Zdziwienie potęgował fakt, że jak orzekli ludzie znający się na rzeczy, poprzednio pracowano na kopiach gorszej jakości. Najnowsze pliki nagrań (z lutego 2014) miały bowiem aż 14 razy większy rozmiar od wcześniejszych kopii tego samego nagrania, na których dotychczas pracowano. Niejasne są tłumaczenia dlaczego tak się stało i kto za ten kolejny przykład naszego dziadostwa odpowiada. Bo przecież światowa technika pozwalała na dokonanie możliwie najlepszego skopiowania zapisów z czarnych skrzynek już na samym początku dochodzenia. A może znowu tak utytułowane państwowe instytucje przyjęły kryterium najniższej ceny, w obawie przed posądzeniem o korupcję, przy zakupie potrzebnej aparatury? Ale żarty na bok. Sprawa jest zbyt poważna.

Dobrze więc się stało, że nastąpił wyciek tych stenogramów ku wielkiemu zaskoczeniu prokuratury, która jest ich dysponentem. W pierwszym odruchu straszono głównie wszczęciem śledztwa, aby znaleźć winnego (winnych) nielegalnego udostępnienia materiału. Jednak prokuratorzy szybko poszli po rozum do głowy i postanowili sami udostępnić całość tej ważnej ekspertyzy.

Cóż z niej wynika? To, że załoga nie powinna lądować, a kontrolerzy winni zamknąć lotnisko to już wiedzieliśmy. Ale między załogą i kontrolerami pojawiła się polityka, która tym razem przybrała postać kostuchy. Ujawnione stenogramy pokazują bezdyskusyjnie nacisk na lądowanie, wywierany na załogę przez Dowódcę Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika i szefa protokołu dyplomatycznego Mariusza Kazanę. Świadczy o tym poniższy fragment zapisu rozmów prowadzonych w kokpicie na 9 minut przed katastrofą:

Dowódca do szefa protokołu dyplomatycznego: – Panie dyrektorze, wyszła mgła, w tej chwili, przy tych warunkach, które są obecnie – nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobimy jedno podejście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Tak, że proszę myśleć już nad decyzją, co będziemy robili.

Szef protokołu:Będziemy próbować do skutku.

Dowódca:Yy, paliwa nam tak dużo nie starczy, żeby do skutku.

Szef protokołu: To tu mamy problem!

Głos kobiecy:Panie dyrektorze, wróćmy.

Szef protokołu: Jeszcze nie ma decyzji prezydenta, co dalej robimy.

Osoba niezidentyfikowana:No i k… nie po(wi)edział.

Gen. Andrzej Błasik: Faktem jest, że my musimy to robić do skutku.

I nikt mi nie wmówi, że nie czynili tego bez porozumienia z prezydentem L. Kaczyńskim. Mogło to się odbywać nawet bez słów. Śp. prezydent był mocno zdeterminowany, aby wziąć udział w katyńskiej uroczystości.

Ile jeszcze potrzeba dowodów na to, że nie było zamachu? To polskie dziadostwo, o które ciągle się potykamy spowodowało, że tylko jeden (technik pokładowy) z czterech członków załogi miał ważne dopuszczenie do pilotowania tego samolotu. Że informacja o złej pogodzie już docierała przed wylotem i nie wyciągano z tego żadnych wniosków. Że nie było przygotowanego lotniska zapasowego. Że kontrolerzy w Smoleńsku przestrzegali przed lądowaniem. Że w kabinie znajdowały się trzecie osoby. Że……itd., itp. Wszystko to jest zawarte już w 685 tomach akt prowadzonego śledztwa. Prokurator Generalny zapowiada, że ma być zakończone za rok. Oby kolejny wyciek nie zakłócił tego planu.

Jan Król, 13.04.2015.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.