Za nami kampania, której ważnym akcentem były dwie debaty telewizyjne – jedna z udziałem pań: Ewy Kopacz i Beaty Szydło oraz druga w której wzięli udział przedstawiciele ośmiu komitetów wyborczych, które zarejestrowały swoje listy w całej Polsce. I cóż z tych debat dowiedzieliśmy się? Dla interesujących się polityką niczego nowego. Szczególnie z pierwszej, w której spotkały się aktualna premier i kandydatka na premiera. Obie panie powtórzyły katalog deklaracji charakteryzujący programy wyborcze ich ugrupowań. Ale szczególnie wyspecjalizowały się w nieodpowiadaniu na zadawane przez prowadzących pytania. Charakterystyczne, że ten unik zastosowały też w stosunku do pytania o naszą politykę wobec Rosji. Wiem, że to jedno z trudniejszych zagadnień, ale pogląd w tej sprawie kandydatki na premiera winny posiadać.

Druga debata była żywsza i ciekawsza głównie za przyczyną pokazania rzeczywiście nowych i młodych twarzy w polityce, czyli Barbary Nowackiej, Ryszarda Petru i Adriana Zandberga.

635809683530414175

Obie debaty pokazały jednak wyraźnie, że będziemy mieli wybór pomiędzy zwolennikami Polski otwartej, tolerancyjnej, proeuropejskiej, gwarantującej wolności i swobody obywatelskie, zaradnej, konkurencyjnej na arenie międzynarodowej i zdolnej do współpracy z innymi krajami, nie tylko w ramach UE, w której państwo jest przyjazne i sprawne, a nie opresyjne w stosunku do swoich obywateli, z wyraźnym podziałem władz na wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą, a tymi którzy widzą Polskę jako kraj zamknięty, z dominującą rolą państwa w układaniu życia obywatelom, skonfliktowaną ze swoimi sąsiadami, z rozchwianymi finansami publicznymi czego rezultatem byłaby wyższa inflacja, wyższe podatki i wyższe stopy procentowe, cofającymi, a nie rozwijającymi wprowadzone z takim trudem w minionym 25-leciu reformy (m.in. służby zdrowia, edukacji, systemu emerytalnego). Debaty potwierdziły także jak bardzo prawicowe ugrupowania w sferze obyczajowej są lewicowe w sprawach gospodarczych (PiS, Kukiz). Bo lewica (Nowacka, Zandberg) starała się być w miarę spójna, aczkolwiek w sprawach społeczno-gospodarczych byłaby siłą rzeczy sojusznikiem prawicy.

Nie można zamykać oczu na fakt, że względny spokój w Polsce i w Europie zakłócony został w ostatnich latach przez kryzys gospodarczy, konflikty zbrojne na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie oraz rozpoczętą i niekończącą się wędrówkę ludów z krajów objętych biedą i wojną w kierunku zasobnej i bezpiecznej Europy.

Dlatego Polsce potrzebny będzie rząd pragmatyczny, nie ogarnięty fobiami i ideologiami rodem z XIX wieku, nie obiecujący ludziom powszechnej szczęśliwości i dobrobytu, lecz zdolny do przeprowadzania rozwiązań wspomagających godną pracę i życie. A jaki rząd powstanie zdecydujemy o tym jako wyborcy. Mądrego wyboru zatem życzę. Sobie również.

Jan Król, 22.10.2015.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.