W tym momencie zrobiło mi się przykro gdyż wywodzę się z tradycji w której mój ojciec, po ośmioletniej wojennej tułaczce, jako oficer armii gen. Andersa, odznaczony krzyżami: Virtuti Militari, dwukrotnie Krzyżem Walecznych i Krzyżem Monte Cassino za dokonania na bitewnych polach od Karpat przez Bliski Wschód, Afrykę po Włochy, wrócił w 1947 roku, właśnie z Anglii, do zrujnowanej Polski i do czekającej na niego, od sierpnia 1939, roku żony, a mojej mamy. Mimo politycznego ryzyka (do akt wojskowych wpisano mu po przyjeździe na czerwonowróg Polski Ludowej”), mimo braku jakiegokolwiek majątku i gwarancji zatrudnienia. Kierował się miłością i patriotyzmem. Mając paszport z amerykańską wizą w kieszeni wybrał powrót do kraju. Może dlatego nigdy nie myślałem o emigracji.

Mam świadomość nieporównywalności obecnej sytuacji z tą sprzed prawie 70 lat. Lecz mówienie, że Polska nie tworzy żadnej oferty i pespektyw godnego życia jest nieprawdziwe. Szczęśliwie Polacy nie muszą tylko chcą emigrować i mają do tego prawo. Nie znajdują się w sytuacji uchodźców z Ukrainy, Bliskiego Wschodu czy Afryki, ani też emigrantów powojennych, 68 roku czy solidarnościowych. I zawdzięczają to odpowiedzialnej polityce prowadzonej od 26 lat, czego do końca sobie nie uświadamiają.

Kolejne wielkie badanie socjologiczne wykonywane co dwa lata, począwszy od 2000 roku, w ramach projektu „Diagnoza Społeczna”, pod kierunkiem prof. Janusza Czapińskiego ukazało, że aż 81% ankietowanych uważa się za szczęśliwych. Przebijają nas w tym odczuciu Szwedzi, Duńczycy, Finowie, Holendrzy, Anglicy, Belgowie, a więc mieszkańcy najbogatszych państw świata. Ponad 40% jest zadowolonych z pracy i z wykształcenia. Zmniejsza się, a nie zwiększa społeczne rozwarstwienie. Tylko 4,5% znajduje się w bardzo trudnym położeniu materialnym. 7% Polaków ma zamiar w ciągu dwóch lat wyjechać za granicę do pracy, choć zapewne też z chęci poznania innych krajów, co traktować należy jako zjawisko naturalne w warunkach otwartych, europejskich granic. A gdyby miało dojść do ich przymknięcia, to przypuszczalnie liczba chętnych do wyjazdu jeszcze by się zwiększyła.

To dlaczego mimo niezłych statystyk (można oczywiście w nie nie wierzyć jak czynią to zwolennicy „Polski w ruinie”) większe poparcie polityczne uzyskują ugrupowania podważające faktyczne osiągnięcia Polaków i Polski? Bo po pierwsze w miarę jedzenia apetyt rośnie, a po drugie ludzie przestali lubić rządzących polityków i uważają, zdaniem prof. J. Czapińskiego, że ich powodzenie życiowe zależy w zasadniczej mierze od nich samych, a nie od państwa i jego funkcjonariuszy. I to, że ludzie liczą bardziej na siebie jest zdrową tendencją tylko, że rodzi pokusę odwracania się od polityki i dokonywania nieracjonalnych politycznych wyborów.

Bogactwo narodów zależy od pracy i zdolności do samoorganizacji jego członków. Państwo może wspierać ten wysiłek, ale może go też blokować. Póki co mamy wszelkie warunki do rozwoju wspierane płynącymi obficie pieniędzmi z UE. Ale mogą się one skończyć gdy wsparcie wyborców uzyskają polityczni czarodzieje składający bez umiaru obietnice powszechnej szczęśliwości i zafundują nam rozliczeniowo-konfrontacyjną politykę, nie tylko w ramach UE.

Jan Król, 21.09.2015.

1 KOMENTARZ

  1. Zawsze mnie cieszy, kiedy Polska „rośnie w siłę” i chciałbym też, ŻEBY RZECZYWISTOŚĆ BYŁA W ZGODZIE ZE STATYSTYKĄ. Statystyka to papiery, a przecież najważniejszy powinien być pojedynczy człowiek. Zdarza się często, że tego człowieka nie dostrzega „elita”, która dzięki demokratycznym wyborom dostała się do władzy, a mówiąc dobitnie, do KORYTA. Nie powinno się nie dostrzegać dorobku, uzyskanego dzięki pieniądzom z UE, ale trzeba też mieć oczy otwarte na to, jakim kosztem to wszystko i ile przy okazji zmarnowano środków, co często widać gołym okiem. Jeżeli słyszę, że „Polska w ruinie”, to trzeba tu trochę, w tej prozie życia, dostrzec przenośnię nie bardzo poetycką, ale oddającą sytuację zmarnowanych szans. TRUDNO POWIEDZIEĆ O DOBREJ ORGANIZACJI PAŃSTWA, jeżeli DOSTRZEGAMY NA KAŻDYM KROKU PATOLOGIĘ w takich instytucjach państwa, JAKIMI SĄ PROKURATURY, SĄDY, URZĘDY SKARBOWE I KOMORNICY. O tym, co piszę, można łatwo przekonać się, oglądając programy telewizyjne kilku stacji telewizyjnych, piętnujących wielką PATOLOGIĘ rzekomego państwa prawa. I to właśnie jest ta POLSKA W RUINIE, bo żeby racjonalnie działać, trzeba mieć instytucje państwa, które nie krzywdzą pojedynczych OBYWATELI, a stają w ich obronie, bo dorobek Polski, to pomyślność i bogactwo jej obywateli. W tych przypadkach, kiedy pada słowo ŚCIEMNIANIE, mam jedną radę: kiedy ktoś ściemnia, mówię – „zapal wid”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.