Awaria śmigłowców ratunkowych o mały włos skończyłaby się tragedią. Szyper z usteckiego kutra na pomoc od ratowników czekał na pełnym morzu aż siedem godzin.
Mężczyznę w ciężkim stanie przetransportowano do szpitala w Lęborku, jednak tam nie doczekał się niezbędnej pomocy. W placówce zabrakło odpowiednich leków, które były kluczowe do odpowiedniej hospitalizacji. Zdecydowano o przetransportowaniu pacjenta do szpitala w Wejherowie.
Jak poinformowała Marynarka Wojenna, śmigłowce przystępując do dyżuru był sprawne. Problemy pojawiły się w trakcie akcji ratunkowej i zgodnie z procedurami bezpieczeństwa działania przerwano. Wykorzystywane przez MW śmigłowce to 20 i 30 letnie maszyny.
Według relacji lekarzy, ciężki stan szypra mógł się jeszcze pogorszyć. Czas działał na jego niekorzyść i wcześniejsze dotarcie do szpitala pomogłoby uniknąć ryzyka. Na szczęście udało się ustabilizować stan mężczyzny, ale pozostaje on częściowo sparaliżowany.