fot. pogon.lebork.pl

Odwieczni rywale stworzyli w środę w Lęborku emocjonujący, stojący na niezłym poziomie pojedynek derbowy, który obfitował w wiele okazji pod obiema bramkami. Jedyny gol w meczu, niestety dla Gryfa, padł już w 6 minucie w dosyć kuriozalnych okolicznościach.

fot. pogon.lebork.pl
fot. pogon.lebork.pl

Kapitan Marcin Kozłowski dośrodkował z rzutu wolnego, a wolno lecącej łukiem piłce pozwolił przekroczyć linię bramkową nasz bramkarz. Po objęciu prowadzenia grający z kontrataku goście stworzyli sobie przed przerwą jeszcze dwie znakomite okazje, niewykorzystane przez Kozłowskiego i Świdzińskiego. Po przerwie do odrabiania strat ruszyła zdecydowanie Pogoń. Drużyna dyktowała warunki gry, kilka razy będąc bardzo blisko wyrównania, jednak skuteczność pod bramką rywala, pod nieobecność pauzującego za kartki Sylwestera Ilanza, pozostawiała wiele do życzenia. W meczu była też duża kontrowersja, bo sędzia Adam Skurat miał poważne podstawy, żeby tuż po przerwie podyktować karnego dla Pogoni po faulu na Arkadiuszu Byczkowskim. W rezultacie mimo dużej przewagi lęborczan i wielu okazji trzy punkty wywieźli goście.

– Pogoń miała bardzo dużo sytuacji, ale nasz bramkarz był na posterunku. Jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się wygrać na bardzo trudnym terenie. Pogoń to solidny zespół, gra w piłkę – powiedział po meczu Grzegorz Bednarczyk, trener Gryfa. – Może z naszej strony wyglądało to bardziej prymitywnie, bo starliśmy się grać długą piłką. Strzelona bramka spowodowała, że cofnęliśmy się i graliśmy z kontrataku tak, jak lubimy. Do przerwy mieliśmy jeszcze swoje sytuacje, które Kozłowski i Świdziński powinni strzelić. Gdybyśmy wykorzystali jedną z nich, mecz w drugiej połowie by się lepiej układał, mielibyśmy większy spokój w rozegraniu akcji a tak cały czas konsekwentnie staraliśmy się grać z kontry. W drugiej połowie też stworzyliśmy sytuacje. Błędy zdarzają się, bo jak się cały mecz broni, to nie da się ich uniknąć. Były groźnie wrzutki z jednej i z drugiej strony, strzały w światło bramki. Z Chwaszczynem Łukasz Szuciło popełnił minimalny błąd. Dziś miał dzień konia i wszystko, co strzelali, wyciągał.

– Szybko stracona bramka na następne kilkanaście minut podcięła nam skrzydła – powiedział Sobiesław Przybylski, trener Pogoni. – Wyszliśmy innym ustawieniem, bez wysuniętego napastnika Ilanza. Gdyby Kozłowski i Świdziński skończyli swoje sytuacje to mogło być różnie. W drugiej części pierwszej połowy mecz wyrównał się. Dwa razy dobrze uderzał Byczkowski. W drugiej połowie nie mieliśmy nic do stracenia i zdominowaliśmy Gryfa. Dziękuję moim zawodnikom, gratuluje Gryfowi, bo zdobyli bramkę więcej. Czasami piłka jest okrutna, niesprawiedliwa. Jak na derby, było to dobre spotkanie, inne niż jesienią. Chciałem pochwalić moich zawodników, bo zdecydowanie mniej błędów popełniła defensywa niż w Słupsku. Wytrzymaliśmy mecz kondycyjnie, walczyliśmy do końca. Dobrze, że ten mecz mogliśmy rozegrać już bez noża na gardle. Największe pretensje mam do sędziów. Jak można nie zauważyć ewidentnego rzutu karnego i czerwonej kartki. A jeśli nie ma karnego, to dlaczego Byczkowski nie został ukarany za symulowanie. Dlaczego sędziowie nie są konsekwentni? Sędziowie też ludzie, mogą popełniać błędy. Proszę podkreślić, że nie wypaczyli wyniku.

Pogoń Lębork – Gryf Słupsk 0:1 (0:1)
bramka: 0:1 Kozłowski (’6)

Pogoń: Patryk Labuda – Wesserling, P. Łapigrowski, Musuła, B. Żmudzki (kapitan) – Morawski, Sz. Bach, Miszkiewicz (59’ Waczkowski) – Stankiewicz (71’ Naczk), Sychowski (80’ Paweł Labuda), Byczkowski

Gryf: Szuciło – Schulz, Bobrowski, Klawikowski, K. Oblizajek – Stępień (84’ Wyka), Nałęcz (69’ Kaczmarek), Świdziński – Telus, Węgliński, Kozłowski (kapitan)

Galeria

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.