Laureaci Konkursu Rodnô Mowa w Żukowie. / fot. J. Dosz

Szkoły podstawowe w Miszewie i Baninie w gminie Żukowo wiodą prym w recytatorskiej rywalizacji na konkursie „Rodnô Mòwa”. Dzięki intensywnej nauce języka kaszubskiego  Żukowo stało się jednym z silniejszych ośrodków w tej rywalizacji – pisze działacz kaszubski Jan Dosz.

Laureaci Konkursu Rodnô Mowa w Żukowie. / fot. J. Dosz

Podczas eliminacji gminnych do „Rodnô Mòwa” niemal wszystkie nagrody, a w stu procentach premiowane awansem miejsca, zdobyli uczniowie  dwóch szkół podstawowych – z Miszewa i Banina. W kategorii  I-III wygrała Aleksandra Biłanicz (Banino) przed Martyną Podleś i Dawidem Machalewskim (oboje Miszewo). W kat. IV-VI zwyciężyła Agnieszka Kąkol (Miszewo) przed Joanną Rusiecką (Banino), zaś wśród gimnazjalistów Weronika Pryczkowska i ex aequo Marta Okrój nie miały sobie równych. Aleksandra Okrój była trzecia. Wszystkie są absolwentkami tychże dwóch szkół, obecnie uczennicami gimnazjum w Żukowie. Uczniów przygotowały nauczycielki z Banina Grażyna Bychowska i Henryka Kolka oraz Elżbieta Pryczkowska, która uczy w Miszewie i żukowskim gimnazjum.

Etap powiatowy odbył się 18 kwietnia w Kartuzach. Tym razem nie udało się uzyskać awansu do Chmielna, gdzie w dniach 26 i 27 maja odbędzie się finał konkursu „Rodnô Mòwa”.  Najbliżej była Weronika Pryczkowska, która zajęła drugie miejsce, Marta Okrój była trzecia, natomiast w kat. I-III wyróżnienie otrzymała Maryna Podleś.

Na Radzie Oddziałów Środkowych w Kartuzach, która odbywała się kilka godzin po zakończeniu konkursu powiatowego, zastanawiano się nad podniesieniem rangi konkursu „Rodnô Mòwa”. Panuje zgodność, że finał ma godną oprawę, natomiast odstają od tej atmosfery eliminacje powiatowe, które powinny być równie ważnym wydarzeniem w społeczności powiatu. Finał w Chmielnie to zawsze wielkie święto rodnej mowy. Na to składa się cała oprawa kulturowa, a także religijna oraz obsada personalna konkursu, w tym wysokie jury złożone ze znanych znawców języka.

Laureaci Konkursu Rodnô Mowa w Żukowie. / fot. J. Dosz

Jednym w elementów poruszonych na radzie była kwestia nagród, które były zbyt niskie i nie związane z regionem.  Mówiono to w kontekście funduszy przyznawanych na edukację języka kaszubskiego. Dla przykładu warto podać, że gmina Żukowo co roku otrzymuje dodatkowe 4 miliony złotych z tytułu nauczania kaszubskiego w szkołach, gmina Sierakowice – ponad 6 mln, pozostałe gminy proporcjonalnie dużo. Tymczasem nauczyciele narzekają na brak funduszy np. na opłacenie autokaru na wycieczkę, czy na nagrody dla zdolnych dzieci. Również trudno wyjaśnić, dlaczego instytucje organizujące konkursy o charakterze kaszubskim (w powyższym przypadku Centrum Kultury „Kaszubski Dwór” w Kartuzach) kupują na nagrody przewodniki po Śląsku i Małopolsce, zamiast wspierać kaszubskie wydawnictwa regionalne borykające się z totalnymi problemami z dystrybucją książek. 

 Jan Dosz

3 KOMENTARZE

  1. Uważam, że niedopasowanie rodzaju nagród do charakteru konkursu dotyczy nie tylko „Rodnej Mowy”. Prawdopodobnie organizatorom łatwiej pojechać do dużych, dobrze już znanych hurtowni książek i kupić kilkadziesiąt kolorowych pozycji. Jest to brak wyczucia, niezrozumienie idei, jaka legła u podstaw organizawania takich konkursów. Może wydawcy kaszubsko-języcznych pozycji powinni bardziej zabiegać o kupno książek ze swojej oferty, a ZK-P, które niejednokrotnie jest współorganizatorem tych przedsięwzięć, powinno postawić warunek zakupu nagród o charakterze kaszubskim

    Słowk

  2. Osobiście byłem na przywołanym w artykule posiedzeniu Rady Oddziałów Westrzédnëch. Punkt dotyczący „Rodny Mowe” poruszony dosyć obszernie (m.in. wypowiadali się Brunon Cierocki, Danuta Pioch, prezes Łukasz Grzędzicki, Paweł Rybakowski, Hubert Hoppe, Kazimierz Formela, Eugeniusz Pryczkowski i pewnie jeszcze kilka innych osób) odniesiony został dosyć konkretnie do publikacji w języku kaszubskim i o Kaszubach w języku polskim (na stole leżały egzemplarze „Póna Tadeusza” w tłumaczeniu St. Janke, które przytoczone zostały jako przykład odpowiednich nagród). Cała rzecz jest efektem niezrozumienia sytuacji także przez działaczy kaszubskich i współpracujących z nimi instytucjami kultury i oświaty. Otóż z jednej strony dążą oni do wydawania poezji i prozy w języku kaszubskim (przykłady kartuskie tomików wierszy takich autorów, jak: Dorota Wilczewska, Ida Czaja, dzieła Augustyna Klemensa Hirsza i inne), gdy tymczasem nie promują tych dzieł na konkursach, które są najbardziej odpowiednią ku temu płaszczyzną, które też ściągają najbardziej zainteresowanych tematyką czytelników. Takie działanie dałoby znacznie większe szanse innym twórcom kaszubskiej literatury (np. Karolina Serkowska z Kartuz czeka na wydanie tomiku), gdyż wydawcy mieliby fundusze, a przede wszystkim motywację do takiego działania. A w tej chwili – i to niestety od wielu już lat – jest taka sytuacja, którą chyba trafnie skwitowała wypowiedź jednej z laureatek wielu różnych konkursów, w tym Rodny Mowe: „Mam już niemal całą półkę tych samych przewodników. Nawet nie wiem, komu mam je dawać w prezencie, bo moje koleżanki też je już mają”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.