Niemieckie firmy chcą ratować polskie wybrzeże. Aby zachęcić Urząd Morski w Słupsku do korzystania ze sprawdzonych na świecie metod, Niemcy postanowili udowodnić ich skuteczność w Rowach – miejscowości, której od lat zagraża morze.
Jaszcze kilkanaście lat temu miejscowość Rowy dzieliły od morza cztery wydmy. Dziś pozostał jedynie fragment ostatniej z nich. Niemieckie konsorcjum ratując Rowy chce udowodnić Urzędowi Morskiemu w Słupsku, skuteczność swojej technologii ratowania brzegów morskich. Zamiast tysięcy metrów sześciennych piasku wysypywanych każdego roku bezpośrednio na plaże, urobek trafia do olbrzymiego geosyntetycznego materaca.
Geosyntetyczny materac ma cztery metry szerokości i ponad dwa metry głębokości. Tę metodę ratowania wybrzeża od lat wykorzystują nie tylko Niemcy ale także Holendrzy, Francuzi i Amerykanie. Geowłóknina ma jedną podstawową zaletę – dużo niższą cenę. Zamiast kamiennych umocnień wykorzystuje się bowiem piach.
Mimo, że metoda sprawdziła się już w wielu krajach na całym świecie, niekoniecznie sprawdzi się w naszym – mówią inspektorzy Urzędu Morskiego. Podobna technologia była już testowana przy ratowaniu brzegów morskich na środkowym wybrzeżu. I choć geowłóknina pokonała siły natury. Z człowiekiem sobie nie poradziła.
Umacnianie wybrzeża geosyntetycznym materacem jest aż pięciokrotnie tańsze od tradycyjnych metody. Niemcy pewni są że specjalnie wzmocniona geowłóknina wygra w Rowach z morzem. Nie mogą jednak zagwarantować czy pokona także polskich wandali.