru sprawiedliwości pozycja prokuratury, zapowiedź likwidacji gimnazjów, próba całkowitego zakazu aborcji, żenująca oferta rodzenia ułomnych dzieci za 4000,-zł, budząca sprzeciw ekshumacja ofiar smoleńskiej tragedii, zamęt wokół podejmowanych zmian podatkowych, destabilizacja systemu emerytalnego), a kilka słów poświęcę pozycji i bezpieczeństwu naszego kraju.

W obniżaniu tej pozycji szczególną rolę odgrywają ministrowie Spraw Zagranicznych i Obrony Narodowej. Jak donoszą, uczestniczący i analizujący na co dzień pracę Unii Europejskiej, politycy i komentatorzy, przedstawiciele polskiego rządu przestali praktycznie uczestniczyć w merytorycznych pracach poszczególnych gremiów UE. Jest jakimś paradoksem i żartem historii, że mając Polaka, w osobie Donalda Tuska, na czele Rady Europejskiej rząd nie tylko nie podejmuje z nim i jego otoczeniem współpracy, ale co więcej, z podszeptu naczelnika Jarosława odmawia mu poparcia na następną kadencję. Podobnie wygląda sytuacja na naszej wschodniej flance, gdzie Leszek Balcerowicz pozostał zaufanym współpracownikiem prezydenta Ukrainy, kolejni Polacy obejmują ważne funkcje w państwowych instytucjach tego kraju (kolej, drogi), a rząd polski traktuje ich jak powietrze, czyli wedle zasady: „są, a jakby ich nie było”, i w żadnej mierze nie podejmuje współdziałania.

Unieważnienie wynegocjowanego w ciągu dwóch lat kontraktu na zakup 50 helikopterów „Caracal” od francusko-niemiecko-brytyjskiego konsorcjum „Airbus”, niezbędnych dla naszej armii, przelało czarę goryczy. Prezydent Francji odwołał z tego powodu wizytę w Polsce (takie przypadki miały miejsce po wprowadzeniu stanu wojennego), odwołano rutynowe posiedzenie Trójkąta Wiemarskiego (Francja-Niemcy-Polska), ministrowie obrony narodowej Francji i Niemiec wydali oświadczenie krytykujące przesłanki i sposób zerwania kontraktu. A Antonii Macierewicz opowiada bajki o budowie polsko-ukraińskiego śmigłowca bojowego, plecie o dobrych relacjach z francuskim ministrem obrony, których miało dowieźć pomachanie sobie nawzajem rękami podczas ostatnich obrad ministrów obrony krajów UE i zapowiada, początkowo bezprzetargowo, a później już w drodze przetargu zakup śmigłowców ze wskazaniem na amerykańskiego Black Hawka, produkowanego w skądinąd bliskim mi Mielcu, a przedstawiciele rządu deklarują, że nadal zależy im na dobrych stosunkach z Francją.

Rzeczywiście UE nie posiada szybkich i bezpośrednich instrumentów uruchamiających odczuwalne sankcje wobec krajów łamiących fundamentalne zasady ustrojowe i uznawane reguły postępowania. UE bowiem, w swoim historycznym kształcie, zbudowana została w oparciu nie tylko o określone regulacje prawne, ale także w oparciu o wzajemne zaufanie i wspólnotę interesów. Dzisiaj zasady te są łamane głównie przez Węgry i Polskę.  Czy oznacza to, że w dłuższym okresie sytuacja ta nie odbije się na wielu polach naszego życia? Oczywiście, że TAK! Nie tylko jeśli idzie o skalę przyznawanych unijnych pieniędzy i poziom inwestycji, ale również jeśli idzie o stopień zaufania do Polski jako stabilnego partnera, i to w momencie trudnym dla całej Unii, która wymaga uporządkowania w wielu obszarach funkcjonowania. Cała ta nieodpowiedzialna polityka przesuwa Polskę z unijnego jądra, w którym już jedną nogą znajdowała się, na jego peryferie, gdy wprowadzone zostaną w praktyce trzy prędkości z którymi będą poruszać się poszczególne kraje członkowskie. Pierwszy krąg tworzyć będą: Niemcy,  Francja, Włochy i Hiszpania, drugi: kraje strefy Euro, a trzeci: kraje słabsze i nierespektujące unijnych reguł gry. Może wówczas Polacy w swojej większości dostrzegą jak ważne jest być poważnym partnerem, a nie chłopczykiem, który na złość mamie odmraża sobie uszy.

Opisana sygnalnie sytuacja rzutuje też na bezpieczeństwo Polski. A tworzenie Obrony Terytorialnej, na początku 35-cio tysięcznej, a docelowo 50-cio ( liczniejszej od żołnierskiej piechoty, którą dysponujemy), bardziej jako zbrojnego ramienia aktualnie rządzących, aniżeli formacji wzmacniającej armię, nie poprawi naszej siły obronnej w czasach kiedy liczy się profesjonalizm zawodowych żołnierzy i najnowocześniejsza technika.

Jan Król, 07.11.2016.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.