W toczącej się dyskusji na temat przyszłości UE, w kontekście dręczącego świat i Europę kryzysu, ścierają się niekiedy skrajne poglądy. Od dążenia do stworzenia do Federacji Państw UE, na wzór Stanów Zjednoczonych Ameryki, po rozpad tej, mimo wszystko, fenomenalnej struktury. A rzeczywistość, a zatem i przyszłość Unii ewoluowała będzie w kierunku organizacji skupiającej państwa, które wolą większości swoich obywateli, chcą być członkami tej wspólnoty, przy zachowaniu swojej odrębności – historycznej, kulturowej czy religijnej.

Kluczową wartością, którą zapewnia UE jest właśnie pokój i pokojowa, oparta na dialogu i kompromisach , współpraca. I już tylko dla tej sprawy istnienie UE jest bezcenne i warte Nobla. Ale ponadto jej członkowie są w stanie gwarantować i respektować prawa człowieka. Tym samym państwa UE najpełniej respektują wartości, biorące swój rodowód z chrześcijaństwa czyli wolność i miłość. Nie rozumiem więc licznych zawołań o upadku tych fundamentalnych wartości, właśnie w Europie. Czy okres wojen napoleońskich, rozbioru naszego kraju, I i II wojny światowej , a także podzielonej żelazną kurtyną Europy był lepszy od jej dzisiejszego kształtu? Jeżeli ktoś tak uważa to gratuluję wyobraźni i wiedzy.

Istotnym natomiast problemem, którego rozwiązania wymaga UE, jest to jak zapewnić sterowność tej wielkiej i złożonej struktury? „Bądź elastyczna Unio” – taki postulat wysuwa Ralf Fücks, niemiecki polityk związany z partią zielonych. Europa winna objąć kurs między centralizmem i ideą poszczególnych państw. UE grupująca 27, a po przystąpieniu Chorwacji 28 państw i jeszcze więcej narodów jest zbyt zróżnicowana, aby móc wyegzekwować ujednolicone rozmiary bananów czy treści etykiet na butelkach wody mineralnej. Tym unijni biurokraci nie powinni się zajmować. Organy Unii winny koncentrować się na celach strategicznych (pokój, bezpieczeństwo, prawa człowieka) i ważnych regulacjach związanych z wolnym przepływem ludzi, idei i towarów, ochroną środowiska czy zrównoważonym rozwojem. Wewnątrz Unii potrzebna jest dobrze rozumiana konkurencja, a nie powszechna unifikacja.

Istnieje też pytanie o granice rozszerzania UE. Szwajcarzy i Norwegowie, mimo, że spełniają wszystkie kryteria członkostwa, nie chcą być członkami. Jest to ich decyzja pokazująca, że nie ma przymusu wstępowania do UE. Turcja od prawie 30-tu lat zabiega o członkostwo i nie ma zgody na jej przyjęcie. Polska angażuje się w poparcie członkostwa Ukrainy, która wyraźnie do tego jeszcze nie dojrzała. Wydaje mi się iż niedoceniona jest formuła „państw stowarzyszonych” z UE. Wówczas zakończyłaby się ta jałowa dyskusja o państwach, które może nigdy nie spełnią wymogów członkostwa, a które są naturalnymi sojusznikami UE. Wtedy takie państwa jak Maroko, Turcja, Ukraina, Gruzja, Mołdawia, a w perspektywie Białoruś i Rosja miałyby jasno określoną perspektywę.

UE obejmuje obszar świata, który nie tylko pochwalić się może wieloletnim pokojem i wolnością, ale także dobrobytem. Może trudno o tym pisać kiedy wszyscy mówią o kryzysie i wieszczą jego dalszy ciąg. Jednak fakty są takie, że w ciągu ostatnich 20-tu lat PKB Europy powiększył się o 20% i rósł szybciej niż w USA. W Polsce dochód na głowę mieszkańca zwiększył się od 1990 roku z dwóch do ponad trzynastu tysięcy dolarów. Europa zapewnia około połowę światowego obrotu towarami i usługami. Ale Europa to również potęga w realizacji wydatków socjalnych (emerytury, zasiłki dla bezrobotnych, opieka społeczna), które wynoszą aż 60% tego co wydaje się w świecie na te cele. A to już nie jest powód do dumy, bo na dłuższą metę nie da się utrzymać tak wielkich transferów socjalnych. Jeżeli dodamy do tego kurczenie się siły roboczej  nawet o milion rocznie to dotykamy rzeczywistych źródeł kryzysu, który może dotknąć Europę. I temu warto przeciwdziałać.

Czy sposobem zapobieżenia temu zagrożeniu może być wprowadzenie Euro we wszystkich krajach UE? To zapewne  w dającej przewidzieć się przyszłości jest niemożliwe. Lecz dla Polski jest to zapewne szansa na zwiększenie konkurencyjności naszej gospodarki. Szkoda, że nie poszliśmy drogą Słowenii, Słowacji czy Estonii, które już Euro wprowadziły i kiedy czas temu sprzyjał. Dzisiaj okoliczności są mniej sprzyjające i nie jesteśmy do tego przygotowani. Ale do odważnych świat należy, co niejednokrotnie potrafiliśmy udowodnić.

Jan Król, 16.12.2012.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.