Mam na myśli specjalny Komunikat Prezydium Episkopatu Polski, w którym apeluje do parlamentarzystów, aby nie akceptowali rządowego projektu ustawy o in vitro pod sankcją „możliwości wykluczenia się ze wspólnoty Kościoła”. Takiego języka groźby nie słyszałem nawet wtedy kiedy Sejm i Senat uchwalały w 1992 roku kompromisową, choć mocno restrykcyjną, ustawę dotyczącą aborcji, a więc w sytuacji bardziej jednoznacznej moralnie niż w przypadku pozaustrojowego zapłodnienia. Skoro takie stanowisko przyjmuje Prezydium Episkopatu w stosunku do parlamentarzystów będących katolikami, to co z lekarzami, rodzicami i w końcu z dziećmi urodzonymi przy zastosowaniu tej metody? A warto wiedzieć, że na świecie dzięki niej, w ciągu 30 lat jej stosowania, otrzymało życie ponad 2 miliony istnień ludzkich, a w Polsce kilkanaście tysięcy. Czy wszyscy oni skazani są na wieczne potępienie jak chciałoby trzech biskupów podpisanych pod Komunikatem?

Czyżby wszyscy stosujący metodę in vitro i ją popierający (a podobno 70% Polaków jest za jej stosowaniem) chcieli znaleźć się w piekle? Czyżby chcieli wykluczyć się ze wspólnoty Kościoła Katolickiego? Czyżby chcieli zrezygnować z możliwości korzystania z sakramentów świętych? Bądźmy konsekwentni. Jeśli takimi sankcjami biskupi straszą parlamentarzystów to winni być nią objęci wszyscy pozostali nie odrzucający tego sposobu posiadania potomstwa.

Komunikat parokrotnie sięga po słowo „prawdziwy” mówiąc o: „prawdziwym dobru współobywateli”, „prawdziwie terapeutycznych metodach” i zaleca „naprotechnologię”(?), „prawdziwym medycznie programie leczenia niepłodności”. Ale przecież metoda in vitro jest też prawdziwa, bo jest z mniejszym lub większym powodzeniem stosowana.

Nie sięgając do czasów Kopernika, Galileusza czy Giordano Bruno, nie tak dawno Kościół sprzeciwiał się transplantacji różnych organów. Dzisiaj już jej nie kwestionuje. Bo nie da się zatrzymać postępu w medycynie, która w tym przypadku wychodzi naprzeciw 1,5 milionom par (tylko w Polsce, cierpiącej skądinąd na nikły przyrost naturalny) mających problemy z rozrodczością. Trzeba mocno nie lubić dzieci, aby nie cieszyć się z każdego nowego życia zrodzonego przy zastosowaniu in vitro. A niestety sama modlitwa, jak chciał jeden z biskupów, płodności nie zapewni. Również propozycja, zawarta w Komunikacie, aby małżeństwa, które mają problemy z posiadaniem dzieci angażowały się w rodzicielstwo zastępcze lub doskonaliły duchowo bierze się z zupełnego niezrozumienia czym jest pragnienie posiadania potomstwa. I nie dziwota bo formułują ją ludzie, którzy świadomie z życia rodzinnego zrezygnowali. A przecież bierze się ono (to pragnienie) z prawa natury, które tak ceni katolicka doktryna.

Cytowany Komunikat grzeszy też pewną niekonsekwencją. Z jednej strony podkreśla bowiem brak możliwości kompromisu, w sprawach wiary i moralności, ze strony „katolika uczestniczącego w procesie tworzenia prawa”, ale zaraz potem mówi, że „w przypadku, gdy nie jest możliwe osiągnięcie rozwiązań najbardziej pożądanych (…..) katolik może brać udział w wypracowaniu i przyjęciu prawa, które nie jest doskonałe z perspektywy moralnej”. Akceptuje tym samym zasadę „mniejszego zła”. Katoliccy parlamentarzyści winni ponadto pamiętać, że stanowią prawo nie tylko dla katolików, ale i dla całego, zróżnicowanego światopoglądowo, społeczeństwa. Więc po co to straszenie piekłem Szanowni Księża Biskupi?

Jan Król, 08.04.2015.

2 KOMENTARZE

  1. Tak bardzo zgadzam się z treścią tego artykułu, że coraz bardziej oddalam się od kościoła nie czekając, iż mnie wykluczy. To smutne!

  2. „Rośnijcie i mnóżcie się i napełniajcie Ziemię” – to zadanie jakie Bóg postawił pierwszym stworzonym przez siebie ludziom.
    Metoda zapłodnienia In vitro zrodziła się w wyniku długoletnich poszukiwań i badań w które człowiek zaangażował cały swój intelekt, aby móc wypełnić to boskie polecenie.
    Dzięki metodzie In vitro nie maleje, a rośnie liczba ludzkich istnień, a zatem służy ona powstawaniu nowego życia a nie zabijaniu, jak to próbują nam wmówić nawiedzeni przedstawiciele polskiego episkopatu.
    Przecież gdyby się to nie podobało Panu Bogu, nigdy by nie dopuścił aby człowiek na coś podobnego w ogóle wpadł.
    – Czyżby zatem nasi arcypasterze chcieli nas postawić przed wyborem kogo mamy słuchać ???

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.