Czyje to słowa? Kiedy wypowiedziane? Brzmią jakby przemawiał Jarosław Kaczyński owładnięty nienawiścią do dorobku III RP. A to cytat z przemówienia Baracka Obamy wygłoszonego 28 sierpnia tego roku z okazji 50-tej rocznicy słynnego marszu na Waszyngton pod wodzą Martina Luthera Kinga, legendarnego rzecznika równouprawnienia amerykańskich Murzynów. Celowo wykropkowałem trzy słowa brzmiące: „Amerykanie wszystkich ras”, aby pobudzić ciekawość czytelników gdzie to taka krzywda ludziom się dzieje.

Czy rzeczywiście w tej wyśnionej przez wielu, ciągle bogatej i potężnej Ameryce jest aż tak źle? Okazuje się, że poważne problemy społeczne występują w poprzek bogactwa poszczególnych narodów. I Stany Zjednoczone Ameryki nie są od nich wolne. Prawdą jest również, że chęć emigracji Polaków do tej zaoceanicznej ziemi obiecanej, która towarzyszyła nam przez dziesięciolecia odeszła w przeszłość. Pojawiła się Anglia, Irlandia, Niemcy jako kraje do których Polacy chętniej udają się za pracą bo jest to łatwiejsze i bardziej opłacalne za przyczyną naszego członkostwa w UE. Nie jest natomiast dobrze, że w tak znaczącej liczbie (ok. 2 miliony) nasi rodacy muszą ciągle tej pracy szukać za granicą.

W poprzednim tygodniu miałem przyjemność, po raz kolejny, uczestniczyć w XXIII Forum Ekonomicznym w Krynicy, górskiej, obradującym tym razem pod hasłem „Perspektyw Nowego Ładu”. W około 160 panelach, dwa i pół tysiąca uczestników tego wydarzenia, przez trzy dni omawiało prawie wszystkie aspekty rozwiązań, które pozwoliłyby na zmniejszenie realnych problemów społeczno-ekonomicznych. Niestety tak się składa, że bezrobocie i społeczne nierówności towarzyszą przemianom gospodarczym naszego i nie tylko naszego regionu. Okazuje się, że nie ma cudownej recepty na ich przezwyciężenie. Tylko tam gdzie dobrej organizacji towarzyszy konsekwencja we wdrażaniu mądrych rozwiązań można liczyć na sukces. Dlaczego w Niemczech występuje niespełna 6% bezrobocie (w Bawarii 3,5%), a w Grecji czy Hiszpanii 26% (u nas 13)? Trzeba też umieć brać przykład od tych, którzy lepiej sobie radzą, a nie zazdrościć im.

Tymczasem podjęta przez rząd, a konkretnie przez premiera Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego, wspieranych konsekwentnie przez Jana K. Bieleckiego decyzja likwidująca de facto Otwarte Fundusze Emerytalne (OFE) jest przykładem jak nie powinno się działać. Wprowadzona przed prawie 15 laty reforma emerytalna z tzw. kapitałowym filarem zostaje na naszych oczach zaprzepaszczona. Bo zamiast nowy system poprawiać i korygować dokonuje się jego demontażu. Skutki zamiaru przeprowadzenia tej operacji ujawniły się od razu w znaczących spadkach na warszawskiej giełdzie. Arogancja z jaką decyzja ta jest podejmowana budzi niepokój i zdziwienie nie tylko Jerzego Buzka, Leszka Balcerowicza czy Jerzego Hausnera ale coraz liczniejszej rzeszy ludzi, którzy zaufali swojemu państwu. Wicepremier i minister finansów w jednej osobie mówiący, że gdyby on miał wybierać między ZUS-em i OFE to oczywiście wybrałby ZUS staje się propagandystą i lobbystą jednej opcji. To niesłychane. A nawiasem mówiąc osobiście chyba przed takim wyborem w ogóle nie stoi. Proponowany więc  wybór pomiędzy ZUS-em i OFE jest fikcją i kpiną z ludzi. Bo jak nie potwierdzisz chęci pozostania w OFE to twoje składki automatycznie przeniesione zostaną do ZUS. Tą decyzją rząd podważył zaufanie do niezależnych, prywatnych instytucji finansowych odgrywających we współczesnym świecie ważną rolę. Rząd pomylił role jakie ma do odegrania w demokratycznym państwie prawa. Ma prawo do wypełniania funkcji nadzorczych i regulacyjnych, także wobec OFE. Natomiast prawa do zawłaszczania nie swoich pieniędzy nie ma.

I mimo, że premier D. Tusk ogłosił, właśnie w Krynicy, wchodzenie Polski na wyższy poziom gospodarczego wzrostu (rzekomo 2,5% w roku przyszłym), to takimi decyzjami nie pomaga temuż wzrostowi, a tym samym zmniejszaniu bezrobocia i społecznych nierówności.

Jan Król, 09.09.2013.

1 KOMENTARZ

  1. Według ostatnich sondaży (z 10.09.2013) 43% respondentów nie zamierza przenosić swoich pieniędzy do ZUS, a dwadzieścia kilka procent ma zamiar skorzystać z propozycji w różnej formie zalecanej przez projektantów kolejnej reformy OFE.
    Dobrze to, czy źle? Dobrze, bo 43% to dużo, i rokuje nadzieję, że OFE nie znikną, i co więcej, prawdopodobnie zaistniała sytuacja skłoni zarządzających tymi funduszami do decyzji korzystniejszych dla udziałowców, w postaci, na przykład obniżenia pobieranych prowizji. Najbardziej optymistycznym wariantem rozwoju sytuacji byłoby powstanie realnej – a nie wirtualnej – konkurencji między ZUS i OFE skutkujące korzyściami dla ubezpieczonych. Pożyjemy – zobaczymy, a gdybym miał zabawić się we wróżbitę, to powiedziałbym: Polacy są mądrzejsi niżby się wydawało i nie pozwolą się oskubać tym jeszcze mądrzejszym.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.