fot. zimslupsk.com

Miasto definitywnie zrezygnowało z autobusów napędzanych etanolem. Ich użytkowanie okazało się nawet dwukrotnie droższe od normalnych autobusów. Na utrzymywaniu ekologicznego transportu miasto mogło stracić nawet 7 milionów złotych.

fot. zimslupsk.com
fot. zimslupsk.com

W 2006 roku za sprawą autobusów napędzanych alkoholem Słupsk dumnie dołączył do takich miast jak Paryż, Londyn czy Madryt. I choć w innych krajach ekologiczny transport się sprawdza, w Polsce niekoniecznie. Już od początku autobusy napędzane etalonem były droższe w utrzymaniu. Władze Słupska liczyły jednak , że państwo będzie wspierać ekologiczne paliwa. W 2011 stało się zupełnie odwrotnie. Nałożona na etanol akcyza spowodowała, że kosztował on niemal tyle samo co olej napędowy. Problem w tym, że pojazdy napędzane alkoholem  zużywały prawie dwukrotnie więcej paliwa. Po przejechaniu przez etanolowce dwóch i pół miliona kilometrów miasto powiedziało dość.

– Bez wsparcia finansowego o ekologii nie może być mowy. Dlatego osiem autobusów na etanol przerobiliśmy na olej napędowy. Tym samym nie mamy już w mieście ekologicznego transportu. I co jest najbardziej przykre wróciliśmy do punktu wyjścia z przed ośmiu lat – mówi Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku.

Zdaniem Marcina Grzybińskiego odpowiedzialnego za miejską komunikację likwidacja ekologicznego transportu to nie porażka władz Słupska lecz państwa.

– Nasi rolnicy od lat czekają żeby produkować etanol. Zamiast być potentatem w tej dziecinie, dziś Polska importuje etanol – stwierdza Marcin Grzybiński.

Zdaniem przeciwników „etanolowców” za ekologiczne eksperymenty miasta na pewno nie powinni płacić jego mieszkańcy.

– Takie eksperymenty nie powinny być finansowane z publicznych pieniędzy. Za taki program powinny płacić koncerny samochodowe, którym zależy na sprzedaży ekologicznych autobusów i koncerny paliwowe, które mogą zarabiać na sprzedaży ekologicznego paliwa. Jak wytłumaczyć mieszkańcom Słupska, którzy czekają na autobus, który jeździ zaledwie dwa razy na godzinę. Gdyby nie marnowano pieniędzy na „etanolowce” za te same pieniądze wydawane na komunikację miejską, autobusy jeździłyby znacznie częściej – mówi Piotr Rachwalski, prywatny przewoźnik autobusowy.

Nieoficjalnie wiadomo, że w ciągu kilku lat miasto dopłaciło do utrzymywania „etanolowców”  nawet siedem milionów złotych

1 KOMENTARZ

  1. Trzeba, było nie likwidować linii trolejbusowych. To można by tak jak teraz Tychy, Lublin skorzystać z Unijnych dofinansowań. Wcześniej tak zrobiła Gdynia, 25 nowych Solarisów i pieniądze na rozbudowę sieci. Słupsk – jak to przysłowie mówi, mądry Polak …….

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.