I otóż za sprawą marszałka Radosława Sikorskiego temat pojawił się. Jest nim zamieszczona we wpływowym amerykańskim portalu „Politico” wypowiedź byłego szefa MSZ: „W 2008 r. Putin powtarzał, że Ukraina jest sztucznym państwem. Według Sikorskiego słowa te padły w rozmowie z Donaldem Tuskiem w lutym 2008 r. Putin miał wtedy powiedzieć: „Ukraina jest sztucznym państwem, a Lwów to tak naprawdę polskie miasto. Dlaczego nie mielibyśmy tego wspólnie rozwiązać?””.

Przytoczenie tej wypowiedzi wywołało burzę. Jak to możliwe – pytali komentatorzy i politycy – że sześć lat temu Putin zaproponował Tuskowi rozbiór Ukrainy, a świat o tym nic nie wiedział? I dopiero jak aneksja została dokonana to przekonał się o rzeczywistych zamiarach rządcy Kremla. Dlaczego Tusk nie alarmował możnych tego świata i opinii publicznej?

Na tę okoliczność R. Sikorski zwołał konferencję prasową na której lekceważąco odniósł się do tłumnie zgromadzonych dziennikarzy odsyłając ich do kolejnej swojej wypowiedzi, udzielonej na zasadzie wyłączności dziennikarce Gazety Wyborczej (GW 22.10.14), w której potwierdził wcześniejszą sensacyjną informację. Dodał w niej jednakże: „Nie byłem świadkiem tej rozmowy, ale dotarła do mnie taka relacja”. Zastosował w tym miejscu metodę insynuacji, tak często stosowaną, także wobec niego, przez J. Kaczyńskiego. „Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe” – warto o tym pamiętać.

Takie zachowanie, aktualnie drugiej osoby w państwie, wywołało kolejną burzę. Pani premier Kopacz poddała ostrej krytyce Sikorskiego. Cóż więc on uczynił. Zwołał kolejną konferencję prasową na której oświadczył, że spotkania w cztery oczy Putin-Tusk w 2008 r. nie było i, że takie słowa paść nie mogły. Całe zamieszanie zwalił na zawodność ludzkiej pamięci. Tym stwierdzeniem wywołał kolejny szok. O co chodzi? – pytali wszyscy. W cziom dieło? – jakby zapytali Rosjanie. Co kierowało Sikorskim, że pozwolił sobie na taką wypowiedź? Prezydent Komorowski zwołał z tej okazji posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego i powiedział o szkodliwości takiej enuncjacji marszałka. Sam Sikorski podczas posiedzenia RBN ponoć nic nie mówił i siedział z opuszczoną głową.

Szczęśliwie Donald Tusk, chociaż z pewnym opóźnieniem, powiedział dla radia TOK FM: „Nie było żadnego spotkania w cztery oczy z Władimirem Putinem. Nie padła żadna propozycja podziału Ukrainy”,

Czy to burza w szklance wody? – jak poniektórzy próbują ocenić to zdarzenie. Moim zdaniem to poważny błąd, który kładzie się cieniem na sposobie uprawiania polityki w naszym kraju. Załóżmy przez chwilę, że taka wypowiedź Putina do Tuska miała jednak miejsce. Wówczas obowiązkiem polskiego premiera byłoby zaalarmowanie światowej opinii publicznej, że takie pomysły w głowie władcy Rosji rodzą się. A pojawiające się tłumaczenia, że Tusk świadom, iż jest nagrywany nie reagował są śmieszne.

Aktualny minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna powiedział, że po drugiej konferencji prasowej Sikorskiego sprawę uważa za zamkniętą. Trudno jednak będzie ją zamknąć bo jest zbyt ważna i dla naszych relacji z Ukrainą i z Rosją dla naszej wiarygodności wobec naszych partnerów i dla samego R. Sikorskiego. Nie mówiąc już o opozycji, która całe zdarzenie będzie długo jeszcze eksploatowała.

Od nowego marszałka Sejmu oczekiwałem, że powie coś ciekawego na temat usprawnienia procesu i poprawy jakości stanowionego prawa, za co powinien czuć się odpowiedzialny ze względu na sprawowaną obecnie funkcję. Nic z tych rzeczy. Wystrzelił. Na szczęście we własną stopę. Bo Oscar Pistorius jak strzelił to zabił swoją kochankę. Podobno też przez pomyłkę.

Jan Król, 25.10.2014.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.