Dopalacze na jakiś czas zniknęły z rynku. W walkę z nimi zaangażowany był rząd, któremu skutecznie udało się wyeliminować dostępność szkodliwych dla zdrowia substancji. Po przerwie wracają na rynek ponownie. W walkę z dopalaczami włączył się już wojewoda pomorski.
Wojewoda pomorski Ryszard Stachurski spotkał się ze służbami i inspekcjami administracji zespolonej w celu omówienia skutecznych metod walki ze sklepami, w których sprzedawane są tzw. dopalacze. Podczas spotkania Wojewoda zaapelował o zintensyfikowanie kontroli, które mają być niezwykle szczegółowe. Każda ze służb i inspekcji ma wykorzystać wszelkie dostępne i zgodne z prawem narzędzia, aby utrudnić funkcjonowanie przedsiębiorcom, którzy narażają zdrowie i życie młodych ludzi. – informuje Roman Nowak Rzecznik Prasowy Wojewody Pomorskiego. Wojewoda podkreślił, że zdaje sobie sprawę, iż walka z dopalaczami jest niezwykle trudna. Dlatego trzeba sięgać po wszelkie dostępne narzędzia, aby utrudnić proceder handlu niebezpiecznymi substancjami. Organy kontroli mają na bieżąco informować Wojewodę o efektach swoich działań.
W ramach kontroli szczegółowo sprawdzane mają być m.in. warunki sanitarne i przeciwpożarowe w punktach, w których sprzedawane są takie środki. Intensywne działania prowadzić będzie również Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej, Policja, Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego, sanepid a także Urząd Kontroli Skarbowej. Wszystko to po to, aby uchronić dzieci i młodzież przed niebezpiecznymi substancjami, które sprzedawane są w okolicach szkół.
Po raz pierwszy dopalacze wprowadzono do obrotu w 2009 roku jako „produkty kolekcjonerskie, nie nadające się do spożycia”. W lutym 2009 działały w Polsce 42 sklepy z dopalaczami, w lipcu 2010 było już ich ok. 260, natomiast w ramach akcji zamykania sklepów z października 2010 zamknięto ich ponad 1300. Aktualnie dopalacze wróciły na rynek. Funkcjonują sklepy, w których można kupić substancje przedstawiane jako „saszetki zapachowe”.