fot. archiwum

Epidemia wrzodzienicy w pomorskich rzekach. Ichtiolodzy przypuszczają, że śmiertelnym dla ryb  wirusem zarażonych jest aż 90 procent troci i łososi. Choroba groźna jest jednak nie tylko dla ryb, ale i ludzi.

fot. Polski Związek Wędkarski

Wirus wrzodziejącej martwicy skóry po raz pierwszy zaatakował pięć lat temu. Początkowo chore trocie i łososie odławiano jedynie w Słupi. Choroba szybko rozprzestrzeniła się jednak na wszystkie pomorskie rzeki. Po kilku latach względnego spokoju w tym roku wirus zaatakował ze zdwojoną siłą. Zdaniem ichtiologów wrzodzienicą zarażonych jest aż 90 procent troci i łososi płynących w górę pomorskich rzek na tarło.

– Wiemy dokładnie jakie bakterie powodują rozwój choroby. Wiemy też, że były one w pomorskich rzekach od lat. W czasach PRL-u Słupia była znacznie bardziej zanieczyszczona niż dziś, ryby jednak nie chorowały. Jesteśmy więc pewni, że za rozprzestrzenianie chory odpowiedzialna jest mniejsza odporność ryb – mówi Teodor Rudnik z Polskiego Związku Wędkarskiego

Jak na ironię za osłabienie odporności troci i łososi odpowiedzialni są ludzie od lat walczący o zwiększenie ich populacji. To właśnie sztuczne rozmnażanie ryb łososiowatych znacznie osłabiło ich odporność.

– Pomorskie rzeki każdego roku zarybiane są smoltami. To dwuletnie ryby wyhodowane w ośrodkach zarybieniowych. W hodowlach rybom podawane są między innymi antybiotyki i różnego rodzaju środki, które wzmacniają smolty. Tym samymi obniżana jest ich naturalna odporność – tłumaczy Teodor Rudnik.

Wrzodzienica jest  zagorzeniem nie tylko dla ryb, ale także dla ludzi. W tym przypadku odpowiedzialność za sprowadzenie zagrożenia ponoszą  kłusownicy, których bynajmniej nie odstrasza wrzodzienica. Chore ryby są wręcz jeszcze łatwiejszą zdobyczą. Strażnicy PZW obliczają, że każdej jesieni tylko w Słupi kłusownicy odławiają około sześciu ton ryb łososiowatych.

fot. Polski Związek Wędkarski

Kto kupuje wędzone łososie i trocie  nieznanego pochodzenie może być niemal pewny, że zanim trafiły do wędzarni wyglądały mało apetycznie. Odrażający wygląd to jednak nie jedyny problem. Zdaniem Powiatowego Inspektora Weterynarii  jedzenie ryb zarażonych wrzodzienicą jest groźne dla naszego zdrowia.

– W organizmach badanych przez nas ryb znaleźliśmy wiele bakterii, które mogą być groźne dla człowieka. Przestrzegam więc wszystkich przed jedzeniem ryb  zarażonych wrzodzienicą, a także przed kupowaniem ryb nieznanego pochodzenia – mówi Joanna Kopańska, inspektor weterynarii.

Bakterie te  mogą wywoływać u ludzi między innymi: silne biegunki, wymioty, wysypki na skórze i uczulenia.

2 KOMENTARZE

  1. A jakie bakterie przeżyją proces wędzenia i solenia a tym bardziej smażenia? Wrzodzienica to poznana choroba z którą łatwo radzi sobie każdy średnio doświadczony hodowca . Inna sprawa to jakość wód używanych do hodowli i systemów zawracania wody . Taki typ hodowli wymusza niestety stosowanie wielu medykamentów i środków dezynfekcyjnych co faktycznie upośledza ich odporność.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.