I gdy wydawało się, że Zachodnia Europa wspierana przez Amerykę wypracowała pewien model koegzystencji, zwany w uproszczeniu liberalną demokracją, pozwalający na pokojowe współdziałanie tak różnorodnej mozaiki państw i narodów, który udało się przenieść na terytorium Europy Środkowej, pojawił się problem Rosji i Ukrainy. Podważył on nadzieję, że system ten rozciągnąć można na kolejne obszary świata z pożytkiem dla zamieszkujących go ludzi. Rosjanie i duża część mieszkańców, głównie południowo-wschodniej Ukrainy, nie wyzwoliła się bowiem z imperialnego zadęcia, którego uosobieniem okazał się Władymir Putin. Nie przypadkiem po aneksji Krymu poparcie dla Putina sięgnęło 80% i nawet Michaił Gorbaczow poparł ten ruch prezydenta Rosji. Tym samym, jak pisze Mykoła Riabczuk, ukraiński poeta i krytyk literacki, wpisuje się on w tradycję Piotra I, Katarzyny II, Paskiewicza, Stołypina i Stalina, jako budowniczych imperialnej Rosji.

Czy ktoś wie jak zakończy się ukraiński kryzys? Jeden z komentatorów telewizji „Biznes i Świat” powiedział, że taką wiedzę ma Wł. Putin i że to stanowi o jego przewadze nad politykami Ukrainy, UE i USA. Osobiście wątpię, że rzeczywiście wie jak zakończy się ta aktualnie najbardziej spektakularna awantura międzynarodowa. Putin rozpoczął ostrą grę mającą na celu niedopuszczenie do rozciągnięcia wpływu Zachodu na Ukrainę. I cel ten w znacznym stopniu osiągnął. Prawdą natomiast jest również, że stosunkowo duża część Ukrainy walnie mu w tym pomaga. Z kolei politycy zachodni, w tym polscy, nie docenili poziomu nieufności i niechęci znacznej części obywateli Ukrainy do Unii Europejskiej. A niektórzy, tak jak premier Węgier Victor Orban, domagając się autonomii i prawa podwójnego obywatelstwa dla Węgrów na Zakarpaciu, wprost popierają politykę Rosji i ukraińskich separatystów.

Osiągnięcie tego celu dokonuje się ogromnym kosztem: ofiarami w ludziach, destabilizacją, a może i rozpadem Ukrainy, poczuciem zagrożenia w Mołdawii i na Łotwie, ograniczeniem współpracy gospodarczej i przepływu ludności, sankcjami zastosowanymi wobec Rosji. A najsmutniejsze jest to, że podważone zostały normy międzynarodowego prawa, które Rosja zobowiązana była respektować.

Czy zatem jest jakaś szansa na unormowanie sytuacji za naszą wschodnią granicą w dającej się przewidzieć przyszłości kiedy rzeczywiście, bez względu na wątpliwą wartość przeprowadzonych „referendów” duża część, a może i większość mieszkańców niektórych rejonów południowo-wschodniej Ukrainy chce autonomii lub przyłączenia do Rosji? Moim zdaniem tylko porozumienie Rosji-USA-Ukrainy i UE/OBWE może taką normalizację zaprowadzić. Bez niego ten region Europy skazany będzie na ciągłą destabilizację zagrażającą bezpieczeństwu i pokojowi. Również naszemu.

Jan Król, 14.05.2014

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.