fot. nadesłane

Szlak świętego Olafa w Norwegii był w średniowieczu jednym z czterech, obok drogi do Santiago de Compostella, do Rzymu i Jerozolimy, najważniejszych szlaków pielgrzymkowych na świecie. Od czasów reformacji norweski szlak praktycznie przestał istnieć, ale w 1997 roku został odtworzony jako przykład kulturowego dziedzictwa Europy.

fot. nadesłane

Co roku przemierza go wielu pątników: pieszo, na rowerach i drogami wodnymi. W 2011 roku certyfikat przebycia Drogi Św. Olafa zdobyło około 400 pielgrzymów. Z roku na rok ich przybywa. W tym roku byłyśmy pierwszymi Polkami, które otrzymało świadectwo przejścia Olafową Drogą. Celem pielgrzymki jest dotarcie do grobu Św. Olafa w Nidaros (dzisiaj Trondheim). Główny szlak prowadzi z Oslo na północ, ale do celu można też dojść inaczej. My wybrałyśmy drogę ze wschodu, od Stiklestad. Tam w bitwie z siłami pogańskimi w 1030 roku zginął król Olaf (późniejszy święty), który na tereny mu podległe wprowadził chrześcijaństwo.  Od tego momentu rozpoczęło się kształtowanie świadomości norweskiej i kult świętego.

O zobaczeniu Norwegii marzyłam od dawna, o pójściu szlakiem Św. Olafa od roku- odkąd o nim usłyszałam. Do udziału w wyprawie namówiłam przyjaciółkę z lat szkolnych. Żyjemy w cudnych czasach, kiedy marzenia się spełniają…

 Droga ze Stiklestad prowadziła początkowo przez niewielkie osiedla, by potem kluczyć po kompletnych odludziach przez łąki, góry, moczary, trzęsawiska, bagna… Całymi dniami nie widziałyśmy ludzi. Szlak nie zawsze był dobrze oznaczony. Wiele razy błądziłyśmy, a raz nawet po bardzo trudnym marszu udało nam się dotrzeć do miejsca skąd przed godziną wyruszyłyśmy. Szłyśmy z ciężkimi plecakami, w których miałyśmy namiot, śpiwór, jedzenie i ubranie  na czas wędrówki. Wodę brałyśmy z górskich źródeł. Biwakowałyśmy w bajkowych miejscach, przy ruinach klasztoru, przy strumieniach, pod skalnymi półkami, w górskiej chacie… Było bardzo trudno. Najgorsze było to, że przez tydzień szłyśmy w mokrych butach, bo często padało lub siąpiło i jeśli nawet udało nam się podsuszyć buty ta za chwilę mokra łąka przywracała je do stanu pierwotnego czyli znów buty były mokre. Bałyśmy się, że nie damy rady i nie dojdziemy. Przez tydzień wędrówki spotkałyśmy tylko jednego pątnika, młodego naukowca z Belgii. Dwukrotnie zaznałyśmy nadzwyczaj serdecznej gościny w norweskich domach. Było to dla nas wielką niespodzianką, bo o Norwegach u nas mówi się, że są zamknięci i niezbyt wylewni. My przekonałyśmy się, że jest dokładnie odwrotnie.

Do grobu Św. Olafa we wspaniałej katedrze w Nidaros dotarłyśmy po 7 dniach trudnej wędrówki 2 lipca po południu.

Norwegia jest piękna i czysta, ludzie są wspaniali, norweska architektura zadziwia konsekwencją i prostotą… Dodatkowa atrakcją dla nas były białe noce! Naprawdę nie ściemniało się przez całą dobę! A my jesteśmy szczęśliwe, że mogłyśmy tam być i zrealizować nasze wielkie marzenie o norweskim pielgrzymowaniu.

Halina Bobrowska z Głodnicy na Kaszubach

Galeria

fot. nadesłane

2 KOMENTARZE

  1. Witam,
    Dziewczyny, jesteście wspaniałe tak jak i krajobrazy zapierające dech w piersiach. Piękne.
    BRAWO za odwagę i wytrwałość!!! Dużo radości z kolejnych wypraw.
    Monika

  2. MOJ OSTATNI A TRZECI SYN MA NA IMIEOLAF I JEST BARDZO WIERZACY I PERFEKCYJNY; NAK KAZDYM CZLOWIEKIEM SIE LITUJE: A JESLI WIDZI ZE POTRZEBUJACY POMOCY TO ZARAZ POMAGA:
    OBECNIE DOWIEDZIELISMY SIE ZE OLAF MA GUZA W MOZGU I NIE JEST TO OPERACYJNE:;
    MODLIMY SIE GORACO WIERZAC ZE CUD BOZY GO UZDROWI:

    MATKA

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.