Szukają zwyrodnialca, który okaleczył psa

Słupska policja poszukuje przestępcy, który skatował psa i nieprzytomnego czworonoga wyrzucił do śmietnika. Za znęcanie się nad zwierzętami grożą nawet dwa lata więzienia.  

Do bulwersującego zdarzenia doszło na ulicy Lelewela w Słupsku. Dzieci wyrzucające śmieci do kontenera usłyszały skomlenie psa. Gdy zaalarmowały rodziców okazało się, że w śmietniku leży skatowany pies, który nie był  wstanie się poruszać. Zdaniem lekarzy weterynarii nieprzytomne  i zmasakrowane zwierze przeleżało w śmietniku prawdopodobnie ponad dobę.

– Ktoś skatował tego psa i ogłuszył. Gdy stracił przytomność, wrzucił go do kontenera na śmieci będąc pewnym, że pies nie żyje. Ona na szczęście odzyskał przytomność i do tego cudem nie zamarzł – mówi Katarzyna Rosińska, kierownik Schroniska dla Zwierząt w Słupsku.

Pies był nie tylko katowany, ale także bardzo długo głodzony. Zdrowe zwierzę tej wielkości powinno ważyć około 20 kilogramów. Zmaltretowany pies nie ważył nawet 10 kilogramów.

– Wszystko przez to, że za znęcanie się nad zwierzętami sądy wymierzają tak niskie kary. Nie mogę pojąć jak można było tak zmaltretować to bezbronne zwierze. To musiał zrobić jakiś zwyrodnialec – mówi Bożena Pietras, mieszkanka ulicy Lelewela w Słupsku.

Mieszkańcy bloku socjalnego przy ulicy Lelewela podejrzewają, że psa skatował jego właściciel, który od kilku tygodni chciał się pozbyć czworonoga. Mężczyzna zapewnia jednak, że ze sprawą nie ma nic wspólnego. Twierdzo też kilka dni temu psa mu skradziono.

– Poszukujemy sprawcy bądź sprawców tego bulwersującego przestępstwa. Za znęcanie się nad zwierzętami kara wynosi do dwóch lat więzienia – ostrzega podkom. Robert Czerwiński, rzecznik prasowy policji w Słupsku.

Lelek – bo tak psa nazwali pracownicy schroniska – powoli wraca do zdrowia. Wciąż jest jednak tak osłabiony, że nie jest w stanie samodzielnie jeść ani chodzić. Wolontariusze Animals, którzy prowadzą słupskie schronisko, szukają psu nowego domu.