Jestem wychowany w tradycji, że władzy należy się szacunek i uznanie. Szczególnie dotyczy to stosunku do władzy demokratycznego państwa. Pamiętajmy, że w Polsce przez ostatnie 27 lat żmudnie i wytrwale budujemy system demokratyczny i dokonujemy przemian społeczno-gospodarczych. A z drugiej strony, powinnością rządzących jest służebność względem własnego społeczeństwa i narodu. Po 25 października 2015 roku prawie cała władza państwowa znalazła się w rękach jednej partii politycznej. A jeszcze 2 lata temu lider ówczesnego obozu rządzącego mówił, że „nie mamy z kim przegrać”? No, może było to i 3 lata temu. Jeszcze wiosną 2015 roku w Belwederze, raczej zastanawiano się, na ile pewne jest zwycięstwo wyborcze w pierwszej turze?! Zupełnie zbędne okazało się tzw. referendum prezydenckie (z 6.09.2015 r.), o którym wszyscy chcemy jak najszybciej zapomnieć. W obecnych sporach i debatach Polaków (oby nie w Sejmie do 3.30 nad ranem, 5.07.2016), każdy ma swoją cząstkę winy i odpowiedzialności. Czy jednak obecne dążenie, jak się wydaje, do władzy jednolitej i autorytarnej, jest moralne i społecznie uzasadnione? Starsze pokolenie, wie co oznacza jedynowładztwo w praktyce.
Dnia 2 lipca 2016 roku partia rządząca wybierała swojego szefa. Formalnie obowiązywały wszystkie procedury demokratyczne. Ale faktycznie kandydat na Prezes PiS był tylko jeden. Warto zauważyć, że z całej Polski w tej niepospolitej konwencji wyborczej uczestniczyło aż 1 008 delegatów. Oczywiście, konwencja wyborcza była już zamknięta dla mediów. Kiedy z kolei publicznie ogłaszano wyniki wyborcze, to okazało się, że na prezesa J. Kaczyńskiego oddano 1 001 głosów, przy zaledwie 7 głosach przeciwnych. To oznacza, że na nowego i bardzo doświadczonego Prezesa PiS, aż głosowało 93,31 % delegatów. I właśnie, w moim przekonaniu, ten fakt powinien skłaniać do głębszej zadumy. W okolicznościowym przemówieniu prezes J. Kaczyński żartował, że te 7 głosów mówi o demokracji w PiS. Gdyby to Prezes PiS mówił serio, czego nie zakładam, to ta wewnętrzna demokracja byłaby na poziomie nie przekraczającym progu 0,7 %. Plusem tej formy demokracji jest kadencja Prezesa PiS w wymiarze 3 lat. Ogólnie jednak, tu przypominają się bardzo różne doświadczenia z polskiej historii. Oczywiście, mamy prawo mieć różne zdania i opinie, ale niechaj historia będzie naszą nauczycielką życia.
Szanuję każde demokratyczne wybory. Dla wiarygodności rządzących bardzo ważny jest program wyborczy, ale nie mniej ważne, kto sprawuje stery władzy w partii rządzącej, w rządzie, w parlamencie i w Belwederze. Dlatego wciąż pytam o kwalifikacje, dotychczasowe doświadczenia i sukcesy. Bardzo mnie interesuje, na ile polityk opcji rządzącej (ale nie tylko) sprawdził się w życiu publicznym – zanim trafił na salony warszawskie. W kontekście programu wyborczego, trójpodział władzy może być doskonalony i zmieniany, ale co do zasady nie może być kwestionowany. Drugim wymogiem programowym jest poszanowanie dotychczasowej decentralizacji państwa – w tym roli i znaczenia samorządów lokalnych i to wszystkich trzech szczebli. I trzecia kwestia programowa, nie należy ulegać utopii sprawiedliwości społecznej, bo stąd już tylko krok do socjalizmu, a ten w praktyce zawsze bankrutuje. Po czwarte, gospodarka wolnorynkowa i niekiedy wspierana mądrym interwencjonizmem państwowym, i oczywiście pełne 100% wykorzystania funduszy unijnych. Po piąte, rozbudowane, realne finansowo i powszechnie dostępne systemy stypendialne (szczególnie dla studentów), tak, aby żaden Janko Muzykant nie zmarnował się.
Kończę te refleksje odnotowaniem sondażu wyborczego do Sejmu, zrealizowanego dla „Rzeczypospolitej”, a opublikowanego dnia 5 lipca 2016 roku. Jak z niego wynika PiS pozostaje wciąż bezkonkurencyjny. Udziela mu obecnie poparcia 32 % Polaków. Nowoczesna może liczyć na wsparcie 21 % wyborców. PO musi zadowolić się deklaracją poparcia na poziomie 15 %. Kukiz 15 – ma zadeklarowane głosy 10 % obywateli. O takiej deklaracji może tylko pomarzyć SLD – z wynikiem zaledwie 5 %, a PSL z 2 % wyborczego poparcia, ma niewielkie szanse, aby w ogóle znaleźć się w nowym parlamencie. Wiele wskazuje na to, że partia rządząca umacnia swoją pozycję polityczną. I nierzadko w innych sondażach może liczyć na poparcie na poziomie 35-39 % ogółu wyborców. I dlatego powiedzmy wprost – tylko wielka, spójna i szeroka koalicja wyborcza z ciekawym programem, także z programem nowoczesnej polityki społecznej, może stanowić alternatywę dla PiS. Na dziś, wydaje się to być odległa alternatywa i perspektywa. Ale, jak mawiał wielki poeta, „niech żywi nie tracą nadziei”!
Jan Kulas