Zawdzięczamy to towarzyszowi Putinowi i jego pobratymcom, którzy, jak to powiedział kilka dni temu prezydent Komorowski w Hamburgu, „podjęli decyzję, by ich władzę legitymizować na drodze podboju i dominacji”. Z kolei dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych gen. Lech Majewski stwierdza: „Nasza część Europy przestała być oazą spokoju, co najlepiej dowodzi potrzeby posiadania dobrze wyposażonej i wyszkolonej armii. Rozważania, czy grozi nam wojna, zostawiam innym. Moją rolą jest zrobić wszystko, by podległe mi wojska były na nią przygotowane.” (GW z dn. 23.02.15).

Osobiście nie dopuszczam takiego złowrogiego scenariusza, ale nie raz w historii pozornie rzeczy nierealne stawały się rzeczywistością. Stąd coraz poważniejsze debaty o zbrojeniu i gotowości bojowej armii. Stąd szukanie drogi, aby powstrzymać Rosjan nie eskalując zbrojnego konfliktu. Drażnią mnie te wszystkie podpowiedzi domorosłych polityków i komentatorów, ażeby już wesprzeć Ukraińców uzbrojeniem i wojskiem bez wykorzystania wszystkich dostępnych dyplomatycznych, politycznych i gospodarczych instrumentów nacisku na Kreml. A nazywanie próby porozumienia w Mińsku drugim Monachium uważam za obraźliwe dla negocjatorów. To nie ci, którzy recenzują i podpowiadają, ale ci, którzy są władni podejmować decyzje będą ponosili odpowiedzialność za ich skutki włącznie z kolejnymi ofiarami złożonymi z życia.

A póki co nie ma dobrego wyjścia z sytuacji, gdy te same słowa co innego znaczą dla Rosjan i dla Europejczyków. Dla tych pierwszych demokratyczny wybór to zamach stanu, suwerenność to podległość Kremlowi, wolność ma być realizowana tylko na naszą modłę. Do tego dochodzi lekceważenie dla wszelkich umów i gwarancji, a leninowskie rozumienie prawdy, wedle którego wszystko co służy klasie robotniczej czyli tych co sprawują władzę jest prawdziwe, powróciło w pełnej krasie. Jawi się zatem pytanie, czy nie najlepszym wyjściem byłoby przeprowadzenie referendum w jakiej konfiguracji chcą żyć ludzie na terenach objętych wojną, którego rzetelny przebieg i wyniki byłyby gwarantowane przez międzynarodowych obserwatorów? Lecz w aktualnej sytuacji może to być tylko pobożne życzenie. Pozostaje więc szukanie politycznego rozwiązania powiązanego z gospodarczymi sankcjami, niewykluczającego militarnego wsparcia.

Nie znamy dzisiaj dalszego biegu wypadków za naszą wschodnią granicą. Nieprzewidywalność Putina i jego ekipy budzi lęk i grozę. Czy jednak najwłaściwszą reakcją jest chęć opuszczenia Polski? Nie są to proste pytania, a jeszcze trudniejsze są odpowiedzi.

Jan Król, 24.02.2015.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.