Marszałek Józef Piłsudski uczył Polaków szacunku dla własnej historii. Dzisiaj wielu z tych, którzy się na niego chętnie powołują, łatwo o tym zapominają. Lech Wałęsa nie jest prywatną osobą, jak wmawiał Polakom w okresie stanu wojennego, znienawidzony powszechnie rzecznik rządu Jerzy Urban. L. Wałęsa jest postacią historyczną i zajmuje ważne miejsce w najnowszej historii Polski. Dlatego ma prawo do szczególnego szacunku i uznania. We współczesnym świecie, L. Wałęsa traktowany jest jako żywy symbol „Solidarności” i demokratycznego świata. Nie przypadkiem też po wejściu Polski do Unii Europejskiej, powołany on został do Rady Mędrców Europy. W obecnym świecie, szczególnie w obu Amerykach, Afryce i Azji, właśnie L. Wałęsa jest znakomitą i dobrze rozpoznawalną marką Polski. Rządy mają prawo się zmieniać, ale każdy polski rząd ma obowiązek dbać o dobre imię i wizerunek Polski w świecie. Dlatego toczona obecnie kampania polityczna zniesławiania, czy może oczerniania L. Wałęsy, szkodzi Polsce w Europie i w świecie.

Niewątpliwie Lech Wałęsa, urodzony 29 września 1943 roku (ma blisko 73 lata), współtworzył historię Polski, a pośrednio i Europy w ostatnim półwieczu. Tym, którzy tak szybko zapominają, trzeba przypomnieć najważniejsze fakty. Po pierwsze, udział L. Wałęsy w Wolnych Związkach Zawodowych (WZZ) Wybrzeża, które pod kierownictwem Bogdana Borusewicza przygotowały i pokierowały wielkim strajkiem w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku. Po drugie, autentycznym i wielkim przywódcą tego strajku (14-31 sierpnia 1980) był przewodniczący MKS L. Wałęsa. Kto ma wątpliwości, niech poczyta publikacje ECS i IPN oraz obejrzy legendarny film „Robotnicy 80”. Po trzecie, L. Wałęsa nie tylko kierował NSZZ „Solidarność”, ale na I Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ „Solidarność” (liczącym 9,5 mln członków), jesienią 1981 roku w silnej konkurencji (m.in. z Andrzejem Gwiazdą), został wybrany Przewodniczącym „Solidarności” i to już w pierwszej turze. Po czwarte, w stanie wojennym, pomimo olbrzymiej presji i internowania, L. Wałęsa nie tylko nie dał się złamać, ale był największym symbolem suwerennej „Solidarności”. Po piąte, to właśnie L. Wałęsie, przyznano w 1983 roku Pokojowa Nagrodę Nobla. Po szóste, w obronie osoby L. Wałęsy zawsze stawał papież Jan Paweł II, który podczas swoich pielgrzymek do Polski, szczególnie w 1983 i 1987 roku, spotykał się z Przewodniczącym „Solidarności”. Po siódme, to L. Wałęsa był głównym przywódcą obozu solidarnościowo-opozycyjnego podczas rozmów Okrągłego Stołu. Po ósme, to dzięki autorytetowi „Solidarności” i zdjęciu z L. Wałęsą, wybory z dnia 4 czerwca 1989 roku (chociaż limitowane), wygrała „drużyna Wałęsy”. Należy przypomnieć, że zdjęcie wyborcze na plakacie z L. Wałęsą, dało pewne mandaty poselskie i senatorskie wielu osobom, w tym senatorom RP Lechowi i Jarosławowi Kaczyńskim. Po dziewiąte, to L. Wałęsa w 1990 roku, w pierwszych powszechnych i bezpośrednich wyborach, został wybrany Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej, a szefem Kancelarii Prezydenta został Jarosław Kaczyński. Po dziesiąte, dzięki negocjacjom i umowom Wałęsa-Jelcyn, ostatni żołnierze rosyjscy opuścili Polskę w 1993 roku. Po jedenaste, i może ostatni, autorytet „Solidarności” i aktywność L. Wałęsy, w znaczący sposób przyczyniły się do zwycięstwa wolności i demokracji w Europie Środkowo-Wschodniej, i chyba nie tylko. I obecnie L. Wałęsa (np. ostatnio w Wenezueli) pozostaje ambasadorem idei wolnościowych i prosolidarnościowych.

Oczywiście, L. Wałęsa, jak każdy człowiek, nie jest człowiekiem bez winy i skazy. W jednym trzeba przyznać rację jego krytykom. A mianowicie, w tym, że powinien wyraźnie i jednoznacznie powiedzieć o trudnym rozdziale w swojej biografii nt. kontaktów z SB w latach 1970-1976. Innym faktem o którym też nie należy zapominać, to kontrowersyjna „wojna na górze” w obozie solidarnościowym. Mamy też prawo do różnorakiej oceny całościowej Prezydentury RP L. Wałęsy w latach 1990-1995. Fakty powyższe, w żaden sposób nie uprawniają, do prowadzenia wielkiej kampanii na temat eksponowania źródeł SB o kontaktach z L. Wałęsą w latach 1970-1976. Pamiętajmy, to są zawsze dokumenty jednej strony, która reprezentowała system totalitarny w Polsce. I kolejna rzecz bardzo istotna, pośpiech w udostępnianiu akt SB, jest nieuzasadniony i jak się wydaje, szkodliwy. Albowiem wpierw z tą dokumentacją, powinien bezpośrednio zapoznać się L. Wałęsa. I po drugie, to historycy powinni zweryfikować rzetelność i wiarygodność tych akt (SB). Wystarczyło popracować i poczekać zaledwie kilka tygodni. Szczególnie miał do tego prawo L. Wałęsa jako Prezydent RP z lat 1990-1995. Tymczasem od dnia 22 lutego 2016 roku, na żywca i bez elementarnej analizy prawno-historycznej, eksponuje się akta SB. To faktycznie może być zza grobu zwycięstwo gen. Cz. Kiszczaka, przypomnijmy w stanie wojennym jak szef MSW był głównodowodzącym siłami przemocy (w tym SB i milicją). A historia, jak wiadomo, powinna być nauczycielką życia! Dlatego rodzi się podstawowe pytanie, czym kieruje się obecne kierownictwo IPN, czemu służy wielka kampania promocyjna akt SB względem L. Wałęsy w mediach publicznych?

I na sam koniec. Od każdej władzy mamy prawo oczekiwać rzetelności, służebności i odpowiedzialności. Dobre imię Polski i wizerunek L. Wałęsy, to wielkie wartości. Nie zapominajmy zatem, że Europa i świat nam się uważnie przyglądają.

Jan Kulas

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.