Ale, aby móc dalej procedować w stosunku do posła niezbędne było uchylenie mu immunitetu. Wydawało się, że sprawa jest przesądzona gdyż tylko PiS i jego przybudówki zapowiadali sprzeciw wobec tego wniosku, dla uchwalenia którego potrzebna była bezwzględna większość, czyli 231 głosów. Niestety wszystkie pozostałe kluby, tak mocno deklarujące swój sprzeciw i potrzebę rozliczenia praktyk IV RP, na czele z liderami partii, Tuskiem, Piechocińskim, Palikotem i Millerem, rozsypały się. Nie zapewniły właściwej frekwencji, a wielu spośród ich członków albo wstrzymało się od głosu, albo było przeciwnych temu wnioskowi, albo nie wzięło udziału w głosowaniu pomimo obecności na sali posiedzeń. Okazało się także, że tylko 10 z 460 posłów zapoznało się z materiałami prokuratury. Nie uczynił tego nawet poseł sprawozdawca Paweł Sajak od Palikota.
Czy ci posłowie zostali zastraszeni, a może zaszantażowani? Co więcej, posłowie wywodzący się z klubów, które deklarują potrzebę rozliczenia IV RP, a którzy wsparli Kamińskiego albo unikają odpowiedzi dlaczego tak właśnie się zachowali, albo bardzo mętnie tłumaczą się ze swojego zachowania. Kierownictwa tych klubów nie mają też możliwości dyscyplinowania swoich posłów w sytuacji kiedy sami szefowie partii nie brali udziału w głosowaniu czym dyscyplinę naruszyli.
Sytuacja ta pokazała jak trudno jest o rzetelność i klarowność w polityce. I niby dlaczego miałaby poprawić się jakość stanowionego prawa, miałoby nastąpić zminimalizowanie niekonstytucyjnych rozstrzygnięć w uchwalanych ustawach, miałoby dojść do kilku poważnych rozstrzygnięć chociażby w zakresie planowania przestrzennego, wprowadzenia Euro, polityki energetycznej, ochrony zdrowia czy odbiurokratyzowania gospodarki? Jak tu wierzyć w wyborcze zapowiedzi kandydatów do parlamentu skoro później mamy zachowania takie jak to opisane powyżej? Nie dziwmy się więc, że autorytet Sejmu i Senatu jest tak niski, a frekwencja wyborcza jest coraz mniejsza.
Jan Król, 16.06.2014.