W chrześcijaństwie tłusty czwartek to nic innego jak czwartek poprzedzający Wielki Post, w związku z czym, jest to święto ruchome, które w tym roku przypada na 7 lutego. Dzień sielanki i swawoli w jedzeniu. Dzień nieprzejmowania się dodatkowymi kilogramami. Dzień rozpoczynający ostatni tydzień karnawału.

W średniowieczu obchodzenie tłustego czwartku wyglądało nieco inaczej niż dzisiaj. Po pierwsze, nie zawsze był to czwartek, częściej wtorek poprzedzający Środę Popielcową. Po drugie, popularne było jedzenie wszystkiego, co tłuste, a niekoniecznie słodkie. Objadano się słoniną, boczkiem, kraszoną kapustą i innym mięsiwem, co to było pod ręką. Do tego, wszystko suto zapijano wódką lub piwem. Co więcej, ku uciesze wszystkich feministek,  święto to ma swoje korzenie u kobiet, wszak miało być obchodzone właśnie przez nie. Kiej ostatki, to ostatki, niech tańcują wszystkie babki! Kiej ostatki, to ostatki, Niech się trzęsą babskie zadki!. Tak więc był to dzień hulanek pań, które jadły, tańczyły i bawiły się do woli, wyśmiewając przy tym panów, głównie kawalerów.

Jednak już w XVIII wieku sposób celebrowania Tłustego Czwartku zaczął ulegać zmianie. Staropolskie dania musiały ustąpić miejsca, przybyłym z Wiednia, racuchom, placuszkom, faworkom i pączkom. Co więcej, panowie odetchnęli z ulgą, gdyż święto zaczęło być obchodzone w równym stopniu przez obie płci.

I tak też zostało do dziś, punkt 5.30 rano, kiedy to piekarnie są otwierane jedna po drugiej, ludzie ustawiają się w olbrzymich kolejkach, przypominających te z czasów PRLu, w oczekiwaniu na, wyprodukowane w znacznie większej ilości, słodkości. I tymi to słodkościami objadamy się przez cały dzień, wyjątkowo nie licząc kalorii. Katolicy z pełnym przyzwoleniem nie zachowują umiaru w jedzeniu i piciu, nie przejmując się konsekwencjami, a cała reszta, będąc w siódmym niebie, rozkoszuje się każdym kęsem nieprzyzwoicie tuczących smakołyków.

Ja osobiście utożsamiam i łączę się ze wszystkimi łasuchami. Mam zamiar nie przejmować się skutkami obżarstwa. Uważam, że jeden dzień swawoli jeszcze nikomu nie zaszkodził, a jeżeli ktoś na tyle przejmuje się dodatkowymi centymetrami w biodrach, to Wielki Post jest doskonałym czasem na zrealizowanie noworocznych postanowień ograniczenia słodyczy (bo jak znam kobiety, to większość właśnie to sobie obiecywała). Przy okazji ćwiczy się silną wolę i asertywność. Słowem, same plusy.

Aleksandra Gomoracka

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.