W Warszawie, Wybicki korzystał z możliwości pobytu u swojej familii. Na dodatek niektórzy z jego familii jak i wielu znajomych zarzucali mu: „służalstwo Mostowskiemu, którego nazywano uzurpatorem województwa, zarzucano Mostowskiemu (wojewoda), iż nie miał udokumentowanych praw (indygenat) do piastowania funkcji urzędowych. W tych zarzutach wyróżniali się Czapscy. Należy pamiętać, iż Wybicki miał wówczas 17 lat. Będąc młodym człowiekiem był chłonny poznać miasto. Wokół siebie widział burdy, krzyki, swady i pogróżki. Wśród tego zgiełku uwagę on zwrócił na ronty kozaków rosyjskich widocznych na wielu ulicach Warszawy. Skłoniło go to do zapytania regenta wyprawy Powidzkiego, czy Kozacy też do elekcji należą? Stan wiedzy Wybickiego odzwierciedlał ogólną wiedzę ówczesnej szlachty, którą on tak określał: „Nie wiedzieliśmy ani dziejów kraju ani jego praw politycznych z sąsiedzkimi narody i ich polityki; taka była ta nasza wolność, dla której żyć chcieliśmy. „Przeżywał Wybicki atmosferę elekcji. Przeniesiony został ze swej cichej prowincji, w inny świat. Brał udział w konsultacjach na temat kandydatów na króla Polski. Nie wiedział on, iż już za poparciem Rosji – Poniatowski królem będzie wybrany. On sam tak to przedstawiał: „Powodem mojej radości było, że królem miał być rodowity Polak i że po wszystkich posiedzeniach wielbiono go z obszernych wiadomości i najlepszego serca”. Zetknął się Wybicki w Warszawie z rozwiązłością życia, która jemu raczej „Babilonię” przypominała.

Po elekcji Wybicki wyjeżdżał uradowany, że już wraca do swojej ukochanej matki z duszą i sercem wolnym od wszelkiej zarazy. Wyposażył się za to w wielkie ilości książek dzieł i mów, które zawiózł do swojej ówczesnej stolicy, Skarszew. Po wyborze nowego wojewody pomorskiego Jerzego Fleminga, którego zastępcą został Michał W. Lniski (wuj J.W.), Józef Wybicki został powołany na funkcję subdelegata grodzkiego pomorskiego. Poprzednie jego zaangażowanie po stronie „Familii” (Czartoryscy) nastawiło po jego stronie niechętnie stronnictwo tzw. „patriotów pruskich”, w tym znanej i potężnej rodziny Czapskich. Mimo to został wybrany na posła z powiatu kościerskiego na sejm delegacyjny na przełomie lat 1767 i 1768.Zmienione zostało już wtedy prawo wyborcze. Z całej prowincji pruskiej wybierano 40 posłów, a wśród nich i Wybickiego (miał 20 lat).

Powszechna była niechęć do Króla Poniatowskiego i familii Czartoryskich. W postępującej anarchii następowały liczne, różne działania na rzecz wzniecenia pożaru i wojny domowej. Powszechnie wyznawanej i panującej w Polsce religii katolickiej podsyłano różnych innowierców. Inspirowano różnych dysydentów, aby o swoje prawa zwrócili się do Katarzyny II, Fryderyka Wielkiego i innych dworów protestanckich. Z tych inicjatyw zawiązał się związek konfederacji dysydenckich. Na jego czele w Koronie stał starosta tucholski Goltz, a na Litwie w Słucku, Grabowski. Jak to przedstawiał Wybicki: „Te były żywioły do mającego się wzniecić pożaru wojny domowej, a raczej do zarodku ostatniej hańby i do zaguby odwiecznego w swojej niepodległości narodu”.

I w takiej atmosferze w dniu 5 października 1767 r. obrady rozpoczął extraordynaryjny sejm. Wojska rosyjskie panoszyły się wszędzie, a poseł rosyjski Repnin zakazał wszelkich dyskusji o odwołaniu króla (strąceniu). Jednym z pierwszych mówców w Sejmie okazał się Wybicki, który do sejmu zwrócił się takimi słowami: „Mości Książe Marszałku proszę o głos! Samo żądanie tak śmiałe rzuciło w podziwienie izbę całą; powstał nagle ruch, szmer do nieopisania powszechny, każdy ku mnie zwraca głowę, tem więcej, że w życiu mojem samotnem, mało, komu byłem znany. Król wstaje z tronu, pytając się, kto to jest? Koledzy moi ode mnie się odsuwają, każdy począwszy od króla od osób sejmujących bierze mój głos za hasło jakiejś skrycie zawiązanej rewolucji. Jeden na drugiego z trwogą spogląda. Straże się kupią. Czapski, podkomorzy chełmiński od Poniatowskiego do mnie przysłany, jako mój współziomek i kolega, wzywa mnie do tronu i gwałtem bierze za rękę. Oddalam go z pogardą …. I odzywam się: ponieważ Książe Marszałku nie dajesz mi głosu, pomimo prawa, którego zmazać nie potrafi, a które wolnemu na każdym sejmie mówić pozwala, oświadczam przynajmniej, iż gdy na łono senatu uwięzionych senatorów nie widzę, nie widzę wolnego sejmu …, więc protestuję”. Te w zapale wypowiedziane słowa przez młodego posła (powiatu kościerskiego) autor porównuje do obłoku, który siał trwogę i zamieszanie. W tej rozgorączkowanej atmosferze zewsząd płyną pytania; kto to? Dybicki? Zabicki? Wybicki?

Wypowiedź Wybickiego odnosiła się do porwania, przez Repnina senatorów: biskupa krakowskiego Kajetana Sołtyka, biskupa kijowskiego Józefa Andrzeja Załuskiego, hetmana polnego koronnego Wacława Rzewuskiego i jego syna Seweryna (wywiezieni do Kaługi przetrzymywani byli tam przez wiele lat). Sejm został przerwany (salwowano sesję). Młody Wybicki po tym wydarzeniu uciekał przez całą Polskę i aż na Spiszu wpisał swój manifest do akt urzędowych. Jego wystąpienie było prawie równoczesne z zawiązaniem dla obrony wiary katolickiej i przeciwko ingerencji rosyjskiej w sprawy Polskie, Konfederacji w Barze.

Józef Wybicki młody dwudziestoletni człowiek na 4 lata przed Rejtanem zaprotestował niezwykle odważnie przed obcą ingerencją w sprawy polskie. To patriotyczne wychowanie w kaszubskiej rodzinie pchnęło go do tak odważnego czynu. Te działania przyszłych zaborców zmierzały do wywołania anarchii w Polsce, osłabienia religii katolickiej, destabilizacji instytucji państwowych a nade wszystko poprzez redukcję armii doprowadzenie do bezbronności kraju. Możemy być dumni z tego młodego Kaszuby, wychowanego przez rodzinę, religię i patriotyzm, który samotnie odważył się na tak bohaterski wyczyn. To dzięki nauce historii możemy poznać tę postać jako wzór dla dzisiejszych młodych Polaków.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.