W Brusach wielką atrakcją jest pracownia i ekspozycja dzieł w domu i ogrodzie Józefa Chełmowskiego, bardzo znanego kaszubskiego rzeźbiarza ludowego.
Mieszka on w przysiółku Brusy-Jaglie i – jak się zdaje – nie ma nic przeciwko odwiedzinom turystów. Wszak na miejscu można kupić prosto spod dłuta mistrza jedną z jego niezwykłych rzeźb. Czasem jest to niemożliwe, gdyż twórca ma mnóstwo zamówień, jednak każdego przybysza uraczy rozmową i chętnie pokaże swoje „niesprzedajne” zbiory.
Jego olbrzymia kolekcja uli pszczelich, które są zarazem rzeźbami, jest doprawdy powalająca. Nie ma osoby, na której kolorowe figury-ule nie wywarłyby wielkiego wrażenia. Ostatnio Józef Chełmowski, który uchodzi również za ludowego filozofa, tworzył kolekcję niezwykłych aniołów z… czterema skrzydłami. Stwierdził bowiem, że takie również muszą istnieć w niebie – by móc się szybciej przemieszczać i podróżować w kosmosie. Niestety nie można ich było kupić, ponieważ czekały na odlot do… galerii sztuki w Austrii.
[youtube_sc url=http://youtu.be/0Nl1e-yti8c]
Brusy to miasto, w którym jakby zatrzymał się czas – i to jakieś 70 lat temu! Wyłożone kamiennym brukiem ulice, stylowe latarnie na budynkach, wiekowe kamieniczki z pękatymi stalowymi balkonami, niespotykane gdzie indziej szyldy sklepowe. Wokół panuje absolutny porządek i jest tak czysto, że aż „nieswojo” (jakby zaraz miała przyjechać jakaś delegacja).
Niemal każdego turystę dziwi fakt, że pięciotysięczne Brusy, które dzięki swej urokliwej zabudowie z pocz. XX wieku zachowały niezwykły klimat miasta poprzedniej epoki, otrzymały prawa miejskie dopiero w 1988 r. Tymczasem już od kilku stuleci miejscowość jest uznawana za stolicę Ziemi Zaborskiej, czyli tej „za borami”(tucholskimi). Pierwotnie region o tej nazwie obejmował tereny parafii Brusy, Wiele i Czersk. Z czasem włączono do niego także Swornegacie, Dziemiany i Lipusz. Kaszubów mieszkających na Ziemi Zaborskiej od wieków nazywano więc zaborakami lub krëbanami.
Dzisiaj nazwa krëbane albo spolszczona – krubanie odnosi się przede wszystkim do mieszkańców samych Brus i pobliskiego Leśna. Oni zaś dumni są ze swej „plemiennej odrębności”. Ciekawostką i wielką zaletą dla turystów jest fakt, że zaboracy mówią kaszubskim najbardziej zbliżonym do języka polskiego, więc łatwiej można ich zrozumieć.
Z Józefem Chełmowskim ja i moja żona rozmawialiśmy kilka godzin u niego i Jego żony w Brusach na trzy dni przed Jego śmiercią.
Wtedy to on na swoim podwórku trawiastym opowiadał nam jak już krążą te Aniołwy nad stodołą….
Brakuje nam Pana Józefa.